Głazy Raminów w puszczy

W Puszczy Wkrzańskiej pod Szczecinem ukryte są groby pomorskich szlachciców von Raminów

Sosnowy las, polana, pod cisami rząd grubo ciosanych głazów... Mało kto wie o tych grobach. Ja sam, choć przechodziłem obok wiele razy (niedaleko znajduje się ptasi rezerwat Świdwie), przez lata nie miałem o nich pojęcia. W miejscu, w którym gruntowa droga odbija w stronę cmentarza, nie ma żadnego znaku ani tablicy, także przewodniki milczą o tym miejscu.

W jednej linii stoją cztery polodowcowe głazy z szarego granitu wysokie na prawie półtora metra oraz niewysoki nagrobek z różowego sztucznego kamienia. Spoczywa tu ośmiu członków rodziny von Ramin (trzy groby są podwójne, małżeńskie, dwa pojedyncze). Napisy są enigmatyczne - tylko imiona, nazwiska i daty urodzin (w okolicach Szczecina na innych poniemieckich cmentarzach z przełomu XIX i XX w. inskrypcji, nieraz wylewnych, nie brakuje). Najstarszy grób, ten z różowego kamienia, kryje szczątki zmarłego w 1844 r. Wilhelma Ramina i jego żony Henrietty (1876). Ostatni pogrzeb odbył się w 1945 r., gdy spoczął tu urodzony w 1911 r. Barnim.

Tylko na grobie zmarłego w 1922 r. Paula wyryty jest krzyż, na pozostałych ani śladu chrześcijańskich symboli. Jan Matura, historyk amator z pobliskich Polic, uważa, że to nie przypadek. Jego zdaniem Raminowie należeli do masonerii, stąd też masoński symbol, różyczka, na mogile Wilhelma i Henrietty.

Ale skąd groby na tym odludziu? Otóż kilkaset metrów dalej, po drugiej stronie drogi, do 1945 r. Raminowie mieli swoją siedzibę - Gunice. W pierwszej połowie XIX w. wznieśli tu niewielki klasycystyczny pałac, wokół którego urządzili spory park z kasztanową aleją. Obok leżała należąca do nich wieś Gunice. Po wojnie po opuszczonych gospodarstwach zostały tylko fundamenty w lesie i nazwa na mapie, a ze szlacheckiej posiadłości - kasztanowa aleja prowadząca do pałacyku, który rozebrano pod koniec lat 60. Dawny park zamienił się w las, rosną w nim stare dęby, lipy i klony.

Ten stary i bogaty niemiecki ród szlachecki w XIII w. przybył z Saksonii na Pomorze i szybko stał się jednym z najpotężniejszych. W XVI w. z Raminów pochodził nawet kanclerz księcia zachodniopomorskiego, zajmowali też wysokie stanowiska w wojsku pruskim (jeden z nich, w randze generał-majora podczas wojny siedmioletniej w 1762 r. dowodził w zwycięskiej dla Prusaków bitwie z Austriakami pod Burkatowem). Należały do nich m.in. podszczecińskie wsie Dobra i Stolec oraz Bezrzecze (niem. Brunn, obecnie dzielnica Szczecina). Raminowie z Gunic wywodzili się właśnie z bezrzeckiej gałęzi rodu. I stąd na niektórych grobach podwójne nazwiska: Ramin-Brunn. W 1945 r. musieli uciekać przed Armią Czerwoną na zachód.

Opuszczone groby pozapadały się, zarosły. I pewnie by tak było do dziś, gdyby przed dwoma laty nie zajechał w te strony mieszkający w Wiesbaden wnuk Raminów (dziś już starszy pan, podczas wojny odwiedzał tu dziadków). Gdy zobaczył zapuszczony cmentarz, zapłacił za uporządkowanie terenu i poprawienie napisów na grobach. W ubiegłym roku porządki zrobiło też Nadleśnictwo Trzebież. Teraz cmentarz wygląda pięknie i nastrojowo: pośrodku stoi wysoki drewniany krzyż z daszkiem, kwatery zaznaczono belkami, zrobiono porządną dróżkę, a dookoła rosną ozdobne krzewy.

W Tanowie, 8 km na północ od Szczecina, skręcamy w stronę Węgornika. Po 2,1 km mijamy mostek na Gunicy. 800 m dalej po lewej stronie zobaczymy kasztanową aleję wiodącą do ruin posiadłości. 20 m dalej odchodzi w prawo droga do odległego o ok. 250 m cmentarza

Więcej o: