Tadż Mahal - miłość z marmuru

Ciężko się takie miejsca opuszcza. Przysiadam więc jeszcze w cieniu parkowych drzew, chłonę widoki, zapisując je w pamięci i w aparacie

Kiedy wróciłem z pierwszej wyprawy do Indii, najczęściej pytano mnie: "A widziałeś Tadż Mahal?". Odpowiedź była przecząca, bo starałem się unikać pocztówkowych widoków, a ten raził mnie chyba najbardziej, zawsze skąpany przez fotografów w niebieskawo-różowych wschodach albo zachodach słońca. Za drugim razem postanowiłem odwiedzić Agrę dla świętego (towarzyskiego) spokoju.

***

Już sam mur z czerwonego piaskowca, który otacza mauzoleum, robi wrażenie. Kiedy podchodziłem do wewnętrznej bramy, za którą, u końca długiego, wąskiego stawu z fontannami, pyszniły się różowo-białe kopuły najpiękniejszego na świecie grobowca, ciarki zaczęły mi chodzić mi po plecach. Widziałem przecież ten obrazek na setkach zdjęć, ozdabiał niezliczone pocztówki, kalendarze, okładki płyt. Byłem więc przygotowany, a jednak rzucił mnie na kolana i nie podnosił z nich do samego końca. Choć majestatyczny, wydawał się niezwykle lekki, delikatny. W miarę zbliżania się do jego marmurowych ścian rósł, ale nie przytłaczał. Był niczym świadoma swej urody kobieta, w której towarzystwie czujemy się onieśmieleni, ale przy której chcemy być. Makijaż kwietnych inkrustacji, ażurowych zdobień i zamaszyście naniesionych cytatów z Koranu nie pozwalał nawet na sekundę oderwać oczu od tego pomnika miłości zastygłej w kamień.

***

Szach Dżahan zaczął go wznosić w 1632 r., rok po śmierci ukochanej żony Mumtaz - całość ukończono 20 lat później. Budowa pochłonęła tak olbrzymie kwoty (architekci, materiały. ok. 20 tys. robotników), że nieszczęśliwy wdowiec został w końcu zdetronizowany przez własnego syna i osadzony w niedalekim forcie, skąd mógł spoglądać na mauzoleum małżonki, w którym sam też został pochowany (dziś oboje spoczywają w pięknie zdobionych grobowcach w podziemiach Tadż Mahal). Podobno Dżahan planował budowę podobnego mauzoleum (z czarnego marmuru) dla siebie na przeciwległym brzegu Jamuny i obydwa grobowce chciał połączyć mostem...

Spokoju małżeńskiego snu strzegą 4 strzeliste minarety, lekko odchylone na zewnątrz, żeby w razie trzęsienia ziemi nie uszkodziły bajkowej konstrukcji zwieńczonej kremowo białą kopułą. Po wschodniej i zachodniej stronie tego marmurowego tortu stoją czerwonawe meczety. Warto posiedzieć chwilę w ich miłym chłodzie, dać odpocząć poparzonym stopom (chodzimy tu bez obuwia), kontemplując cudowną harmonię i szlachetność kształtów, misterne zdobienia i ujęty w łuk ciemnego wejścia biały kontur Tadż Mahal.

W środku mauzoleum poruszamy się wzdłuż koronkowej roboty ekranu, który otacza grobowiec. Swoją miłość i smutek wypisał Szach Dżahan kwiatowymi wzorami i inkrustacjami ze szlachetnych kamieni, żeby nikt nie miał najmniejszych wątpliwości, jak wielki był płomień jego uczucia.

Ciężko się takie miejsca opuszcza. Przysiadam więc jeszcze w cieniu parkowych drzew i podziwiam widoki, chłonę, co się da, i koduję wszystko w pamięci i aparacie. Patrzę, jak grupki kobiet w sari przysuwają się do tego namiętnego miejsca, które chwilami jest, a chwilami wydaje się tylko fatamorganą utkaną z pragnień. Gdyby go nie było, to pewnie trzeba by je szybko stworzyć, żeby miały gdzie pielgrzymować ze swych ciasnych domostw, od garnków i pieluch.

Wyszedłem z tego nieziemskiego miejsca inną bramą, niż przyszedłem i od razu wróciłem na ziemię. Brudne, pełne śmieci uliczki, po obu stronach ledwo ubitej drogi byle jak sklecone domy. Aż strach pomyśleć, co tu się dzieje, kiedy szaleje monsun, skoro nawet mały deszczyk potrafi z tych miejsc zrobić rynsztok! Tanie i bardzo smaczne jedzenie jest magnesem nie do pogardzenia, choć nie doradzam przyglądania się tzw. zapleczu. Grunt, żeby dobrze wysmażyli czy obgotowali, a napoje były oryginalnie zamykane. Nigdzie chyba indziej na świecie nie spotyka się takiego bogactwa kultury w otoczeniu tak totalnego jej zanegowania.

***

W Agrze nie powinno się pominąć fortu, który z powodu koloru piaskowca, z jakiego zbudowano jego mury, zwany jest Czerwonym. Powstawał w latach 1564-74 dla Akbara, który z Agry uczynił stolicę mogolskiego imperium. Ale jeszcze jego wnuk, wspomniany szach Dżahan, upiększał to miejsce nieświadom faktu, że mości swoje własne więzienie, choć sądząc po budowlach w środku fortu była to raczej złota klatka.

Mur ma 21 m wysokości, a jego długość sięga 2,4 km! Do wnętrza prowadzą 4 bramy, ja wszedłem używaną do dziś bramą Amara Singha, której po bokach strzegą dwie potężne, okrągłe wieże. Kiedy wkraczasz do brzucha tego kamiennego cielca, cofasz się w czasie - w ogrodach siedzą mężczyźni w turbanach, krużgankami przemykają grupki kobiet w bajecznie kolorowych sari. Tak samo przecież musiało być, kiedy szach Dżahan spoglądał z tarasu nad Jamuną na odległy o dwa kilometry grobowiec swej żony.

Fort, który pełnił funkcje obronno-pałacowe, to istny labirynt sal, dziedzińców, krużganków, tarasów, ogrodów z nieczynnymi już dziś fontannami i wyschłymi stawami, a nawet meczetów, z Perłowym na czele. Mimo eklektyzmu stylów, wszystko łączy się tu ze sobą w harmonijną całość. Wiele sal ma przedłużenia na zewnątrz, jednocząc intymność wnętrza z bezkresem nieba, słońcem, kwietnymi dywanami. Dzięki licznym kolumnom i ażurowym zdobieniom, jak np. w dwóch salach audiencyjnych - Diwan-i Khas i Diwan-i Am - nie czułem się przytłoczony ogromem tego kompleksu. Nawet otoczona galerią ośmiokątna wieża Musamman Burdż, gdzie więziony był szach Dżahan i skąd spoglądał na Tadż Mahal (i gdzie też zmarł), to perełka architektury. Tuż przy niej znajduje się Szisz Mahal, ozdobiony lustereczkami pałac służący do kąpieli. O umiłowaniu życia i zbytku niech choćby nazwy innych budowli: Maczczi Bhawan (Pałac Ryb), Czini-ka Rauza (Fajansowe Mauzoleum), Ram Bagh (Ogród Przyjemności), Anguri Bagh (Ogród Winorośli).

I kiedy wprawimy w ruch wyobraźnię i przymkniemy oczy, poczujemy słodki zapach olejków i kadzideł, usłyszymy dźwięki muzyki łagodzące pałacowe intrygi i dostrzeżemy samotną sylwetkę nieutulonego w żalu wdowca tęskniącego za swą ukochaną w tak niepowtarzalnych okolicznościach swego bajkowego uwięzienia.

Więcej o: