Wędrówki kulinarne i inne atrakcje

Wiedeń to nie tylko kawiarnie, ale serwowane w gospodach: rosół z maleńkimi klopsikami z mielonej wątróbki, gulasz z czeskim knedlem w gęstym ostrym sosie, cielęcy sznycel, cynaderki, płucka i móżdżek albo Tafelspitz, czyli gotowana wołowina. Warto się po austriackiej stolicy przespacerować szlakiem ck smaków.

Wędrówki kulinarne i inne atrakcje

Wiedeń to nie tylko kawiarnie, ale serwowane w gospodach: rosół z maleńkimi klopsikami z mielonej wątróbki, gulasz z czeskim knedlem w gęstym ostrym sosie, cielęcy sznycel, cynaderki, płucka i móżdżek albo Tafelspitz, czyli gotowana wołowina. Warto się po austriackiej stolicy przespacerować szlakiem ck smaków.

Wieczorami życie w robotniczych dzielnicach Wiednia przenosi się do gospody. Do "beisla" przychodzi się na domowy obiad lub ciepłą kolację, z kolegami na piwo albo Spritzera, czyli mieszankę białego wytrawnego wina z wodą sodową. Gospody to najczęściej biznes rodzinny i w niedziele wiele jest zamkniętych.

Plebejską enklawą w Wiedniu cesarskim jest gospoda w kamienicy przy Spiegelgasse 9, należącej do sławnego klasztoru Goettweig niedaleko Wiednia, w której podaje się lekkie białe wina z przyklasztornych winnic. Ale knajpka nie ma nic wspólnego z nabożnością. Wchodzącego wita gwar rozmów i dym papierosowy, w pierwszej sali króluje wielki kontuar, wokół którego stoją drewniane stoły bez obrusów, w tylnych salach jest bardziej elegancko i ciszej, ale potrawy i napoje trochę droższe niż w pierwszej sali.

Gospody są wcieleniem tego, co wiedeńczycy uważają za "gemuetlich", czyli przytulne i przyjemne. Takie miejsca znajdzie się w Wiedniu niemalże na każdym rogu. Warto zajrzeć do Ubla [Pressgasse] albo Sperla [Karolinengasse, autentyczne umeblowanie z czasów secesji!] i Wegensteina [Lerchenfelder Str.]. Albo samemu zaryzykować - najlepiej wybierać te lokale, w których tłumnie od gości. Jeszcze kilkanaście lat temu gospody przeżywały kryzys, wiedeńczycy jakby się ich wstydzili i wydawało się, że ich dni są policzone. Ale dziś przeżywają renesans.

Wiedeńska młodzież ma swoją odmianę tradycyjnego "beisla" - mnóstwo ożywionych lokali studenckich można znaleźć na licznych dziedzińcach zbudowanego przed 200 laty szpitala, który dziś jest campusem uniwersyteckim [tzw. Altes AKH przy Spitalgasse w IX dzielnicy]. Także w ciągu dnia jest tu po co zajrzeć - na północnym skraju campusu stoi do dziś Wieża Obłąkanych. Ponad 200 lat temu mieścił się tu szpitalny oddział, w którym chorych psychicznie traktowano w sposób wyjątkowo humanitarny jak na tamte czasy. Dziś w wysokiej rotundzie mieści się warte obejrzenia największe na świecie muzeum patologiczno-anatomiczne z 50 tys. eksponatów anatomicznych oraz zbiorami starych narzędzi lekarskich.

Nad kanałem Dunaju, tam gdzie Schottenring schodzi nad wodę, jest z kolei tzw. Summerstage, czyli letnia scena: ogródkowe knajpy młodzieżowe z rozmaitą muzyką i miejsce do uprawiania letnich sportów (nawet siatkówka plażowa!). Pod secesyjnym wiaduktem metra U6, zaprojektowanym przez słynnego Otto Wagnera (autora m.in. najpiękniejszych wiedeńskich secesyjnych kamienic przy Wienzeile i pawilonu metra na placu Karola) są zaś najmodniejsze lokale młodego Wiednia: 1. Electronic-Cafe, Chelsea i B52.

Pora relaksu

W soboty i w niedziele wiedeńczyk odpoczywa - najchętniej na zielonej trawce, w podmiejskiej gospodzie albo na Donauinsel, sztucznej wyspie na Dunaju, która jest ogromnym terenem wypoczynkowym mieszkańców miasta.

Na 330-hektarową Donauinsel można się dostać metrem - podróż z centrum trwa 10 minut [U1 Donauinsel]. Jest wąziutka i baaaardzo długa - 21 km. W letnie weekendy spotyka się tu cały Wiedeń - nawet 200 tys. osób naraz. W bardziej ustronnych zakątkach na północnym i południowym cyplu wyspy można spokojnie łowić ryby, opalać się nago, jeździć na rowerze, w środkowej części zaś, o charakterze kurortu i dlatego nazywanej przez wiedeńczyków Copa Cagrana (sąsiednia dzielnica, gdzie wznosi się oenzetowskie UNO-City, nosi nazwę Kagran), można się pokazać, uprawiać sporty naziemne i wodne, kąpać się, siedzieć w restauracji, tańczyć w dyskotece pod gołym niebem, jeździć na wrotkach i rolkach, spacerować. Z północnej części wyspy jest piękny widok na wzgórza: Kahlenberg (w kościele na wzgórzu odprawiono podobno ostatnią mszę przed zwycięskim atakiem Sobieskiego na Turków) i Leopoldsberg.

Najbardziej lubianym kąpieliskiem Wiednia jest wyspa Gaensehaeufl na Starym Dunaju, założone prawie sto lat temu przez pionierów naturyzmu. Kąpieliska nad tą odnogą rzeki mają bardzo długą tradycję w Wiedniu - pochodzą z przełomu XIX i XX w. i były ciężko wywalczonymi osiągnięciami socjalnymi różnych grup zawodowych. Do dziś nad brzegiem Alte Donau jest kąpielisko robotnicze i kolejarskie, a na półwyspie Klein Gaensehaeufl policyjne i tramwajarskie. Po drugiej stronie Dunaju leży zaś słynny Prater - lunapark ze stuletnią karuzelą Riesenrad i wielki teren wypoczynkowy.

Tradycją niedzielnych wycieczek pod miasto jest z kolei Heuriger, czyli wizyta w idyllicznych wiejskich winiarniach na stokach podwiedeńskich wzgórz. Heuriger to dosłownie: wino z tegorocznego, ostatniego zbioru. Wina, głównie lekkie białe, takie jak gruener veltliner, weiss-burgunder czy reński riesling, są tu od niepamiętnych czasów. Nad wejściem do lokalu muszą wisieć gałązki sosnowe, wolno serwować tylko zimny bufet, nie podaje się piwa ani kawy. Winiarnie starają się utrzymać sentymentalno-idylliczny nastrój: rustykalne meble i ozdoby, winorośl pnąca się po ścianach i altankach w ogródkach, kapela grająca wiedeński folklor. Zwłaszcza w ciepłe weekendy trudno znaleźć wolne miejsce przy stole. Najsłynniejsze, ale bardzo skomercjalizowane lokale z Heurigerem znajdują się w dzielnicach Grinzing i Heiligenstadt [metrem do pętli U4 Heiligenstadt, stamtąd autobusem 38A]. Wiedeńczycy jeżdżą raczej do Stammersdorf na północno-wschodnim skraju miasta [tramwaj 31 wyjeżdżający z pętli przy stacji metra Schottenring U2, U4] lub do malutkich lokali przy Liebhartstalstrasse w dzielnicy Ottakring [metro U3 do stacji Ottakring, potem autobus 45B].