Polska. Najdziwniejsze miejsca w Polsce

Poznaj najdziwniejsze miejsca w Polsce - wyj±tkowo pogiêty las ko³o Gryfina, kana³, w którym statki, zamiast p³yn±æ wod±, sun± po trawie, nadzwyczaj higieniczn± wie¶ i inne dziwne miejsca...
Krzywy Las ko³o Gryfina Krzywy Las ko³o Gryfina Krzywy Las ko³o Gryfina/Fot. Anna Olej-KObus i Krzysztof Kobus/TRAVELPHOTO

Okolice Gryfina. Wyj±tkowo pogiêty las. Pomnik przyrody Krzywy Las

Sosny, gdy nie tarmosi ich wiatr, na ogó³ strzelaj± prosto w niebo - jak maszty. Ale nie pod Szczecinem. Pnie rosn±cych tu drzew wygl±daj± jak ³abêdzie szyje, wszystkie s± wygiête w identyczny sposób. Kilkadziesi±t centymetrów nad ziemi±. Pa³±kami na pó³noc. Plantacjê 400 zdeformowanych drzew nazwano Krzywym Lasem.

Tury¶ci, którzy tu trafiaj± (a nie jest to proste; trzeba dotrzeæ w pobli¿e wsi Nowe Czarnowo i i¶æ szlakiem wyznaczonym przez stalowe rury ciep³ownicze), zadaj± to samo pytanie: jak do tego dosz³o? Czy to kaprys przyrody? Ingerencja le¶ników? A mo¿e psikus autorstwa stacjonuj±cych kiedy¶ pod Gryfinem ¿o³nierzy, którzy przejechali siê po sosnowym m³odniku czo³giem?

Sosnowy bór nie jest stary; pogiête drzewa maj± nie wiêcej ni¿ 75-80 lat. To oznacza, ¿e zosta³y posadzone (i zdeformowane) przed II wojn± ¶wiatow±. Nikt nie pamiêta dlaczego. Najpopularniejsza z teorii mówi, ¿e m³odziutkim sadzonkom sosen specjalnie obciêto czubki. W ten sposób jedna z bocznych ga³±zek przejê³a rolê pnia i zataczaj±c ³uk, skierowa³a siê do nieba. Efekt? Drzewo o poszukiwanym przez stolarzy kszta³cie - gotowy surowiec do konstrukcji giêtych. Na przyk³ad szkieletów ³odzi. Albo foteli bujanych.

To wyt³umaczenie ma tyle samo zwolenników, co przeciwników. Ci drudzy argumentuj±, ¿e kiedy¶ w ten sposób traktowano jedynie dêby, nie sosny. Kto jest odpowiedzialny za powstanie Krzywego Lasu - niewa¿ne. Dzi¶ szpalery sosnowych paragrafów robi± wra¿enie nie tylko na turystach. Uznane za pomnik przyrody, od kilku lat znajduj± siê pod ochron±.

Cisy Staropolskie w Wierzchlesie w Borach Tucholskich to najstarszy rezerwat w Polsce - powsta³ w 1827 r. Rosn± tu nawet 700-letnie cisy o czerwonawych pniach i ig³ach o g³êbokim malachitowym odcieniu. ¦wiêty Gaj zachwyci³ Leona Wyczó³kowskiego, który w 1922 r. zamieszka³ w niedalekim Go¶cieradzu. Artysta rozstawia³ w lesie sztalugi i godzinami portretowa³ wiekowe drzewa; o poranku, przed zmierzchem,w s³oñcu i we mgle. W sumie stworzy³ oko³o100 rysunków. Jeden z nich, po¶wiêcony cisowi staruszkowi o imieniu Chrobry, zosta³ nagrodzony na festiwalu w Wenecji. Dzi¶ znajduje siê w zbiorach Muzeum Okrêgowego w Bydgoszczy.

Na d³ugo przed Wyczó³kowskim warto¶æ tucholskich cisów doceni³ W³adys³aw Jagie³³o; król zabroni³ ¶cinania tych drzew na ³uki i kusze. Dzi¶ najcenniejsze cisy w Polsce s± otoczone podwójnym p³otem i zabezpieczone nie tylko przed wandalami, ale i zwierzêtami, na które cisowe ga³±zki dzia³aj± niczym ostrygi na ludzi - jak afrodyzjak. Drzew jest coraz mniej; w tej chwili oko³o 3,5 tys. sztuk. Nie wiedzieæ czemu, nie chc± siê rozmna¿aæ. Siewki rosn± przez 4-5 lat, a potem usychaj±. Rezerwat mo¿na ogl±daæ jedynie w towarzystwie przewodnika, Ewy ¯mudzkiej - tel. 606 922 582.

Kwidzyn. Najpotê¿niejsza latryna w Europie

Wyobra¼ sobie, ¿e mieszkasz na ¶redniowiecznym zamku - na przyk³ad w Kwidzynie, nad Wis³±. Zima. -100°C. Za oknem ¶nie¿yca. Budzisz siê w nocy, czuj±c nag³± sanitarn± potrzebê. Gdy wysuwasz nos spod cieplutkich derek, ³apie ciê dreszcz. O nie, my¶lisz, wytrzymam do rana. Niestety. Kiszki domagaj± siê natychmiastowego dzia³ania. Zeskakujesz z pryczy, wsuwasz stopy w wyziêbione trzewiki (o ile ciê na nie staæ) i co tchu gnasz zimnym, d³ugim, ciemnym korytarzem do wie¿y toaletowej, która, ¿eby jej zapach nie dra¿ni³ nozdrzy mieszkañców zamku, jest odseparowana od g³ównego budynku.

W Kwidzynie monumentalny wychodek stoi nad sam± fos±. Z zamkiem ³±czy go d³ugi na 54 m zawieszony nad ziemi± ganek. W korytarzu hula wichrzysko. Rozgrzany biegiem, ostatni± prost± pokonujesz kilkoma susami i dopadasz ciê¿kich drzwi gdaniska. Jedne, drugie, ju¿! Mróz zneutralizowa³ fetor; smrodek jest dzi¶ wyj±tkowo do zniesienia. Podci±gasz koszulê pod brodê, mo¶cisz siê na drewnianej desce... Uff. Tylko dlaczego ten cho­lerny latrynowy nie doniós³ ¶wie¿ych kapu¶cianych li¶ci? Có¿, pewnie te¿ mu siê nie chcia³o wychodziæ spod piernatów.

B³±d. Li¶cie kapusty, ale te¿ k³êbki wyschniêtego mchu albo kêpki siana stanowi³y niezbêdny element wyposa¿enia ¶redniowiecznej latryny. W zadbanym gdanisku nie mog³o ich zabrakn±æ. U¿ywano równie¿ rozczesanych kawa³ków lin okrêtowych, które - poddawane recyklingowi - by³y wykorzystywane wielokrotnie.

Gdanisko w Kwidzynie jest naj³adniejsz± ¶redniowieczn± latryn± w Polsce. I najwiêksz± w Europie; rekordowe rozmiary zawdziêcza k³adce przerzuconej miêdzy zamkiem a wie¿±. Nigdzie indziej nie wybudowano tak d³ugiej sanitarnej strefy buforowej. Wie¿a nie s³u¿y³a tylko do celów higienicznych - po pierwszym rozbiorze Polski zamieni³a siê w wiêzienie.

¦redniowieczne miejskie latryny s± jak kapsu³y... czasu. Trudno o ¶rodowisko bardziej sprzyjaj±ce konserwacji. Ze s³awojek w Elbl±gu archeolodzy wydobyli XV-wieczny flet i lutniê, fragment szala ze z³otymi aplikacjami, zabawki, porcelanowe fili¿anki i fajansowe nocniki, szkolne tabliczki powleczone woskiem, a nawet najstarsze w Polsce okulary. Skarby z wychodków mo¿na ogl±daæ w Muzeum Archeologiczno-Historycznym w Elbl±gu.

Pochylnia Ca³uny Pochylnia Ca³uny Pochylnia Ca³uny/Fot. Anna Olej-Kobus i Krzysztof Kobus/TRAVELPHOTO

Kana³ Elbl±ski - Kana³ bez konkurencji

Kana³ Elbl±ski nie ma na ¶wiecie konkurencji - poza Stanami Zjednoczonymi. Jego amerykañski kuzyn (Kana³ Morrisa, zamkniêty w 1924 r.) przetrwa³ do dzi¶ w szcz±tkowej formie. Tymczasem Elbl±ski od blisko 150 lat znajduje siê w ¶wietnej kondycji.

Kana³, w którym statki, zamiast p³yn±æ wod±, sun± po trawie, powsta³ dziêki królewskiemu kaprysowi. Podobno gdy in¿ynier Georg Jacob Steenke przedstawi³ projekt ówczesnemu w³adcy Prus, Fryderykowi Wilhelmowi IV, ten zapyta³ tylko, czy gdziekolwiek na ¶wiecie powsta³o podobne cudo. Nie? Budujemy!

Steenke wprowadzi³ cesarza w b³±d (Kana³ Morrisa istnia³ ju¿ od blisko sze¶ciu lat). Nie wiadomo, czy zrobi³ to z premedytacj± i czy projektuj±c Kana³ Elbl±ski, inspirowa³ siê rozwi±zaniami wypracowanymi przez Amerykanów, ale uda³o mu siê stworzyæ dzie³o, które do dzi¶ budzi podziw nie tylko turystów, lecz tak¿e specjalistów.

Ró¿nica poziomów pomiêdzy jeziorem Druzno a zespo³em ostródzko-i³awskich akwenów, które zosta³y po³±czone przekopem, wynosi a¿ 100 m. Gdyby zastosowano klasyczne ¶luzy, woda spod Ostródy zala³aby Elbl±g jak fala tsunami. Steenke wykombinowa³ wiêc co¶ innego. Na wodnej drodze rozstawi³ ¶luzy, ale niewielkie. Pomiêdzy nimi rozmie¶ci³ pochylnie, uzbrojone w szyny kolejowe. Statki przypiête do plarform by³y wci±gane po szynach na trawiaste wzgórza. Sunê³y miêdzy polami i ³±kami, o suchych kad³ubach.

Budowa Kana³u Elbl±skiego trwa³a 28 lat i poch³onê³a 4 mln marek. Choæ decyzja o jego powstaniu zosta³a podjêta pod wp³ywem impulsu, szybko okaza³o siê, ¿e nie by³a wy³±cznie fanaberi± w³adcy. Kana³ usprawni³ transport, eksport i import. D³ugi na 141 km ¿eglowny szlak po³±czy³ Elbl±g (który nie by³ wówczas jeszcze odciêty od morza Mierzej± Wi¶lan±) z dalekimi zak±tkami Warmii i Mazur. Kana³em p³ynê³y sosnowe pnie do tartaków, ¿yto do gorzelni, kartofle do krochmalni. Dopiero gdy na pocz±tku XX w. zacz±³ przegrywaæ z kolej±, oddano go turystom.

Kana³ Elbl±ski to najd³u¿szy ¿eglowny kana³ w Polsce; ma 83 km. D³u¿sza od niego jest jedynie melioracyjna rynna Wieprz-Krzna, która ma 140 km d³ugo¶ci i jest uwa¿ana za najbardziej absurdaln± inwestycjê PRL-u. Nie do¶æ, ¿e nie ma ¿adnego znaczenia transportowego, to przyczyni³a siê do degradacji naturalnego krajobrazu Lubelszczyzny.

Chocho³ów Chocho³ów Wiosenne szorowanie ¶cian/Fot. Anna Olej-Kobus i Krzysztof Kobus/TRAVELPHOTO

Chocho³ów - wyj±tkowo higieniczna wie¶

Woda z mydlinami, ostra szczotka i dwie silne rêce - ten zestaw przydaje siê ka¿dej praktycznej podhalañskiej gospodyni przynajmniej raz w roku podczas corocznego szorowania cha³up, które odbywa siê przed Wielkanoc±, Bo¿ym Cia³em albo jesieni±, tu¿ przed pierwszymi przymrozkami.

Gdy przychodzi czas generalnych porz±dków w Chocho³owie, gazdowie rozstawiaj± wokó³ swoich cha³up stalowe rusztowania. Ga¼dziny grzej± wodê. Rozpuszczaj± w niej szare myd³o i proszek do prania. Szykuj± szczotki - ju¿ nie z gêsich piór, jak kilkadziesi±t lat temu, lecz nylonowe, z supermarketu. Kiedy chybotliwe konstrukcje s± gotowe, zaczyna siê wielkie szoro-wanie. Na pierwszy ogieñ idzie szczyt - reprezentacyjna czê¶æ ka¿dej cha³upy, która musi byæ wyszorowana na b³ysk. Potem czyszczone s± ¶ciany, metr kwadratowy drewna po metrze. Jest to mozolna praca, której nijak nie da siê przyspieszyæ.

Mydliny sp³ukuje siê zimn± wod±, najlepiej prosto ze strumienia (górale uwa¿aj±, ¿e lodowata woda wybiela drewno), i od razu wyciera rêcznikiem, ¿eby we³nianka, czyli warkocz z we³ny drzewnej, upchniêty w szpary pomiêdzy p³azami, nie zd±¿y³a za bardzo nasi±kn±æ. Cywilizacyjne wynalazki, takie jak w±¿ z sikawk±, s± wykluczone.

¯eby proces mycia przebiega³ sprawnie, góralskie ma³¿eñstwo musi wspó³pracowaæ. Podczas gdy ¿ona gimnastykuje siê na rusztowaniu, m±¿ donosi wiadra z wod±. Nastêpnie ¿ona schodzi na dó³, a m±¿ b³yskawicznie demontuje jeden poziom rusztowañ i rozstawia je pod kolejn± ¶cian±. Jeden, maksymalnie dwa dni akrobacji na rusztowaniach na ogó³ wystarczaj±, ¿eby ¶ciany ze ¶wierkowych p³azów zaczê³y l¶niæ biel±.

Je¶li gospodyni nie ma czasu sama zaj±æ siê myciem swojej cha³upy, zatrudnia tzw. myjockê, czyli zawodow± szorowaczkê. Rekordzistki potrafi± wyszorowaæ nawet dwa tuziny góralskich chat w sezonie.

Szorowana regularnie cha³upa ró¿ni siê od takiej, która przez ca³e ¿ycie nie widzia³a szczotki, g³ównie kolorem. ¦ciany mytych domów maj± lekko s³omkowy, wpadaj±cy w biel odcieñ. Te, które nie zaznaj± regularnych zabiegów higienicznych, z wiekiem ciemniej±. Barwa ¶wierkowego drewna, wystawionego na dzia³anie s³oñca, deszczu i mrozu, zmienia siê od miodowego, przez ciemnobursztynowy, a¿ po niemal smolisty. Myte cha³upy maj± jeszcze jedn± przewagê nad domami brudnymi. Na Podhalu nie impregnuje siê drewna ¿adnymi chemicznymi ¶rodkami. Regularne pucowanie ¶cian szarym myd³em i proszkiem spe³nia wiêc funkcjê konserwuj±c± - szorowanie unicestwia potencjalne szkodniki.

Chocho³owskie porz±dki wygl±daj± najbardziej spektakularnie, poniewa¿ odbywaj± siê zbiorowo, najczê¶ciej tu¿ przed Bo¿ym Cia³em. Ale cha³upy szoruje siê na ca³ym Podhalu. Ga¼dziny na ogó³ robi± to przed nadej¶ciem zimy, ¿eby bakteriobójczy mróz wzmocni³ dobroczynne dzia³anie szczotki i mydlin. Szoruje siê zewnêtrzne ¶ciany budynków i boazeriê w izbach. Regularnie pucuje siê te¿ ko¶cio³y - od fundamentów po wie¿yczki. Gdy ostatnio 14 ga¼dzin zabra³o siê za mycie ko¶ció³ka na Wiktorówkach, zajê³o im to tylko jeden dzieñ!

Dziêki higienicznemu zapa³owi "myjocek" wiêkszo¶æ chocho³owskich cha³up wygl±da jak nowa, choæ pochodz± z XIX w. Najwiêcej starych domów z p³azów przetrwa³o w ¶rodkowej czê¶ci wsi, wokó³ ko¶cio³a i Muzeum Powstania Chocho³owskiego, urz±dzonego w najstarszej cha³upie z 1798 r.! Najs³ynniejsza spo¶ród cha³up, zbudowana z najszerszych p³azów, z numerem 24, stoi w g³êbi, po zachodniej stronie drogi. Powsta³a ona z pnia jednej jod³y-grubaski, ¶ciêtej ponad 100 lat temu w Beskidzie Makowskim.

Jod³a - do spó³ki ze ¶wierkiem - do dzi¶ jest ulubionym materia³em podhalañskich "budorzy". Z racji tego, ¿e le¶ne tereny w Tatrach s± w wiêkszo¶ci pod ochron±, drewno na nowe cha³upy pochodzi z wyrêbów wokó³ Babiej Góry, a nawet z Bieszczad. ¦ciête pnie przecina siê wzd³u¿ na pó³. Z jednego pnia otrzymuje siê dwie grube na 20 cm tarcice, o szeroko¶ci przynajmniej 70 cm. To w³a¶nie p³azy - podstawowy budulec tradycyjnej góralskiej cha³upy.

£apalice - najwiêksza samowolka budowlana w Polsce

W pozwoleniu na zagospodarowanie dzia³ki na Kaczej Górze by³o jasno napisane: dom jednorodzinny z pracowni± rze¼biarsk±. Ani s³owa o metra¿u (5 tys. m²). ¯adnej wzmianki o 12 wie¿ach, sali balowej, kaplicy i stra¿nicy na wje¼dzie. O basenie i sztucz­nym jeziorze nie wspominaj±c.

Budowa wystartowa³a w 1983 r. Piotr Kazimierczak, stolarz, specjalista od replik antycznych mebli, zd±¿y³ postawiæ ca³± bry³ê domu-zamku, wszystkie wie¿e (z jedn± niedokoñczon±, po¶wiêcon± aposto³owi zdrajcy) i bramê jak barbakan. Wykopa³ te¿ dziurê na jezioro i ogrodzi³ prawie ca³y teren wysokim murem i siatk±. Gdy robotnicy zabrali siê do ustawiania rusztowañ wokó³ ob³o¿onych modrzewiowym drewnem kopu³, inwestorowi skoñczy³y siê pieni±dze...

Od tego momentu minê³o ju¿ ponad 15 lat. Niezabezpie­czona budowla zaczê³a traciæ kondycjê, po drodze zosta³a nawet wystawiona na licytacjê, ale nie by³o chêtnych. Ostatnio pojawi³a siê szansa, ¿e Piotr Kazimier­czak dokoñczy swoje dzie³o, bo wreszcie po latach porozumia³ siê z bankami i urzêdami. Czy ostatecznie na Kaczej Górze powstanie dom, hotel czy galeria arty­stycznego snycerstwa - czas poka¿e. Na razie zamkowy szkielet z ceg³y mo¿na legalnie podziwiaæ jedynie z zewn±trz, zza bramy. Dzia³ka to prywatne terytorium, oznaczone tabliczkami "Teren budowy. Wstêp wzbroniony".

¬ród³o: Marta Sapa³a "Super Polska. Vademecum rekordów i ciekawostek", wyd. Carta Blanca

Zobacz tak¿e: Niezwyk³e miejsca w Polsce

Wiêcej o: