Wsio rawno

Groty są maleńkie, wyżłobione w miękkim kamieniu. W niszach w trumnach ze szklanymi wiekami leżą prawosławni święci. Duszno, tłok. - Wy na modlitwę? - pyta z nadzieją w głosie młody brodaty mnich.

Nie, nie na modlitwę. Mało kto idzie za zachęcającym gestem mnicha, choć w ukraińskim tłumie jesteśmy chyba jedynymi cudzoziemcami. Ludzie chodzą w skupieniu, ale jak w muzeum, nie jak w kościele. Czasem tylko ktoś się nachyli, by pocałować szklane wieko trumny.

Ciasnym tunelem wychodzimy na powierzchnię do wielkiej sali cerkiewnego sklepu z dewocjonaliami. Nie ma się co oburzać - Peczorska Ławra po 70 latach państwowego ateizmu jest w opłakanym stanie. Niemal wszystkie budynki tego ogromnego sakralnego kompleksu, który wyrósł nad grobami, kwalifikują się do natychmiastowego remontu. To już nie te czasy, kiedy jak w XVIII w. do Ławry należało 200 wsi i trzy miasta.

Największa cerkiew stoi na szczycie jednego ze wzgórz stolicy, dalej kompleks opada stokiem skarpy ku Dnieprowi. Widok zapiera dech w piersiach. Złote kopuły błyszczą wśród oszałamiającej zieleni, niżej Dniepr płynie niemal jak morze. Z drugiej strony rzeki blokowiska nowego Kijowa. Stamtąd to dopiero musi być widok! Ławra, stary Kijów, no i blokowiska nie widać. Cerkiew nie odzyskała jeszcze wszystkich budynków Ławry, w wielu są jakieś państwowe składy, magazyny. Państwo zresztą chętnie pewnie by je oddało, bo też nie stać go na odremontowanie niszczejących zabytków. Bez pomocy UNESCO wszystko jednak zostanie tak, jak jest.

Tysiącletnia Ławra wytrzyma. Niszczyli ją Kumanowie, Mongołowie, Tatarzy, wydziedziczali carowie i Sowieci. W 1941 r. wycofująca się Armia Czerwona umieściła w głównej cerkwi miny z opóźnionym zapłonem - wybuchły, gdy Niemcy już weszli do miasta. Wycofujący się Niemcy z kolei spalili całe śródmieście Kijowa, ale Ławrę dla odmiany oszczędzili. Współczesna renowacja sprawia czasem wrażenie barbarzyńskiej, eksponuje jaskrawe barwy i złocenia, ale czas spatynuje i to. Ławra wytrzyma.

Wytrzyma też i nawałnice turystów, którzy w letniej spiekocie tłoczą się między jej murami. Turyści, wiadomo, muszą mieć pamiątki, dlatego też między cerkwiami rozstawili swe stragany handlarze. Towar ten sam co na mieście: szale, sztuka ludowa, matrioszki, koszulki. Jedyne, co odróżnia ten stragan, to bogactwo ikon. Nad wszystkim góruje ogromny sowiecki pomnik bohaterów wojny. Można kupić koszulkę z panoramą Ławry i reklamą piwa. Z Juszczenką i Gagarinem albo Guevarą. Z ukraińską flagą i z godłem KGB.

- Komunizmem pan handluje pod kościołem? - pytam sprzedawcę. - Wsio rawno - odpowiada. - Kupują, to sprzedaję.

Wsio rawno . Tego jednego akurat Ławra może w końcu nie wytrzymać.