Perła Morza Czarnego

Do Odessy najlepiej przyjechać między majem a wrześniem. Oczarują nas pałace, atmosfera nadmorskich bulwarów i piaszczyste plaże

Wystarczy się przejść jednym z odeskich bulwarów, by zrozumieć fenomen tego miasta. Położone niemal na rubieżach Europy, tchnie atmosferą wielkich zachodnich stolic. Niegdyś czwarte co do wielkości w Imperium Rosyjskim (po Petersburgu, Moskwie i Warszawie), choć od tamtych lat znacznie straciło na splendorze, wciąż zachwyca dawnym majestatem widocznym jeszcze w mocno nadwerężonej czasem XIX-wiecznej architekturze.

Chcąc zyskać przychylność mieszkańców, trzeba poprawnie wymawiać nazwę "adjessa", miękko i z czułością, jakby zwracało się do pięknej kobiety... Ponoć caryca Katarzyna nazwała port żeńskim imieniem, bo zbyt wiele miast na południu imperium miało męsko brzmiące nazwy. Inna anegdota wywodzi nazwę od francuskiego (oficjalny język na dworze carskim) assez d'eau , znaczącego tyle co "wystarczająco dużo wody". Wyrażenie to czytane wspak, daje słowo "Odessa". Takie i inne opowieści mieszkańcy mogą snuć godzinami - zamiłowanie do anegdoty i niebywałe poczucie humoru stały się ich wizytówką. A jest o czym opowiadać, choć paradoksalnie Odessa to jedno z najmłodszych wielkich miast Europy.

***

Odessę założyła w 1794 r. Katarzyna II na jałowym klifie wśród dzikich stepów w miejscu wydartej Turkom twierdzy Yeni Dünya. Historia tego młodego miasta jest paradoksalnie bardzo długa. Była to kiedyś kolonia grecka Istrion, potem słowiańska Kaczuba, wreszcie część Rusi Kijowskiej, Księstwa Wołyńskiego, Litewskiego, a w XV w. została zamieniona w tatarską twierdzę Chadżibej i dostała się ostatecznie pod panowanie tureckie. Dorównywała świetnością stolicom Europy Zachodniej. Jednak na ich tle pozostawała fenomenem - symbolizując potęgę feudalnej Rosji, bogactwo czerpała z prywatnego handlu. Była stolicą prowincji noworosyjskiej, ale zbudowaną i zarządzaną przez cudzoziemców. Większość budowli wznieśli Włosi (początkowo włoski był też językiem oficjalnym). Wodociągi zbudowali Brytyjczycy, sieć tramwajową belgijski przedsiębiorca baron Empain, a statki w większości należały do greckich armatorów. Odessa cierpiała na brak słodkiej wody, niemal rokrocznie nękały ją epidemie cholery, a mimo to przyciągała tysiące przybyszów - w ciągu 100 lat potroiła liczbę mieszkańców. Dziś ma ich ponad milion.

Wielojęzyczność i wielokulturowość symbolizują nazwy: ulica Polska, ulica Albańska, bulwar Francuski, plac Grecki, centrum handlowe Atena (Afina). Są cerkwie, kościoły katolickie (św. Piotra oraz Wniebowzięcia NMP), można zwiedzić Centrum Kultury Muzułmańskiej (róg Wielkiej Arnautskiej i Riszeliewskiej) lub synagogę - najstarsza zachowała się na rogu Richeliewskiej i Jewrejskiej. W 1897 r. Żydzi stanowili ok. 37 proc. ludności miasta.

***

Dziś Odessa to największy port Morza Czarnego. Właśnie od części portowej, wokół której rozwinęło się historyczne centrum miasta, dobrze jest rozpocząć wędrówkę. Pejzaż zdominowała (niefortunnie) nowoczesna architektura: Hotel Kempinsky oraz szklany budynek Dworca Morskiego, przed którym wznosi się statua rodzącego się Geniusza - swoisty symbol historii Odessy (mieszkańcy ubolewają nad jego brzydotą). Warto też obejrzeć inny pomnik stojący w pobliżu współczesnej cerkwi - kobieta z dzieckiem w ramionach machająca w kierunku odpływającego statku.

Słynne schody Potiomkinowskie (niegdyś Primorskie), zbudowane w latach 1837-41, najlepiej podziwiać od strony portu. Do historii kina przeszła scena z "Pancernika Potiomkina" Sergieja Eisensteina - ze schodów z łoskotem stacza się wózek, który wypuściła z rąk zabita kobieta (podczas powstania robotniczego wywołanego buntem załogi statku Potiomkin w czerwcu 1905 r. zginęło 2 tys. ludzi). Na ekranie schody wyglądały bardziej widowiskowo, gdy jednak zaczniemy się po nich wspinać, wciągnie nas świat iluzji. Z dołu wydaje się, że wąskie stopnie wznoszą się do nieba - w rzeczywistości mają 27 m wysokości i 142 m długości. Z każdym stopniem wyłania się, niczym dekoracja w teatrze, widok na miasto. Na szczycie pojawia się nagle posąg jednej z największych osobistości Odessy - jej ojca i pierwszego gubernatora - księcia A. E. de Richelieu, zwanego Diukiem. Za jego rządów przez Odessę przewinął się blisko milion emigrantów. Diuk ujarzmił wiele koczowniczych ludów czarnomorskich, zaprosił do osiedlenia tysiące Żydów, Niemców i Szwajcarów. Zbudował meczety dla Tatarów i założył winnice. Pomnik przedstawia go w todze i z wieńcem laurowym. Spogląda na morze, skarb Odessy. W pomniku tkwi kula armatnia - pamiątka po bombardowaniu wybrzeża przez angielsko-francuską eskadrę w 1854 r.

W pobliżu Diuka znajdował się kultowy lokal Déjá vu. Przy wejściu gości witał szyld z sierpem i młotem, popiersie Lenina oraz kelnerzy przebrani za komsomolców. W środku można się było poczuć jak na planie słynnej komedii Juliusza Machulskiego "Déjá vu" (1988) - wystrój klubu tworzyły dekoracje z tego filmu. Niestety, niedawno lokal zamknięto, a na jego miejscu pojawiła się restauracja Bulwar Primorski. Stylizowane na XIX w. wnętrza oraz dobra kuchnia sprawiają, że jest to miejsce, w którym należy bywać (uwaga! dosyć drogo).

***

Pomnik Diuka stoi na bulwarze Primorskim z wiekowymi platanami i widokiem na Morze Czarne. Na deptaku wciąż unosi się duch starej Odessy - choć tętni tu życie, pełno jest spacerowiczów i turystów. O dawnych czasach przypomina m.in. zabytkowy hotel Londyn. Nieopodal stoi zbudowany w latach 20. XIX w. pałac hrabiego Michaiła Woroncowa, owianego legendą gubernatora Noworosji. W pałacu (dziś prawie ruina) hrabia wydawał wystawne przyjęcia - zbił fortunę, handlując szampanem z krymskich winnic. Dziś jest w nim Pałac Dzieci i Młodzieży, można zajrzeć do środka i obejrzeć wciąż jeszcze majestatyczne wnętrza i stiukowe dekoracje. Przy wejściu wita nas obrazek niczym z filmów Barei - portiernię wypełniają przedmioty z epoki Breżniewa: ława na wysoki połysk, makatki, a na sfatygowanych fotelach śpią koty (panie pilnujące pałacyku niechętnie wpuszczają turystów, ale miła rozmowa i drobny datek wystarczą za bilet). Za budynkiem rozciąga się taras z kolumnadą - rodzaj belwederu, z którego można podziwiać widok na nowoczesny port.

Stąd warto ruszyć na spacer w kierunku Nowego Rynku (jeden z targów) przez słynny most Teściowej. Most ten zbudowany został w latach 50. XX w. przez jednego z odeskich architektów po to, by - jak głosi tradycja - móc częściej odwiedzać mieszkającą po drugiej stronie rzeki teściową lub pozbawić ją wymówki do zostawania na noc... Historia mostu jest iście kryminalna - jego konstruktor na dwa lata trafił do więzienia, bo most się zawalił. Jak się potem okazało, nie z winy architekta, ale robotników, którzy kradli cement i dosypywali piasek. Na moście Teściowej często fotografują się nowożeńcy - to już odeska tradycja.

Urok Odessy tkwi w kamienicach i licznych starych rezydencjach arystokratycznych rodów - wiele z nich popada w ruinę. Są wśród nich pałace Tołstojów, Potockich, Rzewuskich. Jedną z najbardziej malowniczych uliczek jest Pierieułek Woroncowski ze słynną kamienicą o jednej ścianie (efekt optycznego triku).

Podążając Bulwarem Primorskim w przeciwną stronę, dochodzi się do budynku Starej Giełdy (1829-37), obecnie ratusza. Klasycystyczną fasadę zdobią nisze z posągami symboli miasta: Hermesa, boga handlu i Fortuny. Przy ratuszu stoi armata - trofeum z brytyjskiej fregaty Tiger, która osiadła na mieliźnie podczas wojny krymskiej. Dziś możemy oglądać jej kopię (oryginał skradziono).

***

Bulwary są wizytówką Odessy. Szerokie, obsadzone egzotycznymi drzewami, kiedyś były symbolem nowoczesnej Europy. Część z nich wybrukowano sycylijską lawą zastygłą po wybuchu Etny w 1900 r. Jednym z najładniejszych jest bulwar Francuski, ze starymi akacjami i XIX-wiecznym brukiem. Wzdłuż niego rozciągają się zaniedbane ogrody z pałacami bogatych kupców (dziś są w nich sanatoria). Większość pałaców projektowali architekci francuscy (po Rewolucji Francuskiej osiedliło się w mieście wielu Francuzów). Nic więc dziwnego, że w atmosferze bulwarów pozostało coś na wskroś paryskiego.

Sercem Odessy jest słynna ulica Deribassowska - pełna sklepów, knajpek, ulicznych straganów. Jej nazwa pochodzi od nazwiska Josepha de Ribasa, z pochodzenia Hiszpana, który w 1789 r. odbił miasto z rąk Turków (był pierwszym burmistrzem Odessy). Ulica nabiera szczególnego uroku w letnie wieczory, kiedy życie toczy się w kawiarnianych ogródkach.

Poszukiwacze pamiątek powinni skierować się do Gorsadu, malowniczego parku z placem, na którym roi się od ludowych artystów, muzyków, komików, karykaturzystów i hafciarek. Na stolikach matrioszki, kolorowe lakowane pudełka, obok handlarze strugają drewniane piszczałki, malarze oferują obrazy z widokami Odessy. Można pospacerować z... małpiatką albo kajmanem na smyczy (dla bezpieczeństwa ma pysk zaklejony taśmą). Park przynależał niegdyś do stojącego w pobliżu kolejnego Pałacu Woroncowa (dziś centrum handlowe). Przykryte szkłem wewnętrzne dziedzińce robią ogromne wrażenie - warto tu zajrzeć! W pobliżu inna duma miasta - ulica Preobrażenska, przy której znajduje się majestatyczny plac Soborowy. Stoi tu Sobór Katedralny, główny sobór południowej Ukrainy. Po zniszczeniach, jakie go spotkały podczas drugiej wojny światowej, został rozebrany, a cegły wykorzystano do budowy okolicznych budynków, m.in. szkoły. Po wielu trudach udało się jednak świątynię odbudować, a jej uroczyste otwarcie - wraz z inauguracją placu i zdobiącej go fontanny - nastąpiło w 2004 r.

Kto ma ochotę na prawdziwy folk, niech zajrzy do handlowego centrum Priwoz. To jedno z najbardziej egzotycznych miejsc w Odessie. Kupić tu można dosłownie wszystko: świeży drób, czarnomorskie sardele, wschodnie przyprawy... Niesamowita atmosfera i gwar mieszają się z osobliwymi zapachami. Obserwując twarze handlarzy - Kozaków, Tatarów, Mołdawian, Cyganów - można w pełni poczuć, że Priwoz to prawdziwy kulturowy tygiel współczesnej Odessy.

***

Odessa, jak większość dużych miast na Ukrainie, pełna jest kontrastów. Splendor miesza się z przerażającą biedą niektórych osiedli i zaułków. Po ulicach mkną (dosłownie!) luksusowe auta, a w rozklekotanych tramwajach babinki przepychają się w tłoku, by sprzedać pasażerowi bilet... W centrum jest wiele ekskluzywnych sklepów i drogich restauracji, z którymi sąsiadują wiekowe delikatesy, gdzie klient traktowany jest jak petent. Są też małe stargany, na których sprzedaje się napoje w wypłowiałych plastikowych butelkach, a na nich ułożone suszone ryby... W innych takich "stoiskach" można bardzo tanio kupić rozmaite drinki w szklanych butelkach, np. rumkolę , czyli rum z colą, za jedyne 2,5 hrywny. Oczywiście dobra te można spożywać bez skrępowania, spacerując po mieście (Uwaga! Nie wyrzucamy butelek do kosza, tylko stawiamy obok - zaraz ktoś je zabierze). Swoistym kuriozum są sklepiki - dla przechodnia mają postać małych okienek - w których naprędce można zamówić setkę wódki (niejedną) albo szklankę dobrego wina, by potem ruszyć w dalszą drogę. Przy okienkach panuje niemal rodzinna atmosfera.

***

Rejon Odessy oferuje ponad 290 słonecznych dni w roku. Miasto słynęło niegdyś z przepięknych złotych plaż, niestety bliskość szybko rozwijającego się portu nieco przyćmiła ich blask. Piaszczyste i szerokie miejskie plaże wciąż są jednak ulubionym miejscem odpoczynku mieszkańców. Od miasta oddzielają je parki lub skwery. Jedną z najliczniej odwiedzanych plaż jest Arkadia, głównie z powodu modnych dyskotek i restauracji. Na plażę Otrada można zjechać z bulwaru Francuskiego "kanatną drogą", czyli kolejką linową z niepewnie bujającymi się wagonikami. Frajda niesamowita, a choć podróż nie trwa długo, jest bardzo tania i zapewnia piękne widoki (przy stacji kolejki jest okienko, w którym za śmiesznie niską cenę można kupić dobre wino). Ładniejsze plaże (i nieco cichsze) znajdują się w południowej części miasta.

Ci, którzy pragną w pełni skorzystać z uroków czarnomorskich kurortów rejonu Odessy, powinni udać się do jednej z miejscowości położonych ok. 60 km na południe od miasta, np. do Zatoki (najlepiej korzystać z prywatnych busików, tzw. marszrutek, przejazd Zatoka - Odessa ok. 10 hrywien) - znajdą tu spokój i fantastyczne plaże. W tych kameralnych kurortach wypoczywali niegdyś komunistyczni notable, dziś przyjeżdżają Niemcy, Rosjanie, a ostatnio coraz więcej Polaków. Poza cerkwią i kilkoma bazarami niewiele jest do zobaczenia. I właśnie dlatego jest to najlepsze miejsce dla leniwych wczasowiczów, tym bardziej że większość hoteli leży tuż przy plaży. Kurorty są dobrą bazą wypadową, np. do słynnej twierdzy Akerman w Biłhorodzie Dnistrowskim. Stąd można popłynąć w rejs po delcie Dunaju (80 proc. delty znajduje się w Rumunii) i zobaczyć Wilkowo, zwane czasem ukraińską Wenecją. Dla dzieci (i nie tylko) największą atrakcją jest tutejsze delfinarium - są cztery delfiny i trzy foki (występ trwa ok. 45 min, bilet ok. 30 hrywien, dzieci płacą znacznie mniej).

***

W Odessie bezustannie podążamy śladami poetów, pisarzy, muzyków i naukowców. Nic dziwnego - w XIX w. miasto było jednym z centrów kultury i nauki. Tu powstała pierwsza rosyjska wytwórnia filmowa Kino Studio Odessa i jedno z pierwszych muzeów archeologicznych (1825 r.).

Muzeum mieści się w pięknym neoklasycystycznym pałacu zbudowanym w latach 1882-83 według projektu F. Gąsiorowskiego (ul. Lanżenorowskaja 4). Posiada ciekawą kolekcję sztuki, m.in. wędrujących przez czarnomorskie stepy Sarmatów, Pieczyngów i Scytów.

Dla wielbicieli marynistyki prawdziwą ucztą będzie wizyta w Muzeum Historii Morskiej (Morskogo Fłota Ukrainy) w budynku dawnego Klubu Angielskiego z 1841 r. (ul. Lanżerowskaja 6). Niestety, jesienią 2004 r. znaczną część ekspozycji zniszczył pożar. Spłonęły drewniane eksponaty, zawalił się dach.

W Muzeum Sztuki zobaczymy kolekcję starych ikon i XIX-wieczne malarstwo rosyjskie, a w Muzeum Sztuki Zachodniej i Wschodniej (ul. Puszkinskaja 9) - obrazy Rubensa, Caravaggia czy Fransa Halsa. Warto zobaczyć choćby neobarokowy budynek tego muzeum - pałac Płatona Abuzy (Dworiec Abazy) zbudowany w latach 1856-58 wg projektu Ottona Ludwiga.

Na trasie zwiedzania nie może zabraknąć słynnej Opery zbudowanej w 1887 r przez wiedeńczyków - F. Fellnera i H. Helmera. Jej wnętrze tonie w rzeźbach, stiukach i malowidłach, widownia może pomieścić ok. 1,5 tys. widzów (szanse na obejrzenie wnętrza są niewielkie - budynek jest w nieustającym remoncie).

W Odessie znajdziemy też miejsca związane z Adamem Mickiewiczem zesłanym tu w 1825 r. Poeta mieszkał w Licee Richelieu przy ul. Deribasowskiej 16, przy której dziś zobaczymy tablicę pamiątkową. Tu poznał tajemniczą D.D., do której adresował erotyki, E. Szewiotową, w której domu spotykali się polscy emigranci, wreszcie Karolinę Sobańską, kochankę szefa carskiej policji de Witta. Pomnik Mickiewicza stoi przy Prospekcie Aleksandryjskim od strony Placu Greckiego. W ubiegłym roku (notabene Mickiewiczowskim) w Odessie odbyła się wystawa poświęcona "Sonetom Krymskim", mająca stać się częścią stałej ekspozycji w Muzeum Literatury w zabytkowym pałacu Gagarina z 1850 r. (ul. Lanżeronowskaja 2)

W tym muzeum zobaczymy portrety odeskich notabli i artystów, a także liczne pamiątki po nich. Największa jego część poświęcona jest Puszkinowi zesłanemu w 1823 r. pod skrzydła Woroncowa. Poeta mieszkał w domu przy Primorskim Bulwarze, gdzie zaczął pisać "Eugeniusza Oniegina". Jego pomnik z 1888 r. stoi przed ratuszem. Osobne Muzeum Puszkina mieści się przy ul. Puszkinskaja 13.

***

Odessa ma swoje tajemnice. Mroczne historie z życia miasta i miejsca z nimi związane tworzą trasę turystyczną, na którą zapraszają lokalni przewodnicy. Car Aleksander I skarżył się Woroncowowi, że do Odessy ściągają sami tajniacy i wywrotowcy. Wiosną 1825 r. zaplanowano tu zamach na cara, który miał się odbyć podczas jego wizyty w Taganrogu. Na czele zamachu stał poeta Tumański, przywódca południowej linii dekabrystów. Do ataku jednak nie doszło.

Wiele kryminalnych historii zdarzyło się w porcie i niezliczonych tawernach, a także w słynnych katakumbach, które ciągną się pod miastem, tworząc korytarze o łącznej długości ok. 400 km (niektóre źródła podają znacznie więcej). Korytarze powstały w wyniku wydobycia wapienia, z którego zbudowano Odessę. Początkowo pracowali w nich głównie Kozacy dońscy zatrudnieni przez Katarzynę II. Później zdarzało się, że w wydrążonych komorach zamieszkiwała biedota, tu chronili się uciekinierzy i szmuglerzy, a w 1941 r. były główną kwaterą podziemnej partyzantki walczącej z nazistami. Dziś w niewielkiej części podziemi, którą można zwiedzać, znajduje się ekspozycja poświęcona m.in. walkom partyzanckim. By zwiedzić labirynt, należy udać się do miejscowości Nerubajskoje, ok. 35 km od Odessy (w okolicy dworca złapiemy kursujące tam marszrutki). Wejście do innej części katakumb znajduje się w Pałacu Potockich - jest tu grota, która prowadzi do katakumb. Stąd też wiodło przejście do morza. Ta część podziemi zasłynęła m.in. z handlu kobietami - tędy przemycano je na statki czekające w porcie. Znaczna część korytarzy przebiega pod ulicą Staroportofrankowską w centrum miasta. Oddzielała ona starą Odessę od dzielnicy zwanej Mołdawianką, która znajdowała się już w strefie bezcłowej. Nic dziwnego, że owa podziemna "granica" stała się głównym centrum handlu i przemytu. W świadomości mieszkańców Odessy Mołdawianka przetrwała do dziś jako dzielnica kryminalna.

Można stąd pojechać dalej, w kierunku innych pięknych miast - Chersonu czy Krymu, by obejrzeć północne wybrzeże Morza Czarnego. Jednak tytuł "perły wybrzeża" bezspornie należy się Odessie.

Jak dojechać?

Pociągiem z Warszawy - ok. 27 godzin. Lepiej startować ze Lwowa (pociąg platzkartnyj : wagony z przedziałami bez drzwi, miejsca leżące, wygodny). W pociągu króluje prowadnik , który opiekuje się pasażerami, można u niego kupić herbatę i pościel (ok. 7 hr). W pociągu jest zawsze samowar z wrzątkiem. Bilet do Odessy - ok. 35 hr, kupiejnyj (sypialny) ok. 52 hr. Podróż trwa ok. 12 godz.

Bilety należy kupić zaraz po przyjeździe do Lwowa, także powrotne, konieczny paszport - bilety są imienne!

Do Lwowa dojedziemy autobusem, np. PKS Przemyśl ( rozkład jazdy ) - z Katowic ok. 70 zł, z Krakowa ok. 60 zł, z Przemyśla ok. 20 zł. Można również dojechać do Przemyśla pociągiem, a dalej busikiem spod dworca na przejście graniczne (ok. 2,5 zł), przejść granicę pieszo, a następnie dojechać na lwowski dworzec kolejowy marszrutką - ok. 8 hr, kursują często.

Rozkład jazdy kolei ukraińskich .

Gdzie spać?

Najtaniej w prywatnych kwaterach - można wynegocjować nocleg już za 5 dol. Warto mieć ze sobą mapę, bo wszystkie oferowane pokoje są 10 min od centrum... Najlepiej szukać ofert z udotstwami , czyli z wygodami (ciepła woda, toaleta).

W hotelu Junost przy bulwarze Francuskim - dwójka od 100 hr, w hotelu Passage - od 90 hr.

Gdzie zjeść?

Ceny w knajpkach i restauracjach wyższe niż w Polsce. Dobre restauracje: Łasunka (róg Deribasowskiej i Jekaterynskiej) i Kumaniec (ul. Gawanny/Lanżerowska).

Tanio można zjeść w barach szybkiej obsługi Żarju-Parju (róg Greckiej i Deribasowskiej oraz Uspieńskiej i Kanatnej) - zupa blisko 2 hrywny, obiad dwudaniowy - ok. 20.

Sporo jest budek z pierożkami (wyroby te wyglądają jak racuchy) - ok. 50 kopiejek sztuka oraz szaurmą (lokalna wersja shoarmy) - ok. 8 hrywien.

Inne ceny: kawa w kawiarni na Deribasowskiej 6-10, piwo w sklepie 2,20 hr.

Transport:

Bilety kupuje się w tramwaju lub autobusie od bileterki - 50 kopiejek. Marszrutki są droższe, ale jeżdżą niemal wszędzie. Raczej nie mają przystanków, tylko trasy - wystarczy machać ręką. Dość tanie taksówki - tel. 1010. Najszybciej i tanio dostaniemy się do różnych miejsc w obrębie miasta, łapiąc okazję (wszyscy mieszkańcy Odessy korzystają z tej formy transportu) - przejazd 5-10 hr.

Muzea

Muzeum numizmatyczne

Więcej o: