Droga z Dobczyc do Szczyrzyca wije się wśród wzgórz, odsłaniając coraz piękniejsze widoki na Beskid Wyspowy, wzdłuż płynie rzeczka, dookoła kwitną sady - to dawna trasa na Węgry. Odcinek nie jest długi, ale końca jakby nie widać. Ładnie się bracia cystersi ukryli! W średniowieczu dotarcie do opactwa musiało być niełatwe.
Opactwo oo. Cystersów stoi w centrum wsi Szczyrzyc nad rzeką Stradomką, u stóp Cietni (835 m.n.p.m.), ok. 17 km od Mszany Dolnej. Otacza je piękny ogród (w nim fragment dawnej baszty obronnej) i zabudowania klasztornego gospodarstwa. Dalej stawy i łąki. Wszędzie cisza i zapach pól. Niezależnie od celu wizyty, wszystkim udziela się atmosfera pobożnej sielanki.
Ale jeśli ktoś spodziewa się średniowiecznego monastyru, w którym echo niesie dźwięki gregoriańskich chorałów, może być zawiedziony. Burzliwa historia opactwa pozostawiła z czasów średniowiecza tylko gotyckie portale i fragmenty murów. Dziś większość klasztornej zabudowy pochodzi z XVII w., dominuje barokowy kościół ukończony w 1642 r. We wnętrzu warto zwrócić uwagę na piękne drzwi w kruchcie, kamienną chrzcielnicę z XVI w. i barokowe drewniane lwy.
Na niewielkim dziedzińcu przed wejściem do kościoła wbudowane są w mur epitafia - resztki dawnego cmentarza. W średniowieczu mnichów chowano w habitach bezpośrednio w ziemi, brak trumny był znakiem pokuty i ubóstwa.
Z dziedzińca wchodzimy na krużganki, gdzie niemal każdy przedmiot mówi o życiu zakonu: rzędy chorągwi procesyjnych, feretrony, stare obrazy, Krucyfiks Dobrej Drogi z XV w. Ciekawostką jest wnęka przy oknie z parapetem w formie pulpitu i siedziskiem - intymna czytelnia?
Tuż przy zakrystii od strony wschodniej (zgodnie z wielowiekową tradycją) znajduje się kapitularz - jedno z najważniejszych pomieszczeń w klasztorze, zwane przez cystersów "Alfa i Omega" (początek i koniec). Tu składają śluby zakonne, rozpoczynając życie za klauzurą (symbolem nowej drogi jest nowe imię) i tu są po raz ostatni żegnani. W kapitularzu codziennie czyta się capitulum , czyli rozdział z reguły św. Benedykta, patrona zakonu. Jej główna zasada to ora et labora (módl się i pracuj).
Wokół kościoła skupia się dziś życie okolicznych wsi, a cysterski rok liturgiczny obejmuje wiele lokalnych uroczystości.
Oczkiem w głowie zakonników jest przyklasztorne muzeum w XVII-wiecznym spichlerzu. Można tu obejrzeć szaty liturgiczne, rzeźby, broń palną i sieczną, orientalia (zbroja samuraja!), a także kolekcję banknotów polskich od XIX w.
Unikatem jest kopia XIII-wiecznej mapy, przechowywanej w bibliotece. W środku świata znajduje się Jerozolima, ale widać też m.in. mur chiński i malutką Polskę... Mapa zorientowana jest na wschód (a nie na północ) - to najważniejszy kierunek, symbol Chrystusa i Ziemi Świętej. Ojcowie nie pokazują wszystkich swoich skarbów. Nie zobaczymy średniowiecznych obrazów, inkunabułów i bezcennych XIII-wiecznych pergaminów.
Mimo wielu burz dziejowych (1705 r. - Szwedzi łupią klasztor, 1765 - wielki pożar, XIX w. - kasacja dóbr przez władze austriackie) szczyrzyckie opactwo wciąż się rozwija. Tu historia z pewnością się nie zatrzymała, a wielowiekowe tradycje i niezmienna reguła zakonna świetnie wpisują się w erę komputerów i komórek.
Opactwo było niegdyś prawdziwą potęgą. W XIV w. mnisi posiadali 33 wsie i miasto Nowy Targ. To im w dużej mierze Podhale zawdzięcza kolonizację. Pierwszych cystersów sprowadził w 1234 r. do Ludźmierza z Jędrzejowa wojewoda krakowski Teodor Gryfita w czasach, kiedy przynależność rubieży graniczących z Węgrami nie była jeszcze oczywista. Na dzikim Podhalu wykształceni i pracowici zakonnicy budowali drogi, regulowali potoki, karczowali lasy, użyźniali pola. Surowy klimat i tatrzańscy zbójnicy zmusiły cystersów z Ludźmierza do przeprowadzki, a decyzję przypieczętował najazd tatarski w 1241 r.
Osiedli w Szczyrzycu położonym w dolinie rzeki, z łagodnym klimatem i dobrze nasłonecznionymi stokami. Od wschodniej strony klasztoru wciąż widać tarasy, na których uprawiali winorośl. Poza rolnictwem zajmowali się też inżynierią, uczyli budowy szybów w kopalniach i hodowli ryb (są pozostałości dawnych stawów). Hodowali też krowy - mięso sprzedawali, a ze skór wyrabiali pergamin. Do dziś są z nich dumni. Tu znajduje się największa w Polsce hodowla polskiej krowy czerwonej i jedyne stado zachowawcze. Obok klasztoru stoi nowoczesna obora - komputery sterują dziennymi racjami paszy i kontrolują udój mleka. Wkrótce ma ruszyć produkcja serów.
Zakony cysterskie w sposób szczególny darzyły kultem Matkę Boską (w każdym kościele przy wejściu była jej figura). W Ludźmierzu skupił się on wokół pięknego, drewnianego posągu z 1400 r., znanego jako Matka Boska Ludźmierska - Gaździna Podhala, a w Szczyrzycu wokół cudownego obrazu Matki Boskiej Szczyrzyckiej. W kościelnej kaplicy, gdzie wisi obraz, codziennie odprawiana jest msza, przychodzi wielu pielgrzymów.
Historia obrazu pozostaje zagadką. Jakieś informacje mogły być w kronice klasztoru, którą zrabowały wojska austriackie w 1794 r. Wiadomo, że obraz znajdował się w średniowiecznym kościele i już wtedy słynął z łask. Nie wiemy jednak, jak i kiedy tu trafił. Namalował go w XVI w. anonimowy artysta, któremu nieobce było malarstwo włoskie. Dziś obraz okrywa srebrna sukienka ufundowana przez arcybiskupa krakowskiego Adama Stefana Sapiehę w 1939 r. Poprzednie sukienki i kosztowności wiszące obok zagrabili Szwedzi (1705 r.) i Austriacy (1741 r.).
Korony Matki Boskiej Szczyrzyckiej i Gaździny Podhala poświęcił Jan Paweł II w Częstochowie w 1983 r. Uroczysta koronacja przypadła na 750-lecie klasztoru.
Matka Boska Szczyrzycka od lat opiekuje się zakonnikami. Za Jej sprawą miały miejsce niezwykłe wydarzenia, niestety ich opisy przepadły wraz z kroniką. Wiadomo jednak, że w 1740 r. opactwo zostało w sposób cudowny uratowane od szalejącego pożaru - płomienie nagle ustały. W czasie okupacji hitlerowskiej opactwo było miejscem tajnego nauczania, schronieniem dla uciekinierów, mnisi ukrywali broń dla partyzantów i pocztę żołnierzy AK (po wojnie klasztor odznaczono krzyżem Virtuti Militari). 13 maja 1943 r. odbyła się tu dokładna rewizja - SS i gestapo niczego nie znalazło, wszyscy zakonnicy ocaleli.
Opactwo w Szczyrzycu zyskało sławę dzięki piwu Frater produkowanemu na licencji mnichów, którzy do dziś strzegą sekretu jego smaku. Tradycja wyrobu piwa (wodę źródlaną doprowadzano specjalnym rurociągiem) sięga 1623 r., choć pierwszym napojem sporządzanym przez cystersów była cerewizja, napój z palonego ziarna i chmielu.
Nieużywany budynek browaru popada w ruinę. Strata niepowetowana, bo to jedyny taki obiekt w Polsce. Zakonnicy warzyli w nim piwo ponad 370 lat. W okresie największego rozkwitu (1920-1945) produkowali rocznie ponad 250 tys. hektolitrów. W 1951 r. odebrano cystersom browar, ale piwo warzono nadal (Dama Pik, Paker). Jego jakość tak się pogorszyła, że gdy mnisi odzyskali browar w 1993 r., zaprzestali produkcji, nie chcąc firmować kiepskiego trunku.
Historię browarnictwa można prześledzić w klasztornym muzeum, gdzie zobaczymy m.in. kufle z patentowanym zamykanym wieczkiem, aparaturę do produkcji piwa i kolekcję etykietek. Najlepiej opowiada o niej o. Henryk Jędrzejewski - kustosz i dusza muzeum (tel. do klasztoru: (0-18) 332 00 04 ).
http://www.mik.krakow.pl/skarabeusz/