Dosłownie: "wszystko w cenie", ale lepiej upewnić się, co to oznacza, bo zdarzają się różne ograniczenia, np. kort tenisowy, na który liczyliśmy, nie będzie darmowy. Zwykle w cenę wliczone jest jedzenie i picie (w tym drinki alkoholowe), czasem także atrakcje sportowe. To, że można zapomnieć o portfelu, jest bardzo wygodne, zwłaszcza jeśli jedziemy na wakacje z dziećmi, które bywają głodne w najróżniejszych porach i ciągle proszą o lody czy coś do picia. Hotele all inclusive są droższe od innych, ale często bardziej opłaca się wykupić taką ofertę, niż chodzić do sklepu lub restauracji.
Dowiedzmy się w biurze, czy musimy zabrać coś specjalnego, np. buty trekkingowe, maskę do nurkowania (po co płacić za jej wypożyczenie?) czy plastikowe sandały do ochrony stóp przed jeżowcami. Nie przesadzajmy z wielkością bagażu, zwłaszcza na wycieczkach objazdowych z lotami wewnętrznymi (często obowiązuje limit 15 kg, a za nadbagaż trzeba zapłacić). Dotyczy to nie tylko samolotów - coraz częściej ograniczenia obwiązują także w autokarach (liczą się sztuki). Poza tym musimy mieć w walizce trochę miejsca na pamiątki.
Zanim uznamy, że wycieczka jest tania lub droga, sprawdźmy dokładnie, co zawiera cena. Ważny jest standard hotelu i wyżywienie, ale pamiętajmy także o wizach, opłatach lotniskowych, biletach wstępu do muzeów, pałaców itp. Liczmy się z tym, że biuro ma prawo zmienić cenę imprezy (czytaj: podwyższyć ją), pod warunkiem że zrobi to nie później niż 20 dni przed wyjazdem, oczywiście informując nas o tym i podając przyczynę, np. wzrost kosztów transportu. Po otrzymaniu takiej informacji mamy prawo odstąpić od umowy, otrzymując całość wpłaconej kwoty.
Bywa, że nie płacą za wyjazd wcale albo mają zniżkę (na ogół dotyczy to dzieci do lat 12). Jeśli jedziemy z maluchami, warto wybrać hotel z placem zabaw, basenem z brodzikiem i zjeżdżalniami, z łagodnym zejściem do morza, z programem dopasowanym do ich wieku (specjalne kluby, gry i zabawy), być może także ze specjalnym menu. W katalogach wielu biur oferty tego typu są specjalnie oznaczone.
Wszystkie biura podróży działające na polskim rynku muszą mieć tzw. koncesję oraz specjalne ubezpieczenie. Dzięki temu w razie problemów biura (np. bankructwa) mamy zagwarantowany powrót do kraju, a jeśli w ogóle nie wyjedziemy - zwrot pieniędzy. Czy biuro ma koncesję, możemy sprawdzić telefonicznie lub w internecie (patrz: ramka).
Standard określają gwiazdki (najlepsze są pięciogwiazdkowe), choć wiele biur w katalogach stosuje własną kategoryzację i symbole, np. słoneczka czy słoniki. Wynika to z różnic w poszczególnych krajach - trzy gwiazdki w Hiszpanii są gorsze niż trzy gwiazdki we Francji, więc biura próbują stosować bardziej obiektywną miarę. Wybierając hotel na wakacje, zwróćmy uwagę na jego położenie (patrz punkt "miejsce"), zapytajmy o wyposażenie pokoi (lodówka, telewizor, sejf, czajnik, balkon, widok - czasem za widok na morze trzeba zapłacić), co wchodzi w skład kompleksu hotelowego (basen, sauna, jacuzzi, korty, park, plaża), co jest w cenie, a za co się płaci (np. leżaki), czy hotel organizuje program animacyjny (aerobik, konkursy, dyskoteki, wieczorny show).
Warto zapytać, czy biuro należy do izby turystyki, czyli organizacji zrzeszającej biura podróży. Jeśli tak, zwiększa to jego wiarygodność, bo izby nie chcą mieć w swoim gronie nierzetelnych członków. Oprócz Polskiej Izby Turystyki i jej oddziałów działają izby niezależne, np. Warszawski Oddział PIT, ale i niezwiązana z nią Warszawska Izba Turystyki. Oczywiście są biura, które mają dobrą opinię i renomę, ale nie należą nigdzie, bo nie mają takiej potrzeby. O mniej znane biura warto zapytać w izbach (telefony: patrz ramka).
Zacznijmy od zebrania i porównania ofert różnych organizatorów, zwracając uwagę nie tylko na cenę, ale i poziom świadczeń. Kiedy już podejmiemy decyzję, zapytajmy w biurze o różne szczegóły. Zanim podpiszemy umowę, dokładnie przeczytajmy warunki uczestnictwa, a także warunki rezygnacji z wyjazdu (im później zrezygnujemy, tym więcej z wpłaconych pieniędzy stracimy).
Nie róbmy awantury, jeśli wylot z Polski jest np. o 4 rano, a powrót późnym wieczorem, gdy będziemy musieli wyprowadzić się z hotelu przed południem (wtedy zwykle kończy się doba hotelowa). Przy lotach czarterowych to standard i biuro podróży nie ma na to wpływu, bo godziny lotów ustala przewoźnik. Jeśli nastawiamy się na posiłek w samolocie, dowiedzmy się, czy jest przewidziany - coraz więcej linii jedzenia nie podaje albo trzeba za nie płacić. Planując wykupienie lotu czarterowego, obliczmy, czy się to opłaca, bo czasem sam przelot jest droższy niż wczasy z przelotem.
Wakacje za granicą mogą być dużo tańsze, jeśli będziemy śledzić różnego rodzaju promocje. Najwięcej tanich ofert jest wśród tzw. last minute, czyli imprez niesprzedanych i dlatego w ostatniej chwili przecenianych przez biura. Są też oferty premiujące tych, którzy kupują wycieczkę z dużym wyprzedzeniem. Zdarza się też, że jedna osoba płaci, druga jedzie za połowę ceny albo że biura przez dzień lub dwa sprzedają bilety po superatrakcyjnych cenach. Warto śledzić ogłoszenia w gazetach (dodatki turystyczne) oraz w internecie.
To, że znajomi wrócili z jakiegoś miejsca zachwyceni, nie znaczy, że nam też się tam spodoba. O pomoc w wyborze miejsca warto poprosić pracownika biura. Szukający spokoju emeryci źle będą się czuli w nastawionym na młodzież hotelu na Ibizie (głośne dyskoteki). Miłośnicy plaż zawiodą się np. w słynnym Sorrento, które ma wiele atutów, ale plaże do nich nie należą. Lepiej od razu określić, czy szukamy pomysłu na romantyczną podróż poślubną, czy chcemy się bawić, czy zwiedzać i hotel traktujemy jako bazę wypadową. Pytajmy o najdrobniejsze szczegóły: jak daleko jest do morza, do centrum miasta i najbliższego sklepu, czy przypadkiem w pobliżu nie ma autostrady albo lotniska.
Coraz częściej biura sugerują konkretną kwotę, którą trzeba na nie przeznaczyć, ale nawet jeśli o tym nie informują, dla dobra ogółu polskich turystów trzeba uwzględnić taki punkt w kosztorysie wyjazdu. Napiwki, zwane też tipami, a w krajach islamskich bakszyszem, daje się hotelowym boyom, kelnerom, na wycieczkach - kierowcom i przewodnikom, sprzątaczce hotelowej. Jeśli przy recepcji stoi skarbonka z napisem "tip box", też wypada coś do niej wrzucić.
Biuro, w którym kupujemy wycieczkę, wcale nie musi być jej organizatorem. Często jest tylko tzw. agentem, czyli pośrednikiem w sprzedaży. Trzeba wiedzieć, jak nazywa się organizator, by sprawdzić, jaką ma opinię na rynku turystycznym. Poza tym w razie wątpliwości i pytań, na które agent nie umie odpowiedzieć, warto zadzwonić do "źródła" i usłyszeć informacje od organizatora.
Nie ekscytujmy się działającymi na wyobraźnię nazwami, tylko zastanówmy się, czy podany program nam odpowiada. Jeśli jest przeładowany, zwiedzanie będzie udręką - zobaczymy dużo, ale powierzchownie, być może tylko z okien autobusu. Weźmy pod uwagę różne utrudnienia, np. upały, różnice wysokości, długość przejazdów czy konieczność rannego wstawania. Uwaga na określenie "fakultatywnie", co oznacza, że skorzystamy z danej atrakcji pod warunkiem, że za nią zapłacimy (dowiedzmy się, jaką kwotę w związku z tym zabrać).
Traktujmy ją z rezerwą. Reklama ma przyciągnąć klienta, więc np. kolor morza na zdjęciu może być ładniejszy niż w rzeczywistości (podkolorowanie na komputerze to żaden problem), pokój na zdjęciu nie musi być tym, który dostaniemy, a zdjęcie będzie pokazywało hotel z najładniejszej strony (odpowiednie kadrowanie "wytnie" dźwig z budowy za płotem). Podana w ogłoszeniu cena też może okazać się inna, bo np. nie zauważyliśmy słówka "od", czy dopisku małymi literkami o niewliczonych w cenę opłatach lotniskowych.
Zanim je napiszemy, zastanówmy się, czy na pewno mamy rację, czy może nasze wymagania były za duże w stosunku do obietnic umowy. Jeśli po kolejnym jej przeczytaniu stwierdzimy, że biuro jest winne, napiszmy reklamację i dajmy ją do podpisania rezydentowi/pilotowi (warunek, by została rozpatrzona), a po powrocie przekażmy do biura w terminie określonym w umowie. Można też powiadomić o sprawie izbę turystyki, ale tak naprawdę niewiele ona może - jedyna droga egzekwowania roszczeń, kiedy nie możemy dojść do porozumienia z biurem (większość ma dobrych prawników), to droga sądowa.
Zastanówmy się, czy na pewno musimy wyjechać w lipcu-sierpniu. Dla tych, którzy nie mają dzieci w wieku szkolnym, lepszy może być urlop w innym okresie, kiedy ceny wyjazdów są niższe, wszędzie jest luźniej, no i nie ma upałów. Przy wyjazdach dalszych, egzotycznych, termin jest ważny ze względu na pogodę, która może utrudniać zwiedzanie (np. monsuny, a na półkuli południowej odwrócenie pór roku). Zwracajmy uwagę na czas wylotów i przylotów. Jeśli jedziemy na tygodniowy urlop, istotne jest np. to, czy wylatujemy rano i mamy cały dzień na plażowanie, czy dopiero o 23, czyli de facto tego dnia nie będziemy wypoczywać.
Biuro, z którym wyjeżdżamy, ma obowiązek nas ubezpieczyć, ale jest to zazwyczaj najniższa stawka, obejmująca tylko podstawową pomoc. Jeśli chcemy mieć lepszą opiekę, musimy kupić dodatkowe ubezpieczenie (zwykle w tym samym biurze, w którym kupujemy wycieczkę). Warto pomyśleć też o ubezpieczeniu od kosztów rezygnacji (ważne zwłaszcza przy drogich imprezach kupowanych z dużym wyprzedzeniem) - bez niego, w razie wycofania się z wyjazdu, możemy stracić nawet całą wpłaconą kwotę.
Do wyboru mamy tzw. noclegi ze śniadaniami (w katalogach bb - bed and breakfast), śniadania i obiadokolacje (hb - half board lub half pension), trzy posiłki dziennie (fb - full board/full pension) oraz wspomniane już "all inclusive". Dowiedzmy się, jak jest z napojami - zazwyczaj przy opcji fb i hb trzeba za nie płacić dodatkowo. Można zapytać w biurze, jak podaje się posiłki. Szwedzki stół jest wprawdzie mniej elegancki niż dania podawane przez kelnerów, ale za to można jeść to, co lubimy i ile chcemy. Pamiętajmy o specyfice żywieniowej w kraju, do którego jedziemy, np. we Francji śniadania są często dość skromne (rogalik z dżemem), a w krajach islamskich nie mamy co liczyć na schabowego.
Po kupieniu wycieczki trzeba się jeszcze odpowiednio nastawić do wyjazdu. Turysta, któremu z założenia wszystko się nie podoba i narzeka już na pierwszej zbiórce, zepsuje urlop i sobie, i innym. Załóżmy więc, że na pewno będzie świetnie. Jeśli cała grupa będzie miała takie podejście, nawet deszcze w słonecznej Italii uznamy za łut szczęścia - nie każdemu trafiają się anomalie pogodowe.
Sprawdź i zapytaj:
Departament Turystyki Ministerstwa Gospodarki i Pracy , tel. (0-22) 693 46 47 lub w oddziałach turystyki w urzędach wojewódzkich http://www.turystyka.crz.mg.gov.pl
Polska Izba Turystyki , Warszawa, plac Powstańców Warszawy 2 (hotel Gromada), tel. (0-22) 826 55 36, http://www.pit.org.pl
Warszawska Izba Turystyki (niezależna od PIT), Warszawa, ul. Kredytowa 3, lok. 408, tel. (0-22) 828 28 29, http://www.wit.org.pl