Trudno się tu zgubić. Z jednej strony mamy Wielkie Morze, czyli Bałtyk, z piaszczystymi plażami oddzielonymi od miasta pasmem wydm i sosnowym lasem, z drugiej - Małe Morze, czyli Zatokę Pucką. Oczywiście jest tu molo, port w którym cumują kolorowe kutry, latarnia morska i mnóstwo pensjonatów. Główny deptak to ulica ks. Bernarda Sychty. Smażalnie ryb, kioski z goframi albo lodami, sklepy z pamiątkami i ciuchami. Wieczorem jest się oczywiście gdzie zabawić, posłuchać muzyki, wypić piwo.
Rybacka od wieków Jastarnia (pierwsze pisane wzmianki o niej pochodzą z 1378 r.) pod wpływem turystów szybko się komercjalizuje. Na szczęście mieszkańcy z dumą pielęgnują lokalne tradycje. Język kaszubski słychać tu na co dzień (jego naukę włączono do szkolnych programów), nazwy ulic widnieją po polsku i po kaszubsku, wszędzie widać też kaszubskie godło - czarny gryf (pół orzeł, pół lew) na złotym tle.
- Niestety, z rybołówstwa coraz trudniej wyżyć. - Unia Europejska ogranicza połowy, nie mogę przekroczyć 40 ton - żali się jeden z szyprów. Ryb jednak nie brakuje - co krok wędzarnia. Węgorze, śledzie, flądry i bałtyckie łososie sprzedawane są nie tylko ze sklepów, ale nawet z okien domów.
Odwieczny związek z morzem widać w kościele. Wzniesione w 1932 r. ceglane mury kryją wiele elementów marynistycznych: ambona to stylizowana łódź unoszona przez fale Bałtyku, żyrandole przypominają kotwice, oparcia ławek zdobią rzeźbione ryby, dominuje kolor niebieski. Na cmentarzu stoi pomnik poświęcony "Tym, którzy nie wrócili z morza".
W okolicy jest też kilka kapliczek - ku czci św. Piotra, św. Floriana (jak przystało na patrona strażaków - koło remizy) czy zabytkowa, XIX-wieczna kapliczka św. Rozalii...
Codzienne życie "reboków" (jak po kaszubsku mówią o sobie rybacy) poznamy, odwiedzając zamienioną na muzeum chatę rybacką przy ul. Rynkowej 10. Wybudowano ją w 1881 r. z drewna wyrzuconego przez morze. Kustosz, znany kaszubski poeta Marian Selin, pokazuje mi sieci (na każdy gatunek ryb inna) i kaszubskie diabelskie skrzypce (zdobi je głowa diabła), objaśnia tajniki kaszubskiego haftu (zawsze siedmiokolorowy). Opowiada też o Jastarni sprzed lat: z braku koni, których nie było jak wyżywić, do prac polowych i wyciągania łodzi wykorzystywano krowy. Na koniec przypomina, że Kaszubi nie poddawali się germanizacji ani rusyfikacji. Na drugim końcu miasta znajduje się równie ciekawe prywatne Muzeum pod Strzechą. Zobaczymy tu m.in. sprytną pułapkę na mewy (przez długie lata ptaki te jedzono) i kołyskę wyściełaną trawą morską.
- Dawniej morze zamarzało. W 1966 r. można było iść zimą na piechotę do Szwecji! Od kiedy klimat się ocieplił, zamarza już tylko Zatoka Pucka - mówi Władysław Konkel, Kaszub z dziada-pradziada. Tutejsi rybacy imali się różnych zajęć. W latach 60. popularna stała się hodowla norek, które karmiono rybnymi odpadami, głównie głowami dorszy. - Mieliśmy zarejestrowanych 365 hodowców. Interes upadł, od kiedy w skupie zaczęto przyjmować całe ryby i zabrakło odpadów - wspomina pan Władysław. Teraz żyje głównie z turystów. Pytam, czy wąska mierzeja nie jest zalewana przez morze. Okazuje się, że to wciąż problem! Podczas zimowych sztormów fale Bałtyku dochodzą do 6 m - w ciągu ostatnich 50 lat morze w okolicach Jastarni zabrało ok. 50-60 m lądu. Ostatni raz miasto było podtopione w 1987 r. Konieczne stało się... nasypywanie plaż. Wykorzystywano do tego statki-piaskarki - na brzeg sypano wydobyty z dna piasek. Później pod biegnącymi mierzeją torami kolejowymi poprowadzono rury i nimi transportowano piach z Zatoki.
Pan Władysław częstuje mnie na koniec tabaką, którą - wedle tradycji - trzyma w krowim rogu. Trochę się wzbraniam, ale okazuje się że na Kaszubach i kobiety tabaki zażywają. W końcu wciągam troszeczkę. Kręci w nosie, ale zapach ma ładny, miętowy...
Tak naprawdę przyciągnął mnie tu windsurfing. Zatoka Pucka to świetny akwen i, co ważne, płytki (można dojść pieszo 800 m od brzegu!). W Jastarni w okolicach mola przy kempingu Draga ulokowała się Szkoła Zdrowia - mają tu doskonały sprzęt i pełnych zapału instruktorów (niektórzy to utytułowani zawodnicy, w środy, piątki i soboty o godz. 18 dają pokazy akrobacji). "Po godzinie dziecko płynie" - głosi reklama, jak się okazuje jak najbardziej prawdziwa. Pierwsze kroki na desce zaczynają stawiać już kilkulatki, górnego limitu wieku nie ma. Tygodniowy kurs kończy się zwykle egzaminem na patent 1. klasy Polskiego Stowarzyszenia Windsurfingu, ale równie dobrze można pójść do grupy zaawansowanej i doszkalać technikę albo uczyć się trików freestyle`owych. Jednak największa frajda to szybka jazda w ślizgu, przy silnym wietrze. Można wypożyczyć (za darmo) specjalne urządzenie i zmierzyć osiąganą prędkość. Jak dotąd rekord akwenu wynosi 61,91 km na godzinę.
Coraz więcej zwolenników zdobywa też kitesurfing, czyli pływanie na desce ze specjalnym latawcem (są szkolenia, wydzielono też strefę Kite Zone, by latawce nie przeszkadzały surferom).
Windsurfing: Szkoła Zdrowia dr Lecha Powolnego, standardowy kurs 22 godz. pływania + wykłady - 650 zł (w cenie sprzęt, trapez, pianka, kamizelka), wypożyczenie sprzętu - od 25 zł/godz, tel. 0 602 178 208,
http://www.szkolazdrowia.com.pl
Kitesurfing: "Take off" Mariusza Leszczyńskiego, 16-godzinny kurs - 1200 zł, tel. 0 606 940 692,
Będąc w Jastarni, warto ponurkować, zwłaszcza że w bałtyckich głębiach jest co oglądać! Choćby podwodną część torpedowni na niemieckim poligonie z czasów II wojny światowej. Wystający ponad powierzchnię bunkier stoi naprzeciw mola w Juracie, ale z Jastarni też go widać. Nieco dalej od brzegu, także w wodach Zatoki Puckiej, na głębokości ok. 18 m, leży wrak okrętu "Groźny". Na głębsze "nury" pływa się już z Helu, np. do wraka trałowca (ok. 40 m) czy holownika "Abille" (48 m). Pełne wrażeń są nurkowania nocne, organizowane najczęściej koło helskiego portu wojennego. Tu ogląda się zatopione elementy scenografii z filmu "Quo vadis" (kolumny, amfory).
Świat fauny nie jest oczywiście tak bogaty jak na rafach mórz południowych, ale od czasu do czasu można natknąć się na węgorza, dorsze, bałtyckie krewetki czy leżące na dnie flądry. Kto nie ma licencji nurka, może ją zrobić w kilka dni. Wbrew obawom niektórych pod wodą nie jest specjalnie zimno (nurkujemy w grubych piankach), a i z widocznością było ostatnio całkiem nieźle
Do końca października bazę nurkową na cyplu koło portu w Jastarni prowadzi Akademia Podwodna, tel. 0 501 49 05 09. Kurs ze zdobyciem podstawowego stopnia nurkowego (tzw. OWD) - 800 zł, nurkowanie na wrakach - 30-80 zł
Ciągnący się przez 34 km Półwysep Helski Kaszubi nazywają "krowim ogonem". Wystarczy spojrzeć na mapę i od razu wiadomo dlaczego. Jastarnia leży mniej więcej w połowie jego długości - to świetne miejsce do odbywania wycieczek. W niewiele ponad godzinę dojedziemy wodnym tramwajem do Gdyni, pociągiem lub autobusem do Helu (największą atrakcją stało się tu fokarium), a do pobliskiej Juraty (3 km) dotrzemy choćby na piechotę lub wagonikami drogowej niby-ciuchci.
Ja wypożyczyłam rower i pojechałam do Kuźnicy (administracyjnie to część Jastarni, podobnie zresztą jak i Jurata). Na początek rajd terenową ścieżką przyrodniczą Torfowe Kłyle. Dzięki tablicom z opisami uczę się rozpoznawać gatunki występujących w okolicy ptaków, później wypatruję ich z ustawionej na torfowiskach wieży. Nagrodą za jeżdżenie po wertepach są gąszcze jeżyn. Wśród wydm wyrastają fortyfikacje - powstały w 1939 r. w ramach obrony Rejonu Umocnionego "Hel" przed atakiem ze strony lądu. Do odmalowanego bunkra Sabała można wejść - bilet ma formę przepustki z numerem rozkazu dziennego. W środku prycze, na stole menażki. Jest i stanowisko ciężkiego karabinu maszynowego. W pobliżu są też inne bunkry, jeden stoi wprost na plaży (na jego stropie wylegują się... wczasowicze).
Czas pedałować dalej. Droga przez las okazuje się trudna do pokonania (piach), wracam więc na ścieżkę rowerową (wiedzie z Jastarni do Chałup). Wreszcie pierwsze zabudowania Kuźnicy, po kaszubsku zwanej Kusfeld. Mierzeja Helska zwęża się tu do zaledwie 200 m. Przy domach suszą się sieci, na tykach powiewają kolorowe chorągiewki do oznaczania miejsc połowów. Zatrzymuję się w niewielkim porcie, z którego w końcu czerwca, w niedzielę najbliższą odpustowi na św. Piotra i Pawła (Piotr jest patronem rybaków) wyrusza słynna pielgrzymka rybaków - na udekorowanych łodziach, przy wtórze pieśni, płyną wraz z rodzinami do Pucka, gdzie uczestniczą we mszy.
Zjadam smażoną flądrę, nabieram sił i wracam. Po drodze przystanek w okolicach Góry Libek. To wysoka na 12,5 m wydma, jej nazwa pochodzi od statku "Luebeck", który w XVII w. wszedł tu na mieliznę i zatonął.
Rowerem jadę o wiele szybciej niż samochody - zaczyna się weekend, a przez Półwysep Helski prowadzi tylko jedna, wąska droga.
Wypożyczenie rowerów - 3-6 zł/godz. Skansen fortyfikacji czynny od 10 do 19 z przerwą 13-15, wstęp 3 zł, ulgowy 2. Tramwaj wodny do Gdyni (90 min płynięcia) - 10 zł, ulgowy 5
***
Tydzień wakacji w Jastarni mija błyskawicznie. W przerwach między żeglowaniem i nurkowaniem dużo spacerujemy. Odwiedzamy latarnię morską, a po drodze zaglądamy do otoczonego sosnowym lasem Domu Zdrojowego - dziś to czterogwiazdkowy hotel, w holu wiszą czarno-białe zdjęcia dawnej Jastarni. Duże wrażenie robi na nas wystawa akwarystyczna, którą do końca września można oglądać w Nowym Ratuszu. Oprócz żywych rekinów, strzykw, skrzydlic, okazałych jesiotrów, żarłocznych żółwi i innych morskich stworów (akwaria są czyste i przestronne, na dnie leży piasek z Morza Czerwonego) są też przepiękne zdjęcia pokazujące urok podwodnego świata.
W tym roku Jastarnia wprowadziła jako legalny pieniądz merki - wykonane z mosiądzu monety. Tak naprawdę nigdy takich pieniędzy w obiegu nie było, merkiem nazywali Kaszubi dziedziczny znak, jakim w dawnych czasach (gdy niewielu umiało czytać i pisać) oznaczano należące do danej osoby przedmioty, choćby sprzęt rybacki. Płacąc 3 zł, dostajemy 3 merki. Możemy je wydać w każdym miejscowym sklepie. Ja schowałam moją monetę do kieszeni - razem z muszelką wyłowioną podczas nocnego nurkowania przypomina mi teraz Jastarnię.
Wystawa akwarystyczna - Nowy Ratusz (przy porcie),codziennie 9-21, wstęp 10 zł. Dom Zdrojowy:
Kemping Draga, ul. Polna 5 (300 m od miasta), tel. 0 58 675 25 55, http://www.jastarnia.com.pl . Mały namiot 8 zł, duży 12, plus 10 zł/osoba dorosła/noc, 1,70 zł opłaty klimatycznej od osoby.
Pensjonat Draga w lipcu i sierpniu oferuje dwójki (łazienka, telewizor) za 120 zł, poza sezonem taniej. Trzy posiłki dziennie - 40 zł.
Kwatery prywatne w mieście - od 30 zł (za tę cenę zwykle pokój z łazienką na korytarzu).
Informacja turystyczna: ul. ks. Stefańskiego 5 (koło stacji PKP), tel. 0 58 675 23 40