Mierzeja Wiślana. Plaże ciągle dzikie

Jeśli dopisze nam szczęście, wokół nie będzie żywej duszy

Uwielbiam Mierzeję Wiślaną. Kiedy tylko mogę, pakuję koszyk piknikowy i wyruszam z przyjaciółmi aż do wsi Piaski, ostatniej miejscowości przez rosyjską granicą. Wyobrażam sobie, że na Półwyspie Helskim też było tak pięknie jak tu, zanim nie został zatkany kempingami, budkami z frytkami, stoiskami z balonami i tysiącami turystów. Mierzeja jeszcze się broni. Wciąż jest dzika, prowincjonalna, ma dziurawe, wąskie drogi, nie straszy hotelami z betonu, szkła i stali, którymi obrósł Hel. Ale nie będę oszukiwać - latem na mierzei też jest tłoczno. Ale to tak, jakby porównać tłum na stadionie piłkarskim podczas mistrzostw świata (półwysep) i tłum na procesji czerwcowej (mierzeja).

***

A więc ruszajmy! Kto jedzie z południa Polski, skręca już w Nowym Dworze Gdańskim. Ja ruszam z Gdańska (70 km do Piasków) i przez Wyspę Sobieszewską docieram do Świbna. Kiedyś zatrzymaliśmy się w Świbnie dłużej i postanowiliśmy"zdobyć" ujście Wisły. Dwie godziny przedzieraliśmy się przez bagniska i gęste krzaki. Gdy wreszcie dumni jak zdobywcy źródeł Amazonki, kiedy dotarliśmy do piaszczystej plaży, naszą radość zmącił widok opalających się ludzi - doszli tu z Sobieszewa łagodnym brzegiem.

W Świbnie od lata do późnej jesieni kursuje mały prom, który przewozi samochody i ludzi do Mikoszewa wzdłuż liny zamocowanej po obu stronach rzeki od 1895 r., kiedy przekopano nowe ujście Wisły do morza (pieszy - 1zł, samochód osobowy 7). Rejs trwa kilkanaście minut i jest wielką atrakcją, ale w szczycie sezonu trzeba czasem czekać co najmniej godzinę w kolejce. Polecam wtedy dłuższą drogę w górę Wisły, przejechanie rzeki w Kiezmarku (na trasie Warszawa - Gdańsk) i powrót w stronę mierzei. Droga jest piękna i zielona. Warto się przyjrzeć słynnym zabytkowym żuławskim domom podcieniowym, w których nadal mieszkają ludzie.

Mierzeja zaczyna się już w Mikoszewie. W drodze do Piasków mijamy Jantar i Stegnę. Można zrobić postój w Sztutowie, gdzie znajduje się były hitlerowski obóz koncentracyjny Stutthof (zwiedzanie poniedziałek - piątek, 7-15, tel. 0 55 247 83 53).

W Kątach Rybackich, kilka kilometrów za Sztutowem, zaczyna się wąski, piaszczysty półwysep. Gęste drzewa zasłaniają widoki, ale chętni mogą zatrzymać się i pójść na prawo do Zalewu Wiślanego albo w lewo do morza.

Mierzeję w ciągu 5 tys. lat utworzyły piaski naniesione przez prądy morskie i Wisłę. Jeszcze przed kilkoma wiekami był tu łańcuch wysp. Obecnie mierzeja ma ok. 60 km długości i od 2 km do 600 m szerokości. Przebiega przez nią granica polsko-rosyjska. Są tu aż trzy rezerwaty przyrody: Ptasi Raj, Kąty Rybackie i Buki Mierzei Wiślanej.

***

Krynica Morska, którą mijamy po drodze, to największa miejscowość na mierzei. Prawa miejskie otrzymała w 1991 r. jest najmniejszym miastem w Polsce - ma zaledwie 1000 mieszkańców. Letników przyjmuje od połowy XIX w. Dziś latem przyjeżdża tu nawet 30 tys. osób (wiem to wszystko z przewodnika, bo z powodu niechęci do tłumów omijam Krynicę wielkim łukiem).

Piaski są 11 km dalej (po drodze nie ma już żadnej miejscowości). To moja ulubiona wieś, cicha i spokojna, wiejska po prostu. W przystani rybackiej od strony Zalewu Wiślanego kołyszą się na wodzie żółto-niebieskie łodzie, sieci suszą się na brzegu (w Piaskach pracuje kobieta-rybak). W sklepiku kupuję oranżadę i drożdżówkę, plotkuję ze sprzedawczynią. Próbuję rozwiązać zagadkę motoryzacyjną Piasków - przed niemal każdym domem stoi stary wojskowy gazik. Czyżby to rosyjscy żołnierze zza pobliskiej granicy sprzedali Polakom za grosze swoje samochody?

Owszem, Piaski idą z duchem czasu. Jest pole namiotowe, są bary ze smażoną rybą, pensjonaty i kwatery prywatne. Ale nie ma wielkich ośrodków wczasowych ani hoteli. Kiedyś Piaski nazywały się Nowa Karczma, od karczmy założonej tu w 1429 r. Właścicielem z nadania krzyżackiego komtura Henryka Wolta był karczmarz Hannos. Około 1600 r. w Nowej Karczmie zbudowano pierwszy kościół. Do dziś zachował się cmentarz mennonicki z XVIII w. Wędrujące wydmy i ruchome piaski nieraz zasypywały wieś - ludzie odbudowywali ją w innym miejscu. Ostatnio wydarzyło się to w 1825 r. Od tamtej pory nosi oficjalnie nazwę Piaski. Podczas wojny została całkowicie zniszczona. Życie powróciło tu w 1964 r. po doprowadzeniu drogi asfaltowej.

W pobliżu wsi znajduje się wydma o wysokości 31 m n.p.m.

Na miejsce pikniku wybieramy plażę kilometr za Piaskami w stronę Krynicy Morskiej. Zostawiamy samochód na poboczu i idziemy przez las w stronę morza. Ślady grubych opon na ziemi świadczą o tym, że często jeżdżą tędy zwolennicy quadów. Mijamy też dobrze oznakowaną ścieżkę rowerową. Jeszcze tylko wydma i jest plaża - szeroka, z szarobiałego piasku, porośnięta tu i ówdzie jasnozieloną, suchą i ostrą trawą. Morze jest czyste. Jeśli dopisze nam szczęście, wokół nie będzie żywej duszy. Czuję się wtedy jak bohaterka filmu "Ostatni dzień lata" Tadeusza Konwickiego. A jak mi się znudzi siedzenie na kocu, idę na spacer brzegiem morza. Pies goni mewy, a ja wzorem rodziny Muminków zbieram to, co wyrzuciło morze: kawałki spranych desek, potargane liny okrętowe, raz znalazłam głowę lalki porośniętą muszelkami.

W sieci

http://www.mierzejawislana.pl

http://www.piekneplaze.pl

http://www.mierzeja.pl - kwatery prywatne

Więcej o: