Spłyń Kośnianką

Częściej niż ludzi widzi się kaczki, perkozy, czaple siwe. Czasem przeleci kormoran, a nawet orzeł bielik

W "Ptasim budziku w Łajsie" ("Turystyka" nr 23) obiecałam, że wrócimy nad jezioro Kośno, do którego przylega ta warmińsko-mazurska miejscowość letniskowa. Ale tym razem przyjedziemy od strony wioseczki Purdka. Tędy przepływa rzeczka Kośno (lub Kośna), przez miejscowych zwana Kośnianką, która wypływa z północnego krańca jeziora o tej samej nazwie. Po długim biegu Kośno wpada do Jeziora Wadąg, a po drodze, gdzieś między Patrykami a Silicami, zmienia nazwę na Kiermas i wpływa do Kanału Elżbiety.

Pora złapać za wiosła. Oganiając się od Luśki (szwajcarskiego psa pasterskiego, czyli bearnenki, która usiłuje przećwiczyć na nas zaganianie stada), schodzimy stromym zboczem ku rzeczce. Wybieramy kajak, ściągamy na wodę i odpływamy. Nie bez ulgi - żywioł wodny na szczęście nie jest domeną Luśki.

Z rzeką Kośno jest tak, że od poziomu wód zależy, w jakim stylu będziemy przepływać czekające nas na trasie mosty i mosteczki. Jak jest dużo wody, trzeba liczyć się z tym, że od czasu do czasu będziemy się rozpłaszczać na kajaku, aby nie zawadzić głową. Zdarza się, że trzeba wysiąść i przenieść sprzęt, ale w ostatnich latach nie ma z tym problemu, bo poziom wód gruntowych znacznie się obniżył.

Pierwszy mostek czeka na nas już po około stu metrach. Należy do położonej w obszernym zakolu posesji. Jeszcze w zeszłym roku przysparzał kajakarzom trochę strapienia, tego lata zastąpiono go modelem częściowo zwodzonym, więc łatwiej pod nim przepłynąć. Ale po chwili, za zakrętem czeka nas wyzwanie - trzeba się uporać z szeroką, betonową konstrukcją. Składamy wiosła, rozciągamy się płasko i przesuwamy cicho po ciemnej wodzie, obserwując pająki wodne spacerujące po wilgotnym stropie.

Szlak jest piękny. Kośnianka, owszem, przyciąga kajakarzy, ale częściej niż ludzi widzi się tu kaczki, które przed sezonem polowań (rozpoczął się 15 sierpnia) można zaskoczyć na wystających sponad wody konarach. W drugiej połowie sierpnia kaczory robią się czujne i chowają się w szuwarach.

Rzeczka płynie przez las. Uwielbiające sąsiedztwo wody olchy czarne mieszają się z rozłożystymi świerkami, ceniącymi wilgoć, ale bez przesady. Przewaga tych dwóch gatunków nadaje okolicy trochę mroczny charakter, zwłaszcza w partiach, gdzie las przylega do rzeki odcięty tylko pasem jasnozielonych szuwarów. Miejscami trzeba wymijać powalone, przykryte wodą drzewa, uważnie wypatrywać właściwej ścieżki, aby nie osiąść znienacka na takiej przeszkodzie. Trzeba umiejętnie brać zakręty, raz machać energicznie wiosłem, a raz hamować.

Radzę mieć oczy szeroko otwarte, rozglądać się i podziwiać. Woda czysta jak szkło pozwala penetrować życie rzeczki: falujące podwodne łąki okrężnicy, rdestnicy i moczarki kanadyjskiej, przemykające wśród nich drobne rybki, bo większe kryją się głębiej. Rzeczka obfituje w płotki, okonie, wzdręgi (znana jako krasnopióra), są nawet szczupaki. Obok nas prześlizgują się lilie wodne, lśnią żółte grążele.

Po piętnastu minutach przepływamy przez jeszcze jeden most - drewniany, a po kolejnych dziesięciu - kolejowy. Tuż za wiaduktem rzeczka toczy się coraz szerzej. Lawirując trochę wśród sitowia, wypływamy na spore rozlewisko. Tu warto się zatrzymać. W powietrzu fruwają ważki o zielonych i przejrzystych skrzydłach. Niedaleko majestatycznie przepływa rodzina łabędzi. Nie ma co liczyć - żaden dzik, sarna, czy borsuk nie wyjdą na brzeg. Ale z całą pewnością zobaczymy dzięcioła czarnego, wiewiórki, a z ptactwa - wspomniane już kaczki (cyranki i krzyżówki), perkozy, nury, czaple siwe. Czasem przeleci kormoran, rybitwa, rybołów, a nawet orzeł bielik, którego gniazda znajdują się na terenie pobliskiego rezerwatu. Cenię sobie spotkania z zimorodkiem, błękitno-zielono-czerwonym maleństwem - wybornym łowcą, bardzo płochliwym.

Za rozlewiskiem Kośno znów wpada w objęcia lasu i robi się płytsza. Przez złocistą wodę widać piasek dna, muszle, kijanki i raki. Trzeba wysiąść z kajaka i przepchać go przez mielizny. Przed nami (na szczęście krótkie) zderzenie z cywilizacją - most, przez który pędzi szosa Olsztyn-Szczytno-Ostrołęka. Ostatnio trwa przebudowa, stąd więcej hałasu. Szybko machając wiosłami, pospiesznie oddalamy się od drogi, uważając, by nie zaplątać się w oślizgłe korzenie, bo przebycie tej części szlaku utrudniają powalone drzewa. Ale to już ostatnia przeszkoda. Można przycumować, skorzystać z uroków małej plaży, wykąpać się w czyściuteńkiej wodzie.

Można też kontynuować wyprawę, bo znajdujemy się na otoczonym starym borem jeziorze Kośno, małe Kośno, jak mówią miejscowi, bo duże zaczyna się za przesmykiem i ma kształt rogala. Całe jezioro liczy ponad 550 ha i wraz z otaczającym go lasem tworzy rezerwat. Warto płynąć dalej, bo może uda się zobaczyć młode orły próbujące w przestworzach siły swoich skrzydeł. Dobrze wtedy skryć się przy brzegu, by podziwiać ptaki, które z każdym okrążeniem wzbijają się coraz wyżej i wyżej, prawie do słońca. Gdy odlecą, płyńmy dalej, ciesząc się pogodą odchodzącego lata.

Wypożyczanie kajaków - Jan Ordon, tel. 512 44 01, 25 zł za dzień

Więcej o: