Montabaur, miasto czarownic

Trudno uwierzyć, że w tym słonecznym, kolorowym miasteczku na przełomie XVI i XVII w. działy się rzeczy mrożące krew w żyłach...

Dziś Montabaur to wymuskana, podana turyście jak na lśniącej tacy stolica powiatu Westerwald położonego na skraju Hesji i Nadrenii-Palatynatu, w paśmie górskim, którego szczyty nie przekraczają 700 m n.p.m. Według jednych źródeł historia miasteczka zaczęła się w 959 r., kiedy to na wyżynnym masywie wyrastającym dziś pośród uprawnych pól, a przed wiekami otoczonym murem nieprzebytych borów (stąd Westerwald), zbudowano zameczek. Inne źródła podają, że już w 931 r. książę Herman von Schwaben założył warownię na szczycie bazaltowej skały. Zameczek zwał się wówczas Castellum Humbacense od miejscowości Humbach, frankońskiej wioski rozciągającej się poniżej masywu. Dzisiejsza nazwa nadana przez arcybiskupa Trewiru Dietricha von Wied w 1217 r. wywodzi się od biblijnej Góry Tabor, miejsca Przemienia Pańskiego. Inspiracją były podróże do Ziemi Świętej, dość częste od czasów II wyprawy krzyżowej, na którą wraz z królem francuskim Ludwikiem VII wyruszył cesarz niemiecki Konrad III. Zdobycie Jerozolimy i utworzenie tam królestwa krzyżowców zintensyfikowało ruch pielgrzymkowy do kolebki chrześcijaństwa. Repliki nazw z Ziemi Świętej zaczęły się pojawiać w dalekiej Europie.

Przed wiekami miasto było otoczone murem o licznych wieżach i wiodło doń 13 bram. Główna - Brama Piotrowa - w południowej części, tuż obok kościoła św. Piotra miała dwa wejścia. Mury wraz z bramami zostały zniszczone w dwóch wielkich pożarach miasta w XVI i XVII w. Resztki, które przetrwały do XIX w., rozebrano - drobne ślady fortyfikacji można jeszcze wypatrzyć tu i ówdzie w czasie spaceru. W całości ostała się tylko Wilcza Wieża, która od początku uznawana była za najmocniejszą.

***

Wędrując po wąskich, śmigających raz w górę, raz w dół uliczkach Montabaur i ciesząc oko prześlicznymi domeczkami (większość z pruskiego muru), zapomina się o mrocznych kartach z jego przeszłości.

W XVI i XVII w. na rynku płonęły stosy, na których ginęły okoliczne czarodziejki - w samym tylko roku 1593 spalono 30 kobiet. Jeszcze drastyczniejsze liczby podają kroniki z pierwszej połowy XVII w., kiedy to w podległym pod arcybiskupstwo w Trewirze Montabaur toczyło się śledztwo inkwizycyjne, którym objęto 81 osób płci obojga (przeważała płeć piękna). Przez prawie cały XVII w. w tej części Niemiec odbywały się liczne procesy, których ofiarą padło od 700 do 1000 osób.

Dzisiejsze Montabaur przypomina miasteczka z bajek braci Grimm albo Andersena. Pełno tu tajemnych zakamarków, chylących się ze starości domów, okien z zielonymi okiennicami i skrzynkami miniaturowych ogródków zamiast parapetów. Bardzo łatwo wpaść w pętlę czasu - tylko patrzeć, aż z daleka zabrzmi trąbka pocztyliona, o bruk uderzą końskie kopyta, zaturkoczą koła i pod dawną gospodę (stację dyliżansów) zajedzie z łoskotem karetka pocztowa, z której wysypią się udręczeni drogą i ciasnotą pojazdu podróżni. Nie ma już dyliżansów, ale gospoda zachowała wdzięczną nazwę Rebstock, co niektóre słowniki tłumaczą jako "winną macicę" (część winorośli, do której się krzew przycina, aby - mówiąc biblijnie - wydał owoc stokrotny).

Prawie całe miasteczko zostało starannie odnowione. Patrząc na ratusz "Pod czerwonym lwem", zapomina się, że to "tylko" neogotyk z 1866 r., choć wzniesiony na solidnych zrębach XVII-wiecznej budowli.

***

Dochodzimy do zamku na szczycie wzgórza - ukoronowanie Montabaur. Żółte ściany budowli robią pogodne wrażenie. Podziwianą dzisiaj barokową sylwetkę nadał zamkowi Johann Hugo von Orsbeck na przełomie XVII i XVIII w. w miejsce renesansowej elewacji, jaką stworzył arcybiskup Richard Greifenclau von Vollrads w 1520 r. Od 1802 r. rezydencja pełniła funkcję myśliwskiego zameczku dla książąt von Nassau (rodowa siedziba tej arystokratycznej familii znajduje się kilkanaście kilometrów od Montabaur). Od 1969 r. mieści się tu Akademia Niemieckiego Banku Spółdzielczego z Frankfurtu. Przedsiębiorczy bankowcy prowadzą również czterogwiazdkowy hotel Schloss Montabaur. Taniej przenocujemy w solidnym mieszczańskim hoteliku Schlemmer przy Kirchstrasse 18 (jedynka 59 euro, dwójka 89), który reklamuje się jako najstarsza gospoda w mieście.

Z zamkowego wzgórza rozciąga się widok na stoki okrążające miasteczko, na uliczki, domy, wieże późnogotyckiego kościoła św. Piotra, którego mocna sylwetka rysuje się na tle ciemnobłękitnych świerków tej leśnej krainy. Gdyby na przeszłości tego miejsca nie ciążyło piętno dawnych dziejów, o ileż milej wspominałoby się piękne Montabaur żegnające nas zachodzącym słońcem.

W sieci

http://www.visit-germany.info/web/pl/top50/index.htm?tl=REGION&showid=157

http://www.hotels-pensionen-online.de/seiten/rpflz/qu/hotels-montabaur.htm

Więcej o: