Jadąc z Lizbony w kierunku Porto, znajdziemy się najpierw w regionie Ribatejo (czytaj: Ribateżu) znanym z hodowli bydła, a zwłaszcza koni luzytańskich używanych tylko do walk byków. Mijamy gaje oliwne, winnice, plantacje dębów korkowych (ich żołędziami karmi się świnie) i eukaliptusów. Kiedy wjeżdżamy do regionu Leirii, pogoda się psuje, kropi deszcz. Pojawiają się góry pokryte - jak śniegiem - białymi kamieniami. Wzdłuż drogi (świetnej!) brązowo-rude, kruszące się wapienne skały.
Fatima , niewielkie miasteczko (30 tys. mieszkańców), wielki ośrodek kultu religijnego. Od 12 maja do 13 października trwa tutaj sezon objawień - w ubiegłym roku przybyło 5 mln turystów i pielgrzymów. Tutaj 13 maja 1917 r. Matka Boska objawiła się po raz pierwszy trojgu pastuszkom. Na pamiątkę cudu najpierw powstała skromna kaplica (istnieje do dziś), potem, w latach 1928-53, imponująca neobarokowa (ale nie pompatyczna) świątynia, wokół niej wyrosło miasteczko. Plac przed kościołem może pomieścić 400 tys. wiernych. Po jego drugiej stronie trwa budowa bazyliki (ma być gotowa w 2007 r.). Kamień węgielny - fragment z grobowca św. Piotra - podarował papież Jan Paweł II. Właśnie trwa pożegnanie z figurą Matki Boskiej, która pojedzie do katedry w Lizbonie. Pali się las świec. W deszczu pielgrzymi przemierzają na kolanach ogromny plac przez kościołem.
http://www.santuario-fatima.pt/portal/index.php?lang=EN
My jedziemy do klasztoru Santa Maria da Vitória (Świętej Marii Zwycięskiej) w miasteczku Batalha (12 km od Fatimy). Zaskakuje ogromem i pięknością. Zaczął go budować w stylu portugalskiego gotyku król Jan I trzy lata po pokonaniu 14 sierpnia 1385 r. Kastylijczyków w bitwie pod Aljubarrota (2 km od Batalhi), wypełniając obietnicę złożoną Matce Boskiej. Przez 200 lat budowę kontynuowało sześciu władców, aż do Jana III. Klasztor uchodzi za doskonały przykład stylu manuelińskiego (od imienia króla Manuela I) - do sztuki przeniknęły elementy związane z podbojami i odkryciami geograficznymi Portugalczyków - muszle, liny okrętowe, krzyż. Pracowali tu wspaniali artyści rzemieślnicy, jak Mateus Fernandes (płyta nagrobna z jego nazwiskiem jest wmurowana w posadzkę u wejścia do głównej nawy) czy mistrz Huguet, który ozdobił fasadę kościoła pięknymi rzeźbami, m.in. Chrystusa i czterech ewangelistów. Obaj są związani z tzw. Niedokończonymi Kaplicami (nie mają dachów), które robią niesamowite wrażenie. Budowę zaczął w 1435 r. mistrz Huguet, a Fernandes wspaniale udekorował drzwi. W jednej z kaplic znajduje się Grób Nieznanego Żołnierza (a właściwie dwóch żołnierzy) z krucyfiksem znanym jako Chrystus z Okopów Flandrii. Ale najpiękniejsze są i tak piętrowe krużganki...
http://www.portugal-info.net/costaprata/batalha.htm
Klasztor w Batalhi zaskoczył mnie ogromem. Ale niedaleko stąd, w Alcobaça (region Leiria) zobaczymy największy kościół w Portugalii. W XII-wiecznym mieście (jego nazwa pochodzi od rzek Alcoa i Baça) jest zamek z czasów Maurów, który zdobył pierwszy król Portugalii Don Alfonso Henriques. On też sprowadził tu cystersów, a ci wkrótce wybudowali ogromny, gotycki klasztor Świętej Marii z Alcobaça składający się z kościoła i dwóch skrzydeł - północnego i południowego. Do kościoła wchodzimy przez oryginalny XII-wieczny portal (później dodano barokowe ozdoby). Przed nami główna nawa (106 m długości!) i surowe wnętrze z dwoma rzędami wspaniałych kolumn. W transepcie stoją dwa marmurowe gotyckie grobowce - po prawej króla Don Pedro I, po lewej jego ukochanej, podstępnie zasztyletowanej Inés de Castro. Po sześciu latach od jej śmierci Don Pedro, chcąc zemścić się na zabójcach, ekshumował ją, ubrał w szaty koronacyjne i kazał im całować jej rękę...
Przechodzimy do wspaniałych krużganków. W klasztorze trwa remont - w dawnym dormitorium będzie miejsce dla jednego z wydziałów uniwersytetu w Coimbrze. W kuchni podziwiamy 80-metrowej długości komin obłożony błękitnymi kaflami i ogromny, granitowy stół. W XIV-wiecznym refektarzu stoi tylko pulpit - podczas posiłków jeden z mnichów czytał braciom święte teksty. Oglądamy też wąskie drzwi pełniące niegdyś rolę wagi. Jeśli któryś z zakonników nie mógł się w nie zmieścić, musiał przejść na dietę.
http://www.portugal-info.net/costaprata/alcobaca.htm
Wycieczkę w okolice Lizbony warto zakończyć w Nazaré (10 km od klasztoru). Jest tu szeroka piaszczysta plaża z łódkami i sieciami rybaków, niewielki barokowy kościół z cudowną figurką Naszej Pani z Nazaré przywiezionej z Ziemi Świętej w XVIII w., a nad brzegiem oceanu kapliczka postawiona przez jeźdźca, któremu Pani z Nazaré uratowała życie, zatrzymując jego konia tuż nad przepaścią (na skale można wypatrzyć ślad podkowy). Modlił się tu Vasco da Gama przed swoją podróżą do Indii i po szczęśliwym powrocie.
Kiedy tu przyjechaliśmy, wiał silny wiatr. Rozwiewał kolorowe spódnice kobiet sprzedających na kilku straganach orzechy, figi, pamiątki. Noszą ich siedem naraz, jedna na drugiej, do tego grube, długie skarpety w paski, a na głowach czarne berety z dużymi pomponami. Uśmiechnięte gawędzą ze znajomymi, a nam chętnie pozują do zdjęć, dla większego efektu zadzierając jedną spódnicę po drugiej.