Laleczka z Kazanłyku

Drewnianą laleczkę o rumianych policzkach ubraną w tradycyjny bułgarski strój z barwnym fartuszkiem wypatrzyłam w Kazanłyku, w sercu Doliny Róż. Jednak lalka to tylko ozdobne opakowanie. W środku kryje się prawdziwy skarb - buteleczka olejku różanego

Różane plantacje ciągną się od Klisury po Kazanłyk, tworząc otoczoną górami Starej Planiny Dolinę Róż. Podobno róże przywieziono tu z Damaszku już w średniowieczu. Na przełomie wieków w niemal każdym domu produkowano olejek. Róże zbiera się wczesnym rankiem, od godz. 4 do 10, bo później olejek paruje z nagrzanych słońcem kwiatów. Legenda mówi, że krople rosy na ich różowych kwiatach to łzy księżniczki opłakującej ukochanego. By wyprodukować kilogram olejku, potrzeba od trzech do sześciu ton płatków róż odmiany Damascena (mają najwięcej aromatu).

Z płatków robi się nie tylko esencję różaną, niezbędny składnik perfum, ale i konfitury, kosmetyki, nalewki. Olejek jest bardzo cenny - kilogram kosztuje ok. 5 tys. euro. Nic dziwnego, że nazywa się go bułgarskim złotem i sprzedaje na gramy lub rozcieńcza. W Dolinie Róż, gdzie plantacje zajmują prawie 6 tys. ha, produkuje się go od 160 do 180 kg rocznie (70 proc. światowej produkcji). Róże kwitną od połowy maja do połowy czerwca. W pierwszy weekend czerwca odbywa się w Kazanłyku festiwal róż.

W sklepiku przy plantacji po spróbowaniu różowej w kolorze i różanej w smaku nalewki przebieram w różanych mydłach, świeczkach, płatkach do kąpieli, kremach. Jest też woda różana, podobno doskonała na cerę. Kupuję drewnianą laleczką i zabieram do domu wszechobecny tu zapach róż.

Więcej o: