Nurkowanie w Egipcie

Egipt to wymarzone miejsce na pierwszy nurkowy krok

Przygodę z nurkowaniem można zacząć na basenie, kilka ulic od domu. Można pojechać na długi majowy weekend do którejś z polskich baz. Ale można też odwiedzić Egipt, gdzie wśród setek baz nurkowych jest kilka ze świetnymi polskimi instruktorami. Nauczą nurkowania każdego, pokażą piękno podwodnego świata, przełamią strach nawet u najbardziej lękliwych. Nie trzeba być okazem zdrowia, żeby wrócić z Egiptu z pamiątką na całe życie: certyfikatem nurka.

***

Dlaczego Morze Czerwone? Po pierwsze: ciepła i krystalicznie czysta woda, z przejrzystością zapierającą dech w piersiach. Wrogiem wielu początkujących nurków bywa poczucie klaustrofobii: mało widać, ciemno i zimno. Tak jest w polskich jeziorach. Morze Czerwone, nawet na 40 m głębokości, daje nam jasność i komfort najczystszych rodzimych jezior... na głębokości kilku metrów. Ciepła woda nie wymaga grubych pianek neoprenowych (w styczniu i lutym jej temperatura rzadko spada poniżej 20 stopni C, a w sierpniu zbliża się do 30!), kaptury nie uciskają uszu, jest miło i bezpiecznie. Po drugie: początkowy stres szybko mija, bo rekompensują go widoki, jakich nie uświadczycie w najpiękniejszym akwarium. Ci, którzy raz zobaczyli koralowce, rogatnicę, fistulkę czy orlenia, szybko przełamią opór, a decyzja: nurkować czy nie? zawsze zapadnie na "tak".

Dlaczego z Polakami? Jeśli ktoś słabo zna angielski czy niemiecki, niech zda się na polskich instruktorów. Od tego może zależeć nasze życie. W czasie szkolenia i tak poznamy powszechnie stosowane angielskie nazwy, słowa i zwroty typowe dla międzynarodowej terminologii nurkowej, hasła ważne w czasie odpraw itp. Jednak jeśli nie posługujecie się językiem obcym swobodnie, dojdzie jeszcze jeden stres: zrozumiałem czy nie? Na szczęście pod wodą obowiązują mniej więcej te same znaki - kod nurkowy, którym posługuje się nurkowa brać na całym świecie.

Baz z polskimi instruktorami jest coraz więcej. Świetną renomę ma np. Colona Divers w Magawish pod Hurgadą, do której Polacy jeżdżą ze względu na Dorotę Czerny i Wojtka Filipa, instruktorów-pasjonatów, autorów licznych fachowych publikacji. Na Synaju w Sharm El Sheikh mieści się Nautica z kolejnymi pasjonatami - Maciejem Czajką i Małgorzatą Stecką. Tym ludziom można powierzyć bezpieczeństwo swoje i bliskich. A bezpieczeństwo to pierwsze przykazanie nurkowego dekalogu.

***

Szkolenie odbywa się w systemach PADI i CMAS. W Egipcie popularniejszy jest ten pierwszy, a jego standardy przyjęto jako oficjalne, np. nurkowanie do 18 m, nie dłużej niż 60 min. Jeśli nie wiemy, czy nam się nurkowanie spodoba, nie kupujmy całego kursu, tylko tzw. nurkowanie wprowadzające. Jeśli zdecydujecie się na kurs Open Water Diver (OWD-PADI) czy P1 w CMAS, jego koszt zostanie wliczony w kurs. To powszechna praktyka, więc koniecznie się upominajcie. W czasie kursu OWD (250-350 euro) sprzęt niemal zawsze jest wliczony w cenę. W czasie kursu wyższego AOWD lub P2 (160-250 euro) musicie go wypożyczyć. Każdy element kosztuje od 21 do 27 euro (za pięć dni). Maskę, rurkę i płetwy warto mieć swoje. W bazach dostaniecie (w cenie pakietu) balast i butle z powietrzem, dojazd na łódź (zwykle mikrobusem wcześnie rano z hotelu) i transfer łodzią na miejsce nurkowania. Uwaga! W Egipcie trzeba się targować!

***

Dzień zaczynamy od dojazdu mikrobusem do bazy. Potem albo idziemy na statek (bazy w Hurghadzie mają swoje porty), albo - jak w Sharm El Sheikh (działa tu ponad 200 baz) - jedziemy do portu. Zanim odpłynie statek, sprawdźmy, czy zabraliśmy cały sprzęt, czy wszystko działa, czy w butli jest na pewno 200 atmosfer. Potem już tylko relaks - rejs do wybranej rafy. Instruktorzy robią odprawę, na której zapoznają nurków z topografią i atrakcjami rafy. Po powrocie zazwyczaj jest lunch (4-7 euro).

Po przerwie czeka nas drugie nurkowanie. Czasami do wody wskoczymy w jednym miejscu, a łódź zabierze nas w innym, do którego dopłyniemy pod wodą. Wymarzone są miejsca, w których nieść nas będzie morski prąd - poczujemy się jak ptaki szybujące nad podwodnymi ogrodami.

***

Nie przesadzajmy ze standardem hotelu - będziemy w nim tylko wieczorami i nocą. Znajomy wykupił ofertę all inclusive z trzema posiłkami i pełnym pakietem alkoholi. Gdy w hotelu podawano obiad, był daleko w morzu, a wieczorem, gdy inni zaczynali się bawić, padał ze zmęczenia i marzył tylko o śnie. Warto zajrzeć na forum dyskusyjne naszego portalu http.www.gazeta.pl , gdzie na turystycznych stronach czytelnicy i internauci ocenili chyba wszystkie hotele.

***

Jedną z najatrakcyjniejszych ofert w Egipcie są nurkowe safari dla tych, którzy mają za sobą przynajmniej kilkanaście nurkowań (np. safari na Johns) bądź 50 poświadczonych wpisów w książeczce nurkowań (jak w wypadku Brothers). Z samolotu trafiamy wprost na komfortowy jacht motorowy, którym przez kilka dni będziemy zwiedzać najpiękniejsze rafy. W dwuosobowej klimatyzowanej kabinie (z łazienką od 650 euro, z łazienką na cztery pokoje od 600 euro). W cenie transfer klimatyzowanym autobusem z lotniska na łódź i z powrotem, rejs, butle, balast, nielimitowana liczba nurkowań (maksymalnie cztery dziennie), pełne wyżywienie trzy razy dziennie, napoje bezalkoholowe (alkohol nie idzie w parze z nurkowaniem, bywa, że instruktorzy zabraniają picia przez całe safari), opiekę instruktorów i lokalnego przewodnika, ubezpieczenie turystyczno-nurkowe i organizatora turystyki. Trzeba doliczyć przelot (1000-1400 zł), wizę egipską (15 dol.), ubezpieczenie nurkowe DECO (6 euro), wstęp do parków narodowych (od 3 euro dziennie) i bakszysz, czyli napiwek dla załogi (od 20 euro). Na safari warto dobrać się z grupą sprawdzonych przyjaciół, pamiętajmy, że przez kilka dni będziemy na bardzo małej powierzchni. Uwaga: warto zapłacić za pakiety w Polsce, zazwyczaj wychodzi taniej.

***

Nurkowanie w Morzu Czerwonym to wielkie przeżycie. Ta sama rafa za każdym razem wygląda inaczej. Jednego dnia bawią się w lagunie delfiny, drugiego przypłynie żółw, kiedy indziej słońce akurat tak oświetli małe wgłębienia wśród koralowców, że odkryjemy sypialnię skrzydlic czy muren. W kanionie spotkamy zamarłe w bezruchu wielkie barakudy i tuńczyki, w ukwiałach krążyć będą kolorowe amfitriony. I co najważniejsze: gdy już wybierzecie instruktorów, ufajcie im. W razie czego podadzą powietrze ze swoich butli, przytrzymają, doholują, złapią za rękę. Nawet nie wiecie, jak zwykły uścisk ręki rozładowuje pierwszy stres pod wodą.

Więcej o: