Kalisz

Miasto pełne kanałów, bulwarów, placów i pięknej architektury na początku maja gości Kaliskie Spotkania Teatralne

Jechać do Kalisza, ale o jakiej porze roku? Oglądać go można oczywiście zawsze - ale tylko raz w roku ta najstarsza w Polsce miejscowość licząca osiemnaście wieków rzuca na przybysza wyjątkowy urok. Na początku maja, kiedy nad Prosną i jej kanałami rozwijają się liście drzew, kwitną kwiaty, a w mieście króluje teatr - Kaliskie Spotkania Teatralne. Ja zostałem tak kiedyś zauroczony i wracałem do Kalisza parokrotnie, zawsze o tej porze roku.

***

Dzisiejszy Kalisz ma ok. 110 tys. mieszkańców. Starówka nie jest duża, ale od innych różnią ją dwie rzeczy. Przede wszystkim fenomen - stare miasto składa się w połowie z budynków i ulic, w połowie zaś... z alejek i drzew. W pewnym miejscu domy się kończą i płynnie, przenikając "jęzorami" między budynki, zaczyna się park. Ogromny i stary, założony w 1798 r., choć już od XVI w. były tu ogrody Kolegium Jezuickiego, z których potem się rozwinął. W sierpniu 1914 r., w pierwszych dniach I wojny światowej Kalisz został zbombardowany i spalony przez wojska niemieckie. Niemal całkowicie. Niewiele budynków ocalało, a liczba mieszkańców zmalała z 65 do 5 tys. Kiedy chodzimy po ładnych uliczkach, wśród starych domów, zaskakuje nas to, że miasto powstało z gruzów dopiero w dwudziestoleciu międzywojennym! A wygląda na wiekowe, tak jest harmonijne i ciekawe. Kalisza nie zbudowano jednak na nowo, ale odbudowano - według sto lat wcześniejszego układu urbanistycznego, naprawiając lub przywracając dawne budynki i kościoły.

No i jeszcze Prosna, która głównym korytem i kanałami urokliwie przecina zrośnięte z nią miasto. Zwiedzając Kalisz, trzeba się często przeprawiać mostami - a jest ich 33.

***

Obejrzyjmy Kalisz zaczynając od najstarszego z nich, klasycystycznego mostu Kamiennego nad Prosną z 1824 r. Jeśli go przejdziemy, ruchliwą i zakreślającą lekki łuk ulicą Śródmiejską dojdziemy do rynku. Proponuję jednak skręcić w prawo, w Kazimierzowską, nadrzeczny bulwar. Kilkadziesiąt metrów, skręt w lewo, w obręb nieistniejących murów miejskich i stajemy przed kościołem i klasztorem oo. Franciszkanów. Masywna świątynia z XIII w. góruje nad tą częścią miasta. Budynek parokrotnie "upiększano", tak że dziś jego strzeliste gotyckie mury są ozdobione wewnątrz renesansowymi sztukateriami w lokalnym stylu kalisko-lubelskim. Kościół jest bardzo ładny, pełen przestrzeni, światła i zabytków, z bogato zdobionymi ołtarzami - warto do niego zajrzeć.

Pusty teren wraz z ulicą przed kościołem, otoczony zgrabnymi kamienicami, stwarza wrażenie placu, choć oficjalnie jest to ul. św. Stanisława. Żabi skok i już jesteśmy na Głównym Rynku. To niewątpliwe serce miasta - i współczesnego, i historycznego. Jego układ - pośrodku duży ratusz, z pierzei wychodzi dziesięć ulic lub wąskich uliczek - nie zmienił się od średniowiecza. Plac tętni życiem w ciągu dnia (dużo tu sklepów), a latem również wieczorami, kiedy ludzie przesiadują w ogródkach pubów i kafeterii. Kilkakrotnie w roku staje tu estrada i odbywają się koncerty, muzyczne parady, a w czerwcu imprezy Święta Kalisza z festiwalem teatrów ulicznych La Strada. W ładnym ratuszu utrzymanym w klasycystycznym stylu, choć wybudowanym w 1925 r., urzędują prezydent i rada miasta, ale można wejść na jego 68-metrową wieżę, by obejrzeć panoramę Kalisza łącznie z przedmieściami (bilet 3 zł).

Trzypiętrowe kamienice otaczające rynek to przykład różnych stylów - stawiano je przez całe dwudziestolecie międzywojenne na miejscu zniszczonego centrum, ostatni dom zbudowano w latach 50. Można tu przyjść na odpoczynek i posiłek, albo wrócić wieczorem i posiedzieć w miłej atmosferze, np. w restauracji Piwnica Ratuszowa w Ratuszu (w menu 61 dań, specjalność zakładu - złote udko, średnia cena - obiadu 15 zł).

Warto powłóczyć się uliczkami wokół rynku. Przy każdej znajdzie się coś ciekawego. Np. urokliwa Piskorzewska jest wąska i cicha, tylko dla pieszych, na Zamkowej w 1838 r. urodził się poeta Adam Asnyk, a Złota przez wieki była osią dzielnicy żydowskiej.

Choć kaliskie kościoły zbudowano przeważnie w stylu gotyku lub baroku, samo miasto czaruje spokojną klasycystyczną architekturą. To dziedzictwo wieku XIX, kiedy to Kalisz leżący tuż przy granicy z Prusami został stolicą rosyjskiej guberni Królestwa Polskiego. Rozwijała się wtedy gospodarka i na ogromną skalę kwitł przemyt.

Wchodzimy w ul. Kanonicką i po ok. stu metrach docieramy do katedry, czyli dawnego kościoła kanoników laterańskich p.w. św. Mikołaja, z połowy XIII w., najstarszego w mieście. Dziedziniec przed katedrą, który tworzą również stare zabudowania klasztorne, jest jednym z najpiękniejszych miejsc w Kaliszu. Świątynia, oryginalnie gotycka, wielokrotnie ulegała pożarom, była przebudowywana i dziś ma barokowe wnętrze. W pożarze z 1706 r. straciła np. wieżę (dzisiejsza jest neogotycka). Jeszcze 40 lat temu kościół byłby obowiązkowym punktem turystycznym dla zwiedzających - w głównym ołtarzu przez 350 lat znajdował się obraz "Zdjęcie z krzyża" Rubensa. Spłonął w ostatnim pożarze, jaki dotknął kościół w 1973 r. (dziś wisi kopia). Warto obejrzeć piękne stuletnie witraże oraz secesyjną polichromię kaplicy Pocieszenia Najświętszej Marii Panny (tzw. kaplica Pod Orłami) autorstwa Włodzimierza Tetmajera. W kościele brali ślub pisarka Maria Konopnicka i aktor Ludwik Solski.

***

Idąc dalej prosto ul. Kanonicką, doszlibyśmy do Nowego Rynku - głównego targowiska Kalisza czynnego przez cały tydzień. Naszym celem jest jednak pl. Jana Pawła II - możemy tam pójść dwiema ulicami. Za katedrą rozpoczynają się planty. W czasie II wojny Niemcy zasypali płynącą tędy Babinkę (jedna z odnóg Prosny), wykorzystując do tego m.in. gruz z burzonych domów dzielnicy żydowskiej, ale także tysiące książek z polskich i żydowskich bibliotek publicznych. Upamiętnia to stojący tam pomnik Książki. Skręcamy na plantach w prawo - na tle katedry zobaczymy spory fragment ocalałych murów obronnych. Inna droga na plac wiedzie ul. Grodzką, do której musimy się kawałek cofnąć ul. Kanoniczą. Grodzka jest bardzo malownicza - biegnie po łuku, a idąc nią, ogląda się katedrę, małe uliczki i szereg starych kamienic. Stoi przy niej piękny klasycystyczny budynek liceum im. Adama Asnyka, szkoły o prawie 200-letniej tradycji (jej wychowankiem był m.in. prezydent RP Stanisław Wojciechowski). Tuż obok fundamenty kaliskiego zamku królewskiego, niegdyś największego w Wielkopolsce, zbudowanego przez Kazimierza Wielkiego (spłonął w wielkim pożarze miasta w 1792 r.).

Jesteśmy na pl. Jana Pawła II, to ważny węzeł komunikacyjny. Stary Kalisz ma sporo niedużych przyjemnych placów lub otwartych przestrzeni, jak planty czy Nowy Rynek, razem ze zwartą siecią uliczek i kamienic, parkiem i kanałami Prosny nadają miastu niezwykle ciekawy wygląd. Szczególnym przypadkiem są trzy sąsiadujące ze sobą place: Kilińskiego, Jana Pawła II i św. Józefa (dla kaliszan równie ważny jak rynek).

Plac Jana Pawła II powstał w latach 20. XX w. po wyburzeniu stojącej tu cerkwi, symbolu zaborów. Na północ od niego jest pl. Kilińskiego. Warto nań zajść dla bardzo ładnego późnorenesansowego kompleksu budynków kościoła i klasztoru pobernardyńskiego z XV w. (obecnie oo. Jezuitów). Jednonawowa świątynia aż kipi od barokowych sztukaterii, polichromii i rzeźb. Przed kościołem w ogrójcu stoi kolumna zwieńczona krzyżem. Postawili ją w 1813 r. Francuzi na zbiorowej mogile ok. 300 swoich towarzyszy, napoleońskich żołnierzy zmarłych w klasztorze (był tu wówczas lazaret).

Plac św. Józefa, najpiękniejszy z nich, to od XIX w. siedziba władz regionu: gubernialnych, wojewódzkich, a obecnie powiatowych, mieści się w przebudowanym gmachu kolegium oo. Jezuitów. Przy okolonym wysokimi kamienicami placu są dwa kościoły: Garnizonowy oraz bazylika Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny z końca XIII w. z największym w kraju sanktuarium św. Józefa, patrona Kalisza. W późnobarokowym wnętrzu oprócz sanktuarium warto dokładnie obejrzeć średniowieczny poliptyk z 1496 r. nieznanego "mistrza z Gościszowic" oraz niewielki obraz Matki Bożej "Ab igne" ("Od ognia") w głównym ołtarzu - cenny przykład malarstwa gotyckiego XV w.

Sąsiedni kościół pojezuicki, obecnie Garnizonowy, ma skromną fasadę, ale jest bardzo harmonijny i piękny, bo nie oszpecony przeróbkami. To pierwszy w Wielkopolsce kościół niegotycki. Co ciekawe, zbudowali go pod koniec XVI w. jezuici, którzy przybyli do Kalisza walczyć z reformacją. 200 lat później opuszczony przez nich kościół oddano na świątynię ewangelikom i był nią aż do 1945 r.

***

Wychodząca z placu św. Józefa ul. Niecała prowadzi nas do parku. Po prawej mijamy fragment murów obronnych z basztą Dorotką, a po lewej, już wśród zieleni, małą zbudowaną w latach 20. XX w. prawosławną cerkiewkę (przy Niecałej mieści się też parafia ewangelicka) - prawosławnych jest już jednak w Kaliszu bardzo mało.

Za cerkwią wchodzimy między drzewa potężnego (30 ha) parku w kształcie cypla okolonego malowniczym korytem Prosny i jej kanałami. To ten park i rzeka decydują o wyjątkowym charakterze Kalisza. Ponad dwustuletni ogród w stylu angielskim czasy świetności przeżywał pod koniec XIX w., kiedy był tu zwierzyniec, sztuczne ruiny, oranżeria, szwajcarski domek ogrodnika i działała tzw. Hydropatia proponująca wodolecznictwo. W poniedziałki, czwartki i święta koncerty dawał stacjonujący w mieście carski pułk Symbirski, a po alejkach spacerowało najlepsze mieszczańskie i ziemiańskie towarzystwo tego gubernialnego miasta. Liczni przybysze uznawali ten park za jeden z najpiękniejszych w kraju.

Późniejsze lata, począwszy od okupacji, przyczyniły się do jego dewastacji - z atrakcji pozostała tylko chińska pagoda i rzeźba Flory. A jednak kiedy pod koniec lat 90. po raz pierwszy byłem w Kaliszu, XIX-wieczny charakter tego miejsca odezwał się z wielką siłą. Był 1 maja, kaliszanie przechadzali się po alejkach, sprzedawano balony, słodycze i andruty (regionalne wafle, nigdzie indziej nie spotykane), a na końcu parku, tam gdzie Prosna rozgałęzia się na kanały Bernardyński i Rypinkowski, trwały zawody i wioślarze w kolorowych strojach śmigali po wodzie. Wystarczyło przebrać ludzi w stroje z epoki, by wrażenie przeniesienia się w inny czas było całkowite.

Park najpiękniejszy jest przy moście Teatralnym. Mieści się tu pawilon dawnej sali koncertowej i restauracji z 1832 r., dziś zajmowany przez Kaliskie Towarzystwo Wioślarskie (po spacerze można tu przysiąść w restauracji KTW albo w Piwnicy u Roberta). A po drugiej stronie rzeki i mostu, odbijając się w wodzie, stoi klasycystyczny Teatr im. Wojciecha Bogusławskiego, chyba najpiękniej usytuowany w Polsce. Bogusławski w 1800 r. założył w Kaliszu stały teatr i przez wiele lat tu występował. Budynek z 1936 r. (trzeci z kolei w tym miejscu, po pożarach dwóch poprzednich) jest cudnie wkomponowany w parkową zieleń oraz w tło innych klasycystycznych budowli rozpoczynającej się przy nim alei Wolności. Od 1961 r. co roku na początku maja odbywają się tu Kaliskie Spotkania Teatralne - jedyny w kraju festiwal sztuki aktorskiej, najpoważniejsza impreza kulturalna miasta. W ciągu siedmiu dni można zobaczyć kilkadziesiąt najciekawszych przedstawień zrealizowanych w ostatnim sezonie w Polsce lub za granicą z udziałem wielu wybitnych aktorów i reżyserów. Czasem fuksem uda się kupić bilety tuż przed przedstawieniem, warto jednak rezerwować wcześniej ( http://www.teatr.kalisz.pl/repertuar_kst ).

***

Przy teatrze rozpoczyna się reprezentacyjna ulica Kalisza wytyczona w początkach XIX w. - aleja Wolności. Szeroka, zadrzewiona, zabudowana pięknymi secesyjnymi kamienicami oraz klasycystycznymi gmachami urzędów i instytucji. Pójdźmy nią z powrotem do mostu Kamiennego. Po prawej stronie mijamy Filharmonię Kaliską urządzoną w zabytkowym foluszu, gdzie niegdyś produkowano sukno. Na końcu alei, naprzeciw mostu trafimy na plac Złoty Róg, latem najbardziej tętniący życiem towarzyskim punkt miasta (w pobliżu mamy kilka pubów i restaurację).

Skręcamy w lewo w ul. Śródmiejską, którą oddalimy się od centrum. Przechodzimy mostem reformackim nad kanałem Rypinkowskim, by wkrótce trafić po prawej stronie na kolejny zespół klasztorny - kościół i klasztor poreformacki. Przekroczywszy bramę, z ruchliwej i gwarnej ulicy trafimy na urokliwy zacieniony dziedziniec, dawniej przykościelny cmentarz. Świątynia o rokokowym jednonawowym wnętrzu i klasztor zostały wzniesione w XVII w. W czasie II wojny w klasztorze Niemcy urządzili ośrodek, w którym germanizowano polskie dzieci.

Jeszcze kawałek i jesteśmy na skrzyżowaniu z ul. Nowy Świat. Pośrodku sunących aut, na wysepce stoi Rogatka Wrocławska - niewielka i rzecz jasna klasycystyczna. To urząd celny z 1826 r., znak bliskości dawnej granicy rosyjsko-pruskiej, która przez sto lat przebiegała kilka kilometrów na zachód od Kalisza. Dziś mieści się tu cukiernia.

Za skrzyżowaniem zaczyna się ul. Górnośląska. Przy niej, na dwóch wzgórzach sąsiadują trzy przepiękne, bardzo stare cmentarze: ewangelicki z końca XVII w., prawosławny z 1786 r. oraz najmłodszy, katolicki - z 1807 r. Świadczą o wielokulturowości, zasobności i znaczeniu dawnego Kalisza. Zwłaszcza cmentarz katolicki (czynny do dziś) pełen jest kaplic i grobowców zasłużonych mieszkańców: profesorów, adwokatów, ziemian, lekarzy, księży, weteranów powstań Na cmentarzu ewangelickim (zwanym niegdyś luterańską górką) spoczywają nie tylko luteranie czy kalwini, ale także arianie, bracia czescy i szkoccy purytanie, którym dawna Rzeczypospolita dawała swobodę religijną, a także Polacy protestanci wywodzący się z zasymilowanych rodzin niemieckich kolonistów. Najmniejszy i najskromniejszy jest cmentarz prawosławny założony dla osiadłych w Kaliszu Macedończyków, z czasem przejęty przez gminę prawosławną. Wszystkie trzy otoczone są murami, katolicki i ewangelicki otwarte codziennie, prawosławny w sobotę w godz. 14-16 (w pozostałe dni trzeba się umówić, tel. 0 62 767 38 43).

Żydzi przybyli do Kalisza jako do jednego z pierwszych miast na terenie Polski. To właśnie im książę kaliski Bolesław Pobożny nadał w 1264 r. Statut Kaliski, dokument określający ich przywileje, prawa i obowiązki, który potem król Kazimierz Wielki rozszerzył na cały kraj. Choć przed wojną Żydzi stanowili ponad jedną trzecią mieszkańców (ok. 28 tys.), dziś jedynym śladem po nich jest cmentarz (spod trzech cmentarzy dojedziemy autobusem nr 1, dalej ul. Górnośląską, wysiadamy przy Podmiejskiej). Otaczają go bloki. Brama jest zamknięta, ale można umówić się na zwiedzanie (Halina Marcinkowska, tel. 0 600 067 956). Wewnątrz otoczonego murem terenu znajduje się dom pogrzebowy i kilkaset nieraz przepięknych, wartych obejrzenia macew.

Z dworców PKP i PKS do centrum Kalisza dojazd autobusami nr 19O 19E, rozkład jazdy: http://www.kla.com.pl

Polecam "Kalisz. Przewodnik" Władysława Kościelniaka - ciekawy, przejrzysty i pełen ilustracji

U hrabiny i księcia

Gołuchów (20 km) - wspaniały neorenesansowy zamek z pierwszej połowy XIX w. otoczony przepięknym parkiem-arboretum (160 ha), Izabela z Czartoryskich Działyńska stworzyła tu jedno z najwspanialszych prywatnych polskich muzeów (dziś filia Muzeum Narodowego w Poznaniu). W bogato urządzonych wnętrzach ciekawa kolekcja obrazów, rzeźb i tkanin. W oficynie i innych budynkach jedyne w Europie muzeum leśnictwa, a w lesie po sąsiedzku - zagroda żubrów. Dojazd autobusem 12A.

http://www.zamkipolskie.com/goluchow

Opatówek (7 km) - Muzeum Historii Przemysłu w fabryce sukienniczej z 1824 r. W pięciokondygnacyjnym budynku obejrzymy krosna tkackie, maszyny drukarskie, tkaniny z XV-XIX w. Najcenniejsza jest kolekcja zabytkowych pianin i fortepianów firm polskich. Dojazd autobusem 1A

http://www.muzeum.opatowek.pl

Antonin (ok. 40 km) - letnia siedziba i myśliwski pałacyk księcia Antoniego Henryka Radziwiłła z początku XIX w. w parku-lesie. W latach 1827 i 1829 przebywał tu Fryderyk Chopin. Koniecznie trzeba zobaczyć to cudo architektury z modrzewiowego drewna o oryginalnym kształcie i konstrukcji. http://www.staff.amu.edu.pl/~gmazurek/zpd/anto

Dobre strony

http://www.kalisz.pl - urząd miasta

http://www.stary.kalisz.pl - historia

http://kalisz.naszemiasto.pl - aktualności, kina, lokale, noclegi

Więcej o: