Emre Karakaya, wówczas trzynastolatek, leciał z Dublina do Stambułu liniami Turkish Airlines 22 lipca 2017 roku. Jak wynika z relacji świadków, trzymał w ręce kubek z gorącą herbatą, gdy nagle osoba z personelu pokładowego wytrąciła mu go z ręki. Gorący napój poparzył chłopcu nogi.
Pozew w imieniu syna wniosła Leeanne Karakaya, która zeznała, że po wypadku chłopiec trafił do chirurga plastycznego. Rany goiły się przez trzy tygodnie, a widoczne blizny pozostały do dzisiaj.
Sędzia Simons przyznał, że Emre doznał bardzo paskudnego oparzenia. Gdy więc adwokat Sara Phelan, reprezentująca poszkodowanego, przekazała sądowi, że Emre i jego mama przyjęli ofertę ugody w wysokości 65 tys. euro, ten zatwierdził jej wysokość.
Warto przypomnieć, że to nie pierwsza tego typu sytuacja. Podczas lotu Ryanairem z Rzymu do Krakowa w maju 2019 roku ośmioletnia dziewczynka upuściła na kolana kubek z gorącą czekoladą. Doznała oparzeń drugiego stopnia. Trafiła do szpitala. Ryanair odrzucał roszczenia rodziny, jednak Irlandzki Sąd Najwyższy w Dublinie wydał wyrok na korzyść dziewczynki. Linia lotnicza musiała zapłacić 150 tys. euro odszkodowania (ok. 670 tys. zł).
Europejski Trybunał Sprawiedliwości orzekł dwa lata temu, odwołując się do konwencji montrealskiej, że za wszelkie urazy pasażerów, jakich doznają podczas lotu, odpowiedzialne są linie lotnicze. Poza sytuacjami, gdy do zdarzenia doszło z winy pasażera, a przewoźnik jest to w stanie udowodnić.
Źródło: irishtimes.com / Onet