Do kaplicy w Rosslyn jedzie się z Edynburga autobusem ok. 40 minut. Wysiadamy w miasteczku Roslin i po kilku minutach jesteśmy na miejscu. Na porośnięty trawą i posypany żwirem plac, na którym stoi kaplica, wchodzi się przez ciasne pomieszczenie z książkami, pamiątkami i kasą biletową. Kaplicę, która sprawia wrażenie katedry w miniaturze, pokrywają rusztowania zamontowane w 1997 r., podtrzymujące przykrywający ją metalowy baldachim. Można po nich chodzić, obejrzeć kaplicę z różnych stron, także z poziomu kilku pięter. Budowla w ten sposób... schnie. Zakończenia prac nie przewiduje się przed rokiem 2010.
To, co naprawia się dzisiaj, popsuto pół wieku temu. Prace konserwatorskie z lat 50. bardziej zaszkodziły, niż pomogły. Zgodnie z ówczesnym stanem wiedzy, kamienie, z których zbudowano kaplicę, oczyszczono z nalotu zielonych alg. Zastosowano związki chemiczne, następnie powierzchnię spłukano obficie wodą i pokryto substancją konserwującą. W ten sposób w murach budowli została uwięziona woda z zanieczyszczeniami. Kamienie niszczały. W latach 90. postanowiono usunąć z nich środek zabezpieczający, zapewniając dzięki temu przepuszczalność. Stojący od ośmiu lat baldachim ma umożliwić stopniowe osuszanie kaplicy.
Budowę kaplicy rozpoczęto 21 września 1446 r. Fundatorem był książę Orkadów William St. Clair. Oryginalne plany nie zachowały się, nie wiadomo więc dokładnie, jakie były rzeczywiste zamiary księcia. W XIX w. odkryto fundamenty, które świadczą o tym, że planowano wybudować znacznie większy kościół - książę był bogaty i ambitny. Informacje o tym, jak przebiegała budowa, zachowały się w jednym z pierwszych źródeł pisanych z 1700 r. Książę zatrudnił najlepszych budowniczych, kamieniarzy, cieśli, kowali, z kraju i z zagranicy. Zapewnił im godziwą płacę i odpowiednie warunki pracy. Rzemieślnik zarabiał rocznie 10 funtów, mistrz - 40. Podarował im ziemię i domy, więc osiedlili się w pobliżu, dając początek miejscowości Roslin.
Rysunek każdej rzeźby był sporządzany najpierw na deskach pierwszej jakości sprowadzanych z krajów nadbałtyckich. Następnie wykonywano drewniany model, który książę osobiście zatwierdzał - dopiero wtedy powstawała kamienna rzeźba. Gdy książę zmarł w 1484 r., pochowano go w niezupełnie wykończonej kaplicy. Dzieło doprowadził do końca syn Williama St. Clair - Oliver. Większego kościoła nigdy nie zbudowano.
Przewodnicy, którzy oprowadzają po zabytku, opowiadają różne legendy. Te najbardziej znane wiążą kaplicę z templariuszami, którzy po rozwiązaniu zakonu podobno schronili się w Szkocji. Kaplica ma być zbudowana na wzór Świątyni Jerozolimskiej i mieści w sobie skarbiec, a w nim dziesiątki relikwii przywiezionych przez templariuszy z Ziemi Świętej: kielich Graala, Arkę Przymierza czy fragment krzyża, na którym umierał Jezus. Istotnie, stwierdzono, że pod budowlą jest podziemne pomieszczenie. Wiadomo, że coś się tam znajduje, ale co, nikt nie wie, bo nie ma wejścia do podziemi, tak głębokich, jak wysoki jest kościół. Wejście zostało odcięte w połowie XVII w., co zbiegło się w czasie z inwazją Cromwella na Szkocję. Podobno Cromwell trzymał w świątyni konie... Obecnie fundacja Rosslyn nie zezwala na żadne wykopy, bojąc się o bezpieczeństwo kaplicy. Najpierw należy wzmocnić podłoże.
Wydaje się, że całe wnętrze kaplicy pokrywają koronkowe rzeźby. Znajdują się obok siebie, jedna przylega do drugiej, z tych niżej położonych wyrastają, te które leżą wyżej. Przedstawiają wiele historii biblijnych. Liczne są symbole pogan. Obrazu całości dopełniają symbole masońskie. Jak to wszystko odczytać? Ileż możliwości interpretacji!
W kaplicy jest ponad 100 wizerunków tzw. zielonego człowieka, celtyckiego symbolu urodzaju - mała główka ze zmarszczonymi brwiami, w ustach pędy liści (stąd nazwa). W kościołach północnej i zachodniej Europy takich główek nie brakuje. To, co wyróżnia Rosslyn, to ich liczba. Uwagę przykuwa figura Lucyfera: ściśnięta mocno sznurem postać umieszczona do góry nogami. Obok anioł z dudami, średniowieczni muzycy - ze skrzypcami, z fletem, rycerz zakonu templariuszy na koniu, William St. Clair trzymający w ręku serce Roberta Bruce'a (szkocki bohater narodowy), para zakochanych odwracających się od diabła, płaskorzeźby z symbolami masońskimi, chrześcijańskie krzyże, gwiazdy Dawida, rogi obfitości, znaki astrologiczne, rośliny, warzywa, kwiaty. Jest też pełna dramatyzmu i emocji kamienna opowieść - Taniec Śmierci: postaci tańczą ze swoimi szkieletami, potem po kolei zmierzają do grobów. Na czele król w koronie i szatach królewskich, na końcu pochodu żebrak w szmatach.
Na obramowaniu okna realistyczne kolby kukurydzy i kaktusy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że rośliny te w Europie pojawiły się po odkryciu Nowego Świata, a rzeźby w Rosslyn powstały wcześniej. Przewodnik opowiada legendę, według której dziadek fundatora kaplicy dotarł do Nowej Szkocji w 1398 r. - prawie sto lat wcześniej niż Kolumb. Wyprawa przetrwała w szkockiej opowieści spisanej dopiero w XIX w.
Przy oknie z kukurydzą słynna pomyłka nieznanego twórcy - rzeźbiąc siedem grzechów głównych z jednej strony łuku i odpowiadających im siedem cnót z drugiej zamienił miejscami grzech skąpstwa i cnotę szczodrobliwości.
Wreszcie dwie słynne - jakże różne! - kolumny. Jedna pokryta misternymi spiralnie ułożonymi płaskorzeźbami przedstawiającymi motywy roślinne. U jej podstawy kłębi się osiem węży-smoków, którym sterczą z paszcz pędy winorośli. Drugą zdobią tylko pionowe linie. Historia-legenda przetrwała w zapiskach z 1774 r. Pierwsza kolumna, zwana Filarem Czeladnika, jest dziełem młodego adepta rzemiosła. Mistrz, który otrzymał model rzeźby, nie był w stanie wykonać pracy bez dokładniejszych wskazówek, wyjechał więc w ich poszukiwaniu do Rzymu. Pod jego nieobecność czeladnikowi przyśniło się, że sam dokończył dzieła. Wyrzeźbił kolumnę. Gdy mistrz wrócił i zobaczył to, co zrobił uczeń, ogarnęła go wściekłość i zabił go młotkiem kamieniarskim. Za karę musi stale patrzeć na Filar Czeladnika - rzeźba jego głowy została umieszczona w rogu na zachodniej ścianie kościoła w taki sposób, by na linii oczu znajdowało się dzieło czeladnika. W przeciwległym narożniku umieszczono głowę ucznia, z blizną na czole po uderzeniu młotem.
Różne są interpretacje rzeźb na Kolumnie Czeladnika. Mają nawiązywać do mitów celtyckich, przedstawiając Drzewo Wiedzy łączące w sobie niebo, ziemię i piekło. Jest też interpretacja bardzo współczesna - wzór na kolumnie jest zapisem... DNA. To właśnie w Roslin w 1996 r. po raz pierwszy w historii sklonowano DNA owieczki Dolly.
Rzeźbiony jest też sufit - w gwiazdy, planety i kwiaty. W sklepieniu odnajdujemy 213 niewielkich sześcianów - kolejna tajemnica badana przez 20 lat. Kilka tygodni temu szkocki kompozytor Stuart Mitchell ogłosił, że odczytał zapis nutowy zakodowany w kostkach. Teraz zamierza odtworzyć muzykę z epoki, nagrać ją na instrumentach wyrzeźbionych w kaplicy: dudach, gwizdkach, trąbkach, gitarach.
Ostatnie odczytanie symboliki w Rosslyn nie ma odniesień ani do templariuszy, ani do Świętego Graala, ani żadnych relikwii z Jerozolimy. Mark Oxbrow i Ian Robertson (kolejne 20 lat pracy) przedstawili własną wizję. Uważają, że rzeźby w Rosslyn obrazują historię życia ludzkiego w miniaturze. Okna od wschodu łapią pierwsze promienie wschodzącego słońca. Jest początek dnia, początek życia, wiosna - zielony człowiek symbolizuje chłopca. Przesuwając się dalej jesteśmy w lecie, środku życia. Rzeźby pokazują czas zbiorów, a historie biblijne - zdobywanie mądrości życiowej. Tutaj umieszczono siedem grzechów głównych i siedem cnót. Zmierzając na zachód, dostrzegamy zmianę w charakterze postaci, ich rysy stają się niewyraźne, pojawiają się szkielety i ukrzyżowanie Jezusa. I wreszcie północ, czyli śmierć. W tej części kaplicy znajdują się schody prowadzące do krypty, w której złożono ciała rodu Sinclairów (obecna pisownia nazwiska rodowego).
Bogactwo zdobień w Rosslyn, ich różnorodność pozwala na snucie domysłów i niekończące się interpretacje. Dla człowieka średniowiecznego symbolika postaci pewnie była zrozumiała. Dzisiaj jest inaczej. Odkrywaniem znaczeń może zająć się każdy. Lokalne instytucje edukacyjne - Abbey College i West Lothian College - oferują kursy na temat historii średniowiecznej, zakonu templariuszy, symboliki masońskiej i wszelkiej innej obecnej w Rosslyn.
W Rosslyn można spędzić wiele godzin, stale odkrywając coś nowego. Kaplica była celem pielgrzymek od stuleci. Dziesięć lat temu odwiedziło ją ok. 10 tys. turystów. Pojawienie się książki Dana Browna zmieniło sytuację - w ciągu ostatnich dwóch lat liczba przybywających wzrosła kilkakrotnie: 38 tys. w 2003 r., 68 - rok później. W tym roku turystów ma być ponad sto tysięcy!
Kaplica należy do szkockiego kościoła episkopalnego. Regularnie odprawiane są nabożeństwa, odbywają się koncerty muzyczne, można ją wynająć na ceremonię ślubną.
Rosslyn Chapel czynna - poniedziałek-sobota, 9.30-17, niedziela 12-16.45, bilet 6 funtów, osoby poniżej 18 roku życia wchodzą bezpłatnie. Dojazd: autobusem z centrum Edynburga (St. Andrew Square) - nr 15A lub nr 62 - bilet od 1,80 funta. Nabożeństwa w niedziele: 10.30 i 17,