Herbaciane pola, dużo kolendry i wszędzie Kaczyński. W czym tkwi urok Batumi?

Polskę i Gruzję dzieli kilka tysięcy kilometrów, ale dzięki bardzo dobrym połączeniom lotniczym, ten dystans można pokonać w około trzy godziny. Warto, bo to kraj niezwykle przyjazny Polakom, pełen obłędnego jedzenia i doskonałego wina. Sprawdziliśmy jak dotrzeć i co robić w osławionym przez zespół Filipinki - Batumi.
Promenada nadmorska w Batumi Promenada nadmorska w Batumi Fot. Jakub Panek / Gazeta.pl

'Batumi, ech Batumi'


Fot. GoBatumi.com

Do wyjazdu do Gruzji nie powinno się specjalnie nikogo przekonywać. Choć to kraj kilka razy mniejszy od Polski, oferuje turystom zarówno piękne góry, jak i zjawiskowe wybrzeże nad Morzem Czarnym. Przygodę warto rozpocząć od Batumi, bo znajdziemy tutaj zarówno morze, jak i góry. A do tego wszystkie gruzińskie smaki.


Fot. Jakub Panek / Gazeta.pl

Choć Batumi ma swój port lotniczy, to z Polski można bezpośrednio dolecieć do oddalonego o 120 km lotniska w Kutaisi. Na tej trasie rejsy z Warszawy, Katowic i Wrocławia oferuje węgierski Wizz Air. Kupując bilety w obie strony z wyprzedzeniem, za podstawową wersję (bez dużego bagażu) trzeba zapłacić niecałe 200 zł. Choć nie ma co się łudzić - bagaż rejestrowany na drogę powrotną się przyda - bo jak inaczej zabrać z Gruzji doskonałe lokalne trunki.

Transfery z lotniska do centrum Batumi oferuje m.in. Georgian Bus (www.georgianbus.com). Za przejazd w jedną stronę trzeba zapłacić 15 lari (ok. 22 złote). Przejazd trwa ok. 2-3 godziny. Firma czas przejazdu dostosowuje do rozkładu lotów - busy odjeżdżają godzinę po wylądowaniu i dojeżdżają do portu z odpowiednim wyprzedzeniem. Miejscówki trzeba wcześniej rezerwować. Gdy do Gruzji wybieramy się większą grupą - można też wcześniej zamówić sobie taksówkę lub już na miejscu taką "złapać". Cena jest do negocjacji przed podróżą.

Batumi to trzecie co do wielkości - po Tbilisi i Kutaisi - gruzińskie miasto. Jest stolicą autonomicznej republiki Adżarii. Do miasta wjeżdża się drogą położoną tuż nad Morzem Czarnym. I właśnie wtedy w głowie pojawia się tekst hitu Filipinek "Batumi". Polski girlsband śpiewał:

"W swych wędrówkach przeszłyśmy wiele miast
Wiele mórz i rzek, wiele gór wśród gwiazd
Ale miasto, o którym śpiewamy dziś
Milsze jest, bo z nim wiążą się nasze sny.
Batumi, ech Batumi
Herbaciane pola Batumi
Cykadami dźwięczący świt
Świadkiem był szczęścia chwil".

Rzeźba Ali i Nino - symbol Batumi Rzeźba Ali i Nino - symbol Batumi Fot. Jakub Panek / Gazeta.pl

Kaczyński i nutka romantyzmu

Ta piosenka, choć w Polsce już zapomniana jest bardzo lubiana przez Gruzinów. W Batumi jej melodia oraz nazwisko Kaczyński otworzą nam wszystkie drzwi. Hit Filipinek - bo ma wpadającą w ucho muzykę i często powtarzaną nazwę Batumi, a Kaczyński - bo Gruzini do dziś są bardzo wdzięczni prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, że podczas wojny z Rosjanami okazał im wsparcie i solidarność. Zresztą niechęć do Rosji widać w Batumi na każdym kroku.


Fot. Jakub Panek / Gazeta.pl

Nie chcąc wchodzić głębiej w politykę, trzeba podkreślić, że to naprawdę niesamowite, gdy będąc na bazarze ktoś wychwytując język polski, od razu rzuca hasło "Kaczyński" i zaczyna nas traktować jak rodzinę.


Fot. Jakub Panek / Gazeta.pl

Ale wróćmy do zwiedzania. Adżaria jest bogata w nadmorskie kurorty. Znajduje się tu duża liczba ośrodków położonych między Kobuleti i Batumi jak: Czakwi, Cichisdziri, Mcwane Kontschi, Makhindżauri. Blisko stąd też do granicy z Turcją, co widać na ulicach. Wielu turystów przyjeżdża z kraju Erdogana.


Fot. Jakub Panek / Gazeta.pl

W samym Batumi na podróżnych czeka subtropikalny klimat (wysoka wilgotność powietrza, ciepło i intensywne opady deszczu), piękne, choć kamieniste plaże i bardzo bogata baza hotelowa (architektura niektórych budynków i wszędobylski eklektyzm mogą porazić).


Fot. Jakub Panek / Gazeta.pl

Miłośnicy roślin i relaksu na świeżym powietrzu powinni odwiedzić jeden z największych i najpiękniejszych ogrodów botanicznych na świecie. W ogrodzie zgromadzono ponad dwa tysiące roślin. Są tu gatunki, które można spotkać zarówno w Ameryce Północnej, Południowej, Europie, Azji, czy Australii. Ciekawostką jest fakt, że z ogrodem graniczą herbaciane pola osławione we wspomnianej już piosence Filipinek.

Wyłącznie do użytku Gazeta.pl
Fot. Jakub Panek / Gazeta.pl


Fot. GoBatumi.com

Ale Batumi to nie tylko plaże i przyroda. Znajdziemy tutaj także kolejkę górską, która wywiezie nas do punktu widokowego, piękny port i kilkukilometrową promenadę nadmorską. Pełno tutaj klubów z muzyką na żywo, kasyn, wypożyczalni rowerów i wszelkich innych pojazdów, restauracji i pubów. Będąc już nad samym morzem - warto obejrzeć ruchomą rzeźbę Ali i Nino blisko portu. Jej nazwa pochodzi od powieści "Ali i Nino" napisanej przez azerskiego autora piszącego pod pseudonimem Kurban Said. A historia? Przywodzi na myśl Romeo i Julię. Ali jest muzułmaninem z Azerbejdżanu, Nino to chrześcijanka, pochodząca z gruzińskiej rodziny książęcej. Obydwoje, bardzo zakochani, postanawiają się pobrać wbrew normom i tradycji. Lecz zasypanie głębokiej przepaści, dzielącej ich światy, nie było tak łatwe, jak wzięcie ślubu... Na przeszkodzie stanęła wojna, religia, obyczaje i rodzina.

Posągi o wysokości 8 m są dziełem rzeźbiarza Tamara Kvesitadze. Obie figury poruszają się i zmieniają swoją pozycję co 10 minut, w pewnym momencie przechodząc przez siebie. Romantyczna wizja w nowoczesnym wydaniu.


Fot. Jakub Panek / Gazeta.pl

Wyjeżdżając 15 kilometrów za Batumi, 4 km na północ od granicy tureckiej można z kolei obejrzeć Fortecę Gonio - rzymską fortyfikację umiejscowioną przy ujściu rzeki Czoroch do Morza Czarnego. Legenda głosi, że na terenie fortecy znajduje się grób świętego Macieja, jednego z dwunastu apostołów.

Gruzińskie przysmaki Gruzińskie przysmaki Fot. Jakub Panek / Gazeta.pl

Jedz, jedz, Gruzja

Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że mocną stronę Gruzji jest kuchnia. My Polacy kochamy gruzińskie smaki chyba w podobnym stopniu jak kuchnię włoską. Gruzja pachnie kolendrą, granatami, bakłażanem, lokalnymi serami i cudownymi oliwkami. Typowa gruzińska supra to kolacja, podczas której na różnych małych półmiskach będą serwowane rozmaite przysmaki. Na pewno na stole znajdziemy puri, czyli chleb podobny do ciasta na pizzę, który idealnie skomponuje się z pastą z bakłażana lub serami. Wśród wielu rodzajów na pewno na uwagę zasługuje suluguni. Słony, przypominający w konsystencji mozzarellę ser jest podstawą narodowego dania, czyli chaczapuri (pieczony placek przypominający pizzę). Jeżeli już o nim mowa, to moją ulubioną wersją tego dania jest adżarskie chaczapuri.


Fot. Jakub Panek / Gazeta.pl

Przypomina łódkę, w środku ma wbite jajko. Po podaniu należy oderwać jeden z rogów i wymieszać nim środek chaczapuri z masłem. Mimo, że to bomba kaloryczna sycąca na kilka godzin, to jest to absolutnie pyszna pozycja obowiązkowa. A adżarskiej kuchni pochodzi także aczma, która przypomina trochę lasagne. To płaty ciasta pieczone z serem.

W menu restauracji w Batumi na pewno znajdziemy też phali. Ta warzywna pasta uformowana w kulki przyozdobione pestkami granatu, robiona jest najczęściej ze szpinaku lub kapusty. Dodaje się do niej zmielone włoskie orzechy i przyprawy. Na stołach króluje też sałatka gruzińska zrobiona z pomidorów, ogórków, cebuli oraz natki pietruszki i kolendry. Wśród dań głównych królują chinkali, czyli obłędne sakiewki z pierogowego ciasta, wypełnione aromatycznym bulionem, mięsem wołowo-baranim i kolendrą. Należy je jeść bez użycia sztućców. Najpierw nadgryźć ciasto, następnie wyssać bulion, a potem zjeść zawartość sakiewki.


Fot. Jakub Panek / Gazeta.pl

Oprócz chinkali - szczególnie dla wegetarian atrakcyjne będzie gruzińskie ratatouille, czyli ajapsandali. To potrawa ze smażonego bakłażana, cebuli, papryki, pomidorów, czosnku i pietruszki.

Ponadto Gruzini kochają grillowane mięso: szczególnie baraninę, wołowinę i kurczaka. Tego ostatniego najchętniej podają z orzechowym lub słodko-ostrym sosem.


Fot. Jakub Panek / Gazeta.pl

Jeżeli chodzi o desery, prym wiodą świeże owoce, których w Batumi nie brakuje. Świeże figi, pomarańcze, banany, melony, arbuzy, winogrona. To owocowy raj. Ponadto wśród słodyczy najpopularniesze są czurczchele, czyli orzechy laskowe, włoskie lub duże winogrona zawieszone na nitce, a następnie oblane specjalnie przygotowaną polewą z winogron, mąki i cukru. Na deser jada się też popularną u sąsiada baklavę.


Fot. Jakub Panek / Gazeta.pl

Gruzińska lemoniada winogronowa Gruzińska lemoniada winogronowa Fot. Jakub Panek / Gazeta.pl

Lemoniady słodzone naturą

Gruzja to nie tylko piękny polifoniczny śpiew ubranych w ludowe stroje Gruzinów, taniec i przepyszne jedzenie. To także krystalicznie czysta woda (m.in. Borjomi), bardzo słodkie (ale słodzone naturalnymi sokami) lemoniady, piwo i oczywiście wino. Winnic w rejonie Batumi nie brakuje. Region do tego stopnia promuje produkcję wina, że bez trudu można na miejscu wykupić specjalną wycieczkę tematyczną do miejsca, gdzie produkuje się wino, czy mocniejszy alkohol - tzw. czaczę (w smaku podobną do dobrego polskiego bimbru; zawiera 40-50 proc. alkoholu, jest produkowana z wytłoków winogronowych jak np. włoska grappa).

Wyłącznie do użytku Gazeta.pl
Fot. Jakub Panek / Gazeta.pl

Jeżeli chodzi o napoje bezalkoholowe to Gruzini kochają lemoniady - gruszkową, waniliową, z owoców granatu. Ale królową jest lemoniada estragonowa. Ma kolor płynu do mycia naczyń, smakuje jak posłodzony trzydziestoma łyżeczkami cukru płyn do mycia naczyń, ale i tak jest bardzo popularnym lokalnym napojem. Na szczęście są też inne - bardziej dla nas przystępne smakowo napoje stworzone na bazie soku z winogron i miejscowej bardzo smacznej wody.

Gmina Keda znajdująca się ok. 40 km od Batumi może pochwalić się najbardziej rozwiniętą kulturą wina Gmina Keda znajdująca się ok. 40 km od Batumi może pochwalić się najbardziej rozwiniętą kulturą wina Fot. Jakub Panek / Gazeta.pl

Winny raj

Na koniec warto wspomnieć o wizytówce Gruzji i Adżarii. O winie. Winiarstwo w Gruzji ma docenianą na świecie, wieloletnią tradycję. Tradycyjny gliniane amfory zwane kwewri wykorzystywane są w produkcji wina od kilku tysięcy lat. Najczęściej zakopuje się je w ziemi, dzięki czemu wino ma odpowiednią temperaturę do fermentacji. Największe kwewri mogą mieć pojemność kilku tysięcy litrów. Ich unikalność została doceniona na świecie. Zostały wpisane na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO. Gmina Keda znajdująca się ok. 40 km od Batumi może pochwalić się najbardziej rozwiniętą kulturą wina. "Kedis Tsolikauri" i "Chkhaveri" to dwa wina, którymi region szczególnie się szczyci.


Fot. Jakub Panek / Gazeta.pl

Batumi to dobry pomysł na rozpoczęcie poznawania Gruzji. Obok gruzińskiej tradycji dostaniemy standard światowych kurortów, przepleciony klimatycznymi bazarami, zaniedbanymi przedmieściami i potężnym portem. No i do tego wszystkiego dochodzi kuchnia i wino. Filary Gruzji, które w Polsce doceniono wiele lat przed powstaniem hitu Filipinek.


Fot. Jakub Panek / Gazeta.pl

Tydzień na Gazeta.pl. Tych materiałów nie możesz przegapić! SPRAWDŹ