List z...W zapachu lip i majeranku

Piaszczyste drogi, hektary pastwisk, senne wsie - nie doceniamy uroków Mazowsza

Liwiec, płytka, leniwie i malowniczo wijąca się rzeka, ze starorzeczami i zalewanymi łąkami. Kto by pomyślał, że za nią, 90 km od Warszawy, zaczynało się Wielkie Księstwo Litewskie? Przez wieki oddzielała Mazowsze od Litwy, dziś - od Podlasia. Piaszczyste, wysadzane wierzbami lub wyznaczone jedynie odciśniętymi w trawie śladami wozów drogi prowadzą przez hektary pastwisk przedzielonych drewnianymi płotami, które ciągną się po horyzont. Na wyschniętych już, żółtawych pastwiskach dziesiątki czarno-białych krów. Pomiędzy nimi stąpają czarno-białe bociany.

Nie ma w tych okolicach zabytków światowej klasy ani pomników historii. Nie ma bogactw naturalnych. Ziemie słabe. Są łąki, pola żyta i senne wioski pełne bocianich gniazd. W niektórych wsiach większość zabudowy to drewniane chaty, spichlerzyki i stodoły. Domy lichutkie, z cienkich, niezasłoniętych szalunkiem belek, kryte blachą lub szarym, falistym eternitem, zwykle porośniętym mchem i porostami (strzechy zachowały się tylko na niektórych stodołach). Największą ozdoba są okna. Nieodmiennie ujęte w okiennice, malowane na błękitno, żółto lub biało. Wieńczą je szczyty dekorowane rzeźbionymi motywami ptaków, symetrycznie zwróconych do siebie, jak w wycinankach z papieru. Nieczęsty widok w Polsce. Za szybami koronkowe firanki i doniczki z kwiatami. Też symetryczne. Czerwone i różowe pelargonie. Chałupki nieco krzywe, okna też (zimą pewnie nieźle przez nie wieje). Pod oknami kwitnące ogródki, przed płotami drewniane ławeczki. Wokół domów owocowe drzewa, czasem stare lipy.

Siedzimy na niewysokim wzniesieniu, pomiędzy wsiami Jarnice i Pierzchały, po tej stronie rzeki, która należała do Wielkiego Księstwa Litewskiego. Roztacza się stąd panorama na całą okolicę. Patrzymy w stronę Mazowsza. W dali widać ceglaną wieżę zamku w Liwiu - wznoszony od XIV w. miał bronić granicy. Od północy książętom mazowieckim groziły łupieskie najazdy Prusów i Jadźwingów, od wschodu Litwinów. Porywali konie, bydło, ludzi. Rzeka była słabą granicą, płytka, wszędzie brody. Strach pomyśleć, jak to wyglądało: krzyki, płacze, pożary... Teraz jest cicho. Nad nami bardzo dużo nieba, wokół ogromna, ciągnąca się dziesiątkami kilometrów otwarta przestrzeń. W dole zakola rzeki i piaszczysta plaża. Powietrze wypełnia zapach łąk, lip i dzikiego majeranku. Rozcieramy listki w palcach. Dziki majeranek, inaczej lebiodka pospolita, czyli oregano. Można nazrywać i dodać do sałatki z pomidorów. Trafiliśmy na to wzniesienie, bo na mapie zaznaczone było jako miejsce widokowe. Poza mapą nigdzie nie ma o nim żadnej informacji, choćby niewielkiej tablicy przy drodze. Czas docenić uroki Mazowsza.

Rzeka Liwiec (ok. 120 km długości) zaczyna się pod wsią Klimonty, a kończy pod Kamieńczykiem przy ujściu do Bugu. Zachowała swój pierwotny charakter - nieuregulowana, bez obwałowań. Licznie występują tu bobry, można spływać kajakiem i kąpać się.