Trzebiatów

W ostatni weekend lipca warto wpaść do Trzebiatowa - pyszną kaszą poczęstuje nas sam burmistrz

"Trzebiatów jest bardzo pięknym, starym miastem, ma ogromnie wysoką wieżę, która wystaje ponad niskie, piętrowe domki" - zachwycał się amerykański ilustrator i malarz niemieckiego pochodzenia Lyonel Feininger (1871-1956). Zresztą artysta nie tylko zachwycał się miastem, ale także je malował.

Niezwykłe jest to, że w tym małym miasteczku blisko siebie stoją kościoły aż czterech wyznań. Zaś dominująca nad nim potężna wieża kościoła i mury obronne przypominają czasy, gdy Trzebiatów był jednym z najznaczniejszych miast Pomorza Zachodniego. Gdy przyjedziemy tu pod koniec lipca, dostaniemy kaszę za darmo, i to od samego burmistrza - Dlaczego? Otóż na pamiątkę starej legendy.

Dawno, dawno temu pełniącemu nocną służbę na murach młodemu strażnikowi dziewka służebna przyniosła miskę gorącej kaszy. Młodzi, jak to młodzi, zaczęli się przekomarzać. W trakcie igraszek któreś z nich potrąciło stojącą na murze gorącą kaszę. W dole rozległy się krzyki i przekleństwa poparzonych ludzi. To podstępni gryficzanie, z którymi trzebiatowianie wadzili się o prawo żeglugi na Redze, podkradli się cichcem pod mury, chcąc zdobyć miasto niespodziewanym atakiem. Strażnik podniósł alarm i za napastnikami ruszyła pogoń. Trzebiatów został uratowany.

***

Dziś leżące 10 km od morza sympatyczne miasteczko z nikim już nie wojuje. Zachowało za to średniowieczny układ ulic i... słonia sprzed wieków. Nie wiadomo, skąd wzięła się nazwa Trzebiatów. Może od trzebienia lasów, a może od słowa "trzebić" oznaczającego ofiarę u pogańskich Słowian?

Prawa miejskie miasto nad Regą otrzymało w 1277 r. od księcia Barnima I i opata Tomasza z klasztoru w pobliskich Białobokach. Rega była źródłem jego pomyślności. Teraz to niewielka rzeczka, w sam raz na spływ kajakiem. Ale w średniowieczu pływały nią statki ze zbożem, piwem, drewnem, solą i cebulą. Trzebiatów miał prawo wolnej żeglugi i własny port u ujścia Regi oraz prawo składu - wszyscy kupcy musieli wykładać w nim swoje towary. Nie mieli zresztą innego wyjścia - mieszczanie przegrodzili rzekę wielkim pniem na łańcuchu. Nie podobało się to leżącym w górze rzeki Gryficom. Między miastami rozgorzał ciągnący się kilka wieków spór, który czasami przeradzał się nawet w otwartą wojnę. Pomyślność Trzebiatowa nie w smak była też kołobrzeżanom, którzy w XV w. zatopili u ujścia Regi statki z kamieniami, blokując port.

W 1534 r. w Trzebiatowie miało miejsce historyczne wydarzenie - 13 grudnia obradujący tu sejmik stanów pomorskich ogłosił wprowadzenie na Pomorzu Zachodnim luteranizmu. Protestantyzm dotarł z Niemiec i został przyjęty bez większych oporów. Ostateczna decyzja zapadła pod naciskiem książąt pomorskich Filipa i Barnima, którzy przy okazji zagarnęli niemałą część dóbr kościelnych. W tym czasie trzebiatowianie mówią już po niemiecku, lecz nie uważają się za Niemców, ale za Pomorzan. Niemcami stali znacznie później, pod rządami królów pruskich.

Wkrótce przyszły gorsze czasy. Na początku XVII w. ustała żegluga na Redze (rzeka zapiaszczyła się). W 1634 r. podczas wojny trzydziestoletniej wojska cesarskie zdobyły Trzebiatów. Od tej pory stał się małym, pozbawionym większego znaczenia miasteczkiem. I tak zostało do dziś.

***

Do najciekawszych miejsc zaprowadzi nas Szlak Staromiejski oznakowany czerwoną farbą na chodnikach (ok. 2,5 km, spacer zajmie ok. 2 godz.). Trasa zaczyna się na rynku - moim zdaniem najładniejszym na całym Pomorzu Zachodnim. Na jego środku wznosi się czworoboczny ratusz z dziedzińcem i drewnianą wieżą zegarową. Nad wejściem doń zobaczymy dużą płaskorzeźbę z herbem miasta: gryfem dzierżącym w łapie złotą tarczę z emblematem koniczynki i klucza, drugi klucz widnieje na wysokości ogona. Wprawdzie fragment ratuszowych murów wzniesiono w średniowieczu, lecz większość budowli pochodzi z początku XVIII w. Ratusz uwiecznił Feininger, który od 1924 do 1935 r. każde lato spędzał w pobliskim Mrzeżynie. W Trzebiatowie bywał często, miasto go inspirowało. Malował m.in. basztę Kaszaną, uliczki, średniowieczne kaplice i kościół mariacki. Niestety, dziś w Trzebiatowskim Ośrodku Kultury można obejrzeć tylko reprodukcje tych obrazów. Na oryginały wyceniane na setki tysięcy dolarów nikogo tu nie stać. Tuż przy samym ratuszu rośnie spory ogród założony w latach 50. XX w. Rynek otaczają mieszczańskie kamieniczki z ozdobnymi frontami, najstarsze z XVI w.

***

Z rynku kierujemy się w stronę kościoła Macierzyństwa Najświętszej Marii Panny. Jego 90-metrowa wieża służyła niegdyś rybakom jako punkt orientacyjny, choć Trzebiatów leży 10 km od morza. Z galerii widokowej na jej szczycie widać morze, latarnię morską w Niechorzu, leżące u ujścia Regi Mrzeżyno, a przy dobrej pogodzie (przez lornetkę) nawet wieżę katedry w odległym o prawie 30 km Kołobrzegu. Przy okazji możemy zobaczyć trzy dzwony. Pierwszy z nich, bezimienny, odlany w 1399 r., jest jednym z najstarszych w Polsce. Z kolei ważący 3,7 tony dzwon Maria z 1515 r. zalicza się do największych w kraju. Trzeci odlano w XX w. (9-13 i 14-17, niedziela 14-17, bilet 3 zł).

W świątyni zachowały się renesansowe stalle, a przy wejściu gotyckie i renesansowe płyty nagrobne. W maju tego roku z udziałem kilku tysięcy wiernych odbyła się uroczystość koronacji wiszącego w ołtarzu XIX-wiecznego obrazu Trzebiatowskiej Matki Boskiej Łaskawej (to pierwsza taka koronacja na Pomorzu Zachodnim). Namalował go ceniony w Niemczech malarz Ernst Deger (1809-85), specjalizujący się w tematyce religijnej.

***

Tu przyjdzie nam na chwilę zboczyć ze szlaku. Niedaleko kościoła Regę przecina kamienny most z 1895 r. - Zapewne z najstarszy w Zachodniopomorskiem - tłumaczy trzebiatowski przewodnik Jerzy Kazimierz Rachański. - Budowla jest łukowa, w stylu rzymskim, wykonana bez użycia stali i cementu.

Dalej wzdłuż rzeki ciągną się wysokie mury obronne. Zapytałem przewodnika o dziesiątki regularnie rozmieszczonych otworów. - Pochodzą z czasów budowy, z XIV w. - wyjaśnił. - Mocowano w nich belki rusztowań.

Wracamy na szlak. Niedaleko kościoła mariackiego, w zakolu Młynówki (odnoga Regi), wznosi się XVII-wieczny pałac. Duża klasycystyczna budowla ma tylko dwa skrzydła. Okazuje się, że w XIX w. burmistrza Brummera, ówczesnego właściciela pałacu, nie było stać na utrzymanie go, więc kazał rozebrać jedno z bocznych skrzydeł. Lista lokatorów pałacu robi wrażenie. Pod koniec XIX w. u boku męża, dowódcy miejscowego pułku kawalerii, mieszkała tu księżniczka Maria z Czartoryskich Wirtemberska (1768-1854), autorka pierwszej polskiej powieści psychologiczno-obyczajowej "Malwina, czyli domyślność serca" (wyd. 1816). Odwiedzał ją brat, książę Adam Jerzy Czartoryski (1770-1861), późniejszy prezes Rządu Tymczasowego podczas powstania listopadowego i lider emigracyjnego ugrupowania Hotel Lambert. W pałacu rezydował generał Gebhard Blücher, bohater wojen napoleońskich, uczestnik bitwy pod Waterloo, znany z męstwa, niespożytej energii i dziwactw.

Obecnie mieści się tu Trzebiatowski Ośrodek Kultury. Można obejrzeć cztery obrazy Hansa Laabsa, postimpresjonisty urodzonego w 1915 w Trzebiatowie, reprodukcje obrazów Feiningera oraz dwie sale. Pierwsza jest umeblowana jak XIX-wieczne mieszczańskie mieszkanie. W drugiej obejrzymy sprzęty wiejskie i stroje - zarówno niemieckie, jak i noszone przez Łemków przesiedlonych po wojnie na Pomorze. Spodobały mi się bandury - ukraińskie instrumenty z 30 strunami, niezwykła pralka na biegunach, drewniane masielnice i krosna (Ośrodek czynny w godz. 8-18, bilet do izb muzealnych 3 zł).

***

Z pałacu wracamy na rynek, by na narożniku ul. Zajazdowej zobaczyć największą chyba osobliwość Trzebiatowa - słonia, XVII-wieczne malowidło wykonane techniką sgraffiti na ścianie kamienicy. Wygląda trochę jak nadmuchany: ma za małą głowę, ale za to niezwykle długą trąbę. Widać, że był tresowany - podnosi trąbą miecz, obok stoi poganiacz. Prawdopodobnie malowidło przedstawia słonia, którego oprowadzano po okolicy. Pastor z pobliskiej wioski Sarbii (istniejącej do dziś) w księdze parafialnej pod datą 1639 zapisał: "(...) Jesienią tego roku oprowadzano po okolicy niezmiernie wielkie zwierzę - słonia, który widziany był w Trzebiatowie (...). Spraw Boże, aby te niezwykłe zwierzęta nie uczyniły naszej ojczyźnie nic złego".

Stąd blisko do gotyckiej kaplicy św. Ducha z początku XIV w. Początkowo służyła jako kaplica szpitala prowadzonego przez Bractwo św. Ducha (to właśnie tutaj Stany Pomorskie uchwaliły wprowadzenie protestantyzmu), obecnie należy do Cerkwi prawosławnej.

Tu znowu radzę zboczyć ze szlaku. Przy ul. Wojska Polskiego 39 warto zobaczyć piękną secesyjną kamienicę Pod Wieżyczką ozdobioną zegarem słonecznym i płaskorzeźbami dwóch łabędzi z rozpostartymi skrzydłami. Nieco dalej dwie świątynie: przy ul. Żółwiej neoromański kościół ewangelicko-augsburski św. Jana z 1910 r. z typową dla kościołów protestanckich drewnianą emporą, a przy ul. II Pułku Ułanów maleńką kaplicę św. Gertrudy otoczoną cmentarzem. Wzniesiono ją w XIV w. za murami miasta dla szpitala św. Gertrudy. Mogli się tu schronić podróżni, którzy nie zdążyli wejść do Trzebiatowa przed zamknięciem bram. Obecnie służy wiernym wyznania greko-katolickiego. Na tyłach kościoła zobaczymy niewielkie lapidarium zbudowane z poniemieckich XIX i XX-wiecznych nagrobków.

***

Wracamy do kościoła św. Ducha. Szlak prowadzi ulicą Daszyńskiego do fragmentu murów miejskich i 14-metrowej okrągłej baszty Kaszana z XIV w. (9-13 i 14-18, wstęp 3 zł). Od kilku lat na przełomie lipca i sierpnia (w tym roku 29 i 30 lipca) w mieście odbywa się Święto Kaszy, z koncertami, pokazami i konkursami. Jedną z głównych atrakcji jest pyszna kasza, która częstuje osobiście burmistrz. Jak ustaliłem, to kasza jęczmienna, gotowana na bulionie z warzyw, z boczkiem, cebulą i smalcem.

Dalej szlak prowadzi wzdłuż murów obronnych, a potem do mostu na Redze z 1905 r. Choć jest żelbetowy, udaje kamienny - żelbet starannie ukryto pod kamiennymi płytami. Most zdobią wyryte w piaskowcu płaskorzeźby delfinów.

Szlak kończy się przy dworcu, ale warto przejść jeszcze kilometr. Przy ul. Kilińskiego 83 stoi pamiątka zbrodni sprzed wieków - dwumetrowy krzyż pokutny, wyciosany z gotlandzkiego piaskowca, który na Pomorze trafiał jako balast statków (krzyże fundowali w ramach pokuty mordercy lub ich rodziny; na Pomorzu Zachodnim jest jeszcze tylko jeden taki, w Stargardzie). Wieńczy go koło z siedmioma listkami koniczyny. Dokładnie w tym miejscu w 1544 r. zginął młody szlachcic Jakub Wacholz, właściciel tkalni zamordowany prawdopodobnie przez własnego pachołka. Na kamieniu wyryty jest (niewyraźny dziś) niemiecki napis, który przetłumaczono jako: "Jakub Wacholt oczekuje łaski od Boga". Oraz barania głowa, herb Wachholzów.

Około 200 metrów od krzyża skręcamy w prawo w ul. Nowotki. Za torem kolejowym stoi na wyniosłości fragment muru, pozostałość średniowiecznego kościoła. Zza drzew zobaczymy stąd panoramę Trzebiatowa.

Dojazd z drogi nr 6 (E 28) Szczecin - Gdańsk, w Płotach (80 km od Szczecina) skręcamy na północ, stąd do Trzebiatowa jest ok. 33 km drogą nr 109

O Trzebiatowie

http://www.trzebiatow.pl

Informacja turystyczna - ul. Witosa 9a, czynna 9-13, 14-15, tel. (091) 387 24 45

Więcej o: