Warto zagłębić się w rozległy teren Francuskiego Regionalnego Parku Krajobrazowego Wulkanów. Ten zielony obszar o powierzchni 400 tys. ha w sercu Owernii (inaczej Masyw Centralny) składa się z pięciu regionów krajobrazowych, a jego bogatą przeszłość geologiczną widać w pejzażu wyrzeźbionym przez wulkany i lodowiec, a potem także przez człowieka. Region obejmujący cztery departamenty (Allier, Puy de Dome, Haute-Loire, Cantal) należy do France Profonde, czyli głębokiej, prawdziwej i nieco prowincjonalnej Francji. Jej mieszkańcy mówią wprost: kto nie zna naszego regionu, nie zna duszy Francji.
Do stolicy regionu Clermont-Ferrand najwygodniej dojechać samochodem z Lyonu, St. Etienne, Limoges lub Paryża. Miasto (nie najładniejsze) słynie z produkowanych tu opon Michelin, ma jednak kilka ciekawych zabytków. Przede wszystkim XIII-wieczną katedrę Notre Dame z czarnego kamienia (tzw. volvic ) w centrum starówki, wśród XVI- i XVII-wiecznych domów. Warto też odnaleźć leżący trochę na uboczu kościółek Notre-Dame-du Port ze śladami romańskiej architektury i otoczoną szczególną czcią Czarną Madonną. Potem trzeba zwiedzić muzeum poświęcone pamięci Blaise Pascala, urodzonego w 1623 r. w Clermont znakomitego fizyka i pisarza, autora "Prowincjałek". Ale miasto jest przede wszystkim wspaniałą bazą wypadową do wypraw pieszych, rowerowych i samochodowych.
Jednak zanim wyruszymy w góry, w Office Tourisme na Place Jaude (albo w pobliskiej księgarni Volcan) kupmy przewodnik z mapkami i opisem ponad 300 randonnees , czyli wytyczonych tras wędrówek po regionie, nie tylko pieszych. Z wielu możliwości wypraw ja wybrałam trzy różnorodne, także pod względem środków transportu.
Na początek piesza trasa między wierzchołkami wulkanów, u ich podnóży i na szczyty. Ze stolicy regionu jedziemy kilkanaście kilometrów w kierunku południowym do Orcines. Zostawiamy samochód np. przed La Braque lub Auberge des Gros Manaux i wyruszamy na Puy de Dome (1440 m), górujący nad okolicą szczyt zwany "szefem wulkanów".
Do rozległej platformy wierzchołka, na którym stoi obserwatorium meteorologiczne (1468 m), dojdziemy w półtorej godziny przez leszczynowy las szlakiem prowadzącym ostrymi zakosami. Nagrodą jest wspaniały widok na kilkadziesiąt wulkanicznych kraterów, m.in. Puy de Chopine (1181 m) i Puy de Sancy (1885 m), na pofałdowany teren z pasterskimi bacówkami i ruinami licznych zamków. Tu, na tarasie panoramicznej restauracji, czeka na nas wspaniałe kruche ciasto ze świeżymi malinami. Dodatkową atrakcją są wznoszące się ku niebu kolorowe czasze lotniarzy startujących ze zbocza Puy de Dome (bardzo popularny w Owernii sport). Ze szczytu można zejść okrężną drogą wśród rozległych pastwisk i łąk. Spotkamy tu stada krów i baranów, piękne kozice i muflony. Trasę pokonamy w trzy-cztery godziny.
Dłuższą wyprawę, najlepiej dwudniową, z noclegiem w jednym z rozlicznych gitów , czyli hotelików-gospód (240-320 euro od osoby/tydzień, z dwoma posiłkami dziennie), proponuję odbyć na południe regionu. Ok. 50 km dzieli Clermont od miasteczka Saint-Nectaire z XII-wiecznym kościółkiem romańskim ozdobionym wewnątrz ponad stu kapitelami. Tuż obok jest Saint-Nectaire-le-Bas, stacja balneologiczna ze źródłami termalnymi tryskającymi z Les Grottes du Corndore.
Do St-Nectaire pojechać warto też po ser. Polecam właśnie ten z St-Nectaire - nieco gorzkawy, w złotawej skórce, wyrabiany w każdym niemal gospodarstwie. Można tu wstąpić do gościnnych serowarni ogłaszających, że sprzedaż serów odbywa się bez żadnych przerw (choć nie wypada wstępować w święty dla każdego Francuza czas obiadu czy kolacji).
Z Saint-Nectaire zjeżdżamy ok. 70 km na południe, w kierunku departamentu Cantal. Na granicy Puy de Dome i Cantal w pobliżu Murat leży Allanche, znane z "krowiego święta" odbywającego się na przełomie maja i czerwca, kiedy stada wyruszają na letnie wypasy. Przez miasteczko pędzą gromady wypucowanych krów ze wstążkami na rogach, z pasterzami lub właścicielami na czele. Tłumy turystów oklaskują przemarsz "krowich wojsk", delektują się serami, winem i trufadą - lokalnym przysmakiem z duszonych ziemniaków z dość tłustym, świeżym serem tomme , obficie doprawionym czosnkiem i posypanym natką pietruszki. Podają go na ulicy wprost z ogromnych patelni z kieliszkiem czerwonego wina. Pycha!
Dalsza droga prowadzi przez departament Cantal. Po ok. 40 km przez osady przycupnięte w dolinach dojeżdżamy do miasteczka Salers na wysokości 950 m w naturalnym parku wulkanicznym. Zachowały się tu domy z czarnej lawy, XVI-wieczny renesansowy zamek, kościoły (romański i gotycki) - wszystko wokół Grand Place (w rzeczywistości to niewielki placyk). Dziś Salers jest znane z wołowiny i serów - zjeżdżają tu producenci i w specjalnych namiotach prezentują swoje smakołyki. To dobra okazja do degustacji miejscowego wina i do dyskusji nad wyższością sera z jednej serowarni nad innym: bleu d' Auvergne, cantal, fourme de Salers...
Wracamy do Clermont-Ferrand i udajemy się w trzecią trasę - pociągiem, samochodem, autobusem - do odległego o 60 km na północ sterego miasteczka Vichy (pierwsze wzmianki historyczne sięgają czasów galo-romańskich). W 1410 r. w pobliżu ciepłych źródeł założył swoją siedzibę zakon celestynów. Za Napoleona III uregulowano rzekę Allier, na kilkunastu hektarach założono park jego imienia z imponującym arboretum, wytyczono bulwary spacerowe. Na początku XX w. dużego znaczenia nabrały termalne źródła, które zaczęto wykorzystywać do leczenia różnych schorzeń, wybudowano pijalnię wód w stylu orientalnym. W sercu miasteczka zachwyca kompleks pałacowych budowli - dziś mieszczą hotele, kasyno i stylową siedzibę opery (w sezonie letnim występują świetne zespoły z paryską Operą Garnier i baletem Maurice'a Bejarta). Jak grzyby po deszczu powstają w Vichy centra odnowy biologicznej i balneoterapeutyczne. Są hydromasaże, sauny suche i wilgotne, kąpiele w oliwie i w ciepłej źródlanej wodzie...
Kiedy już obejdziemy miasteczko, namawiam do odwiedzenia jednej z kilku wspaniałych czekoladziarni. Mają one w Vichy długą tradycję - najstarsze powstały w połowie XIX w. Prowadzą je przeważnie klany rodzinne, ściany zdobią rysunki i reprodukcje z belle epoque, a czekolada jest ciemna, gorzka (produkowana niemal ręcznie w kilku manufakturach).
Jedźmy więc do Owernii, zanim wulkany się obudzą. Kto raz zasmakuje jej urody, czystego powietrza, posłucha ptaków, zapatrzy się w rozległe doliny, w tajemnicze i groźne szczyty wulkanów, na pewno tu wróci.
http://www.etoile.fr/pl/turystyka-francja.htm
http://www.etoile.fr/pl/cevennes-francja.htm