Jazda konna - weekend lub wakacje w siodle

Konna turystyka wybuchła w Polsce w latach 90. XX wieku i dziś rozwija się nader dynamicznie. Oprócz krótkich szlaków do przejażdżek wokół lubianych turystycznych miejscowości (jak Karpacz, Chęciny, Borne Sulinowo, Łeba, Wysowa), są już w Polsce bardzo interesujące szlaki przekrojowe. Kto chce zacząć przygodę z jazdą konną lub połknął już jeździeckiego bakcyla, koniecznie powinien przeczytać ten tekst.
Inscenizacja bitwy pod Kluszynem, Polska Inscenizacja bitwy pod Kluszynem, Polska Inscenizacja bitwy pod Kluszynem, Polska / fot. Shutterstock

Konie - nasze polskie naj

Pośród polskich "naj" konie stoją bodaj najwyżej. Są najszlachetniejszym i - przynajmniej relatywnie - najcenniejszym towarem eksportowym. Mamy też do nich szczególny, nacechowany płomiennymi emocjami stosunek.

Gdyby nie konie, nie byłoby zwycięskiej husarii - ani pod Kircholmem, ani pod Wiedniem. Nie byłoby Somosierry ani cudu nad Wisłą. Marszałek Piłsudski nie jeździłby na Kasztance, Sienkiewicz nie napisałby "Trylogii" i nie powstałby serial "Czarne chmury". Nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie stosunek naszej nacji do koni - zachwytu, jaki budzą, gdy wiatr rozwiewa grzywy w galopie, i uniesienia, jakie wznieca powtarzany echem tętent kopyt. Aż żal, że w obłędnej pogoni za nowościami i adrenaliną, pełne uczuć i sentymentów podejście do koni ustępuje czasem miejsca traktowaniu ich jako jeszcze jednej oznaki wysokiego statusu ekonomicznego.

Nauka jazdy konnej, wakacje w siodle. Polska stadnina. Nauka jazdy konnej, wakacje w siodle. Polska stadnina. Nauka jazdy konnej, wakacje w siodle. Polska stadnina. . Fot. Shutterstock

Konie i jazda konna, wakacje w siodle - tętniący interes

Na dorocznych, cieszących się światowym zainteresowaniem aukcjach "Pride of Poland" w Janowie Podlaskim ceny wyhodowanych w miejscowej stadninie koni arabskich sięgają setek tysięcy złotych. Za najcenniejsze płacono miliony. Za ogiera El Paso w 1981 roku Armand Hammer z USA zapłacił  milion dolarów. Cztery lata później klacze Penicylina i Diana osiągnęły wartość 1,5 oraz 1,2 miliona dolarów. W 2007 roku za 300 tysięcy euro gniadą Pietę kupiła Shirley Watts, żona perkusisty The Rolling Stones. Dwa lata później siwa Pinta powędrowała do Wielkiej Brytanii za pół miliona euro. Wszystkich przebił jednak szejk ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, który w 2008 roku za Kwesturę, klacz kasztanowej maści, zapłacił aż 1,125 miliona euro.

Krajowy rynek kręci się jednak głównie wokół rekreacji - jazdy na maneżu, a później w plenerze - tworząc koniunkturę dla usług jeździeckich oraz handlu końmi i akcesoriami jeździeckimi. Oprócz renomowanych stadnin i ośrodków sportowych boom w rozwoju gospodarstw agroturystycznych przyczynił się do wzrostu liczby małych ośrodków jeździeckich, oferujących konie pod wierzch, organizujących lekcje dla początkujących, a w wielu regionach również rajdy i obozy w siodle.

Wystarczy zajrzeć do serwisów gromadzących "końskie" adresy, aby docenić skalę tego zjawiska (dane według stanu z połowy czerwca 2011 roku). Serwis www.galopuje.pl podaje adresy 984 szkółek jazdy konnej, 261 hodowli i 561 gospodarstw agroturystycznych, w których można zażywać jazdy konnej. Oferuje także 338 adresów pensjonatów i hoteli... dla koni. Konkurencja, portal www.stadniny.pl, prezentuje adresy 549 ośrodków jeździeckich, 171 stadnin i stad, 126 ośrodków handlowych, w których można pozyskać konie, 341 szkół jazdy oraz 818 hoteli pensjonatów i boksów, w których można zakwaterować własnego rumaka. W serwisie anonsuje swoje usługi 128 kuźni, 277 końskich gospodarstw agroturystycznych, 174 ośrodki organizujące rajdy konne i obozy jeździeckie, 107 prowadzących hipoterapię, 134 sklepy dla jeźdźców i 167 firm transportujących konie. W serwisie www.allekonie.pl zamieszczane są reklamy oferujące sprzedaż i kupno koni oraz akcesoriów jeździeckich, a ośrodki jeździeckie (małe i duże) zaprezentowane są w układzie wojewódzkim. W rankingu tego serwisu przoduje województwo mazowieckie - 66 ośrodków, na drugim miejscu plasuje się wielkopolskie - 47, trzecią pozycję zajmują śląskie i pomorskie - po 42 ośrodki, a czwartą - warmińsko-mazurskie, gdzie 30 ośrodków jeździeckich tworzy ofertę spędzania czasu konkurencyjną lub uzupełniającą sporty wodne. Na południu kraju oferta wypoczynku w siodle zajmuje coraz silniejszą pozycję w stosunku do tradycyjnych form turystyki pieszej i rowerowej: w województwie małopolskim serwis anonsuje 26 ośrodków jeździeckich, w podkarpackim - 22, w dolnośląskim - 18, a w opolskim - 10.

Wakacje w siodle, jazda konna. Polska Wakacje w siodle, jazda konna. Polska Shutterstock

Konie i jazda konna, wakacje w siodle - w stylu "western"

Konna turystyka to zjawisko, które wybuchło w latach 90. XX wieku i rozwija się nader dynamicznie. Sprzyjają temu i tradycja, i warunki naturalne. Ba, wydawałoby się, że w kraju tak rozległym i zróżnicowanym krajobrazowo nic owemu rozwojowi nie stoi na przeszkodzie. A tu masz! Od 1991 roku obowiązuje ustawa o lasach państwowych, która zabrania wjeżdżania konno na ich tereny. Lasy zaś zajmują około 30 procent powierzchni kraju i lwia ich część pozostaje w gestii państwa. Ustawa pozostawiła wprawdzie nadleśnictwom ostateczne decyzje co do obecności koni na podległym im terenie, ale - w większości - nie były one tą kwestią zainteresowane.

Czujność wykazało i podjęło wyzwanie PTTK, powołując Komisję Turystyki Jeździeckiej (dziś podzielonej na górską i nizinną). Zajęła się ona znakowaniem szlaków, oczywiście po koniecznych uzgodnieniach z nadleśnictwami, władzami parków narodowych (które niekontrolowanej obecności koni w swoich granicach są zdecydowanie przeciwne) i ośrodkami świadczącymi usługi jeździeckie. Ustanowiono odznaki turystyczne dla miłośników koni i rozpoczęto szkolenie kadry do prowadzenia w terenie imprez w siodle. Najbardziej doświadczeni mogą się ubiegać o tytuł i uprawnienia instruktora-wykładowcy. Są też licencjonowani znakarze, których dziełem jest już ponad 3200 kilometrów szlaków dla jeźdźców, oznaczonych w terenie kolorową kropką w białym kwadracie (na wysokości oczu człowieka w siodle) oraz drogowskazami z sylwetką końskiego łba.

Jazda konna, wakacje w siodle. Polska Jazda konna, wakacje w siodle. Polska Shutterstock

Polskie konne szlaki przekrojowe

Oprócz krótkich szlaków do przejażdżek wokół miejscowości, w których jeździectwo rozwija się szczególnie prężnie (na przykład Karpacz, Chęciny, Borne Sulinowo, Łeba, Wysowa), w ostatniej dekadzie powstały interesujące szlaki przekrojowe. Na rajdy i obozy wędrowne w siodle wprost wymarzone, gdyż pokonanie każdego z nich wymaga od kilku do kilkunastu dni jazdy.

Transbeskidzki Szlak Konny PTTK, z Brennej w Beskidzie Śląskim do Wołosatego w Bieszczadach, liczy niemal 600 kilometrów długości. Sudecki, z Karpacza do Lądka-Zdroju, ma 360 kilometrów, ale prace nad jego przedłużeniem i wariantami wciąż trwają. Szlaki górskie stawiają szczególnie ostre wymagania koniom i jeźdźcom, ponieważ nie da się na nich uniknąć wąskich ścieżek, kamienistych odcinków i poważnych stromizn

Nieco łatwiejszy od poprzednich, bo poprowadzony po drogach gruntowych i leśnych, Świętokrzyski Szlak Konny PTTK liczy niemal 400 kilometrów. Tworzy obszerną pętlę wokół Kielc. Jednak i on obfituje w odcinki emocjonujące. Przemierza się wąwozy i mokradła, pokonuje stromizny. Trudy wynagradza cisza leśnych zakątków pięciu parków krajobrazowych i atrakcje tej miary co imponujące ruiny zamku w Chęcinach.

Podobnej klasy Transjurajski Szlak Konny PTTK ma 200 kilometrów. Pośród atrakcji krajoznawczych znalazły się na nim zamki w Ogrodzieńcu, Rabsztynie i Olsztynie, pałac w Złotym Potoku, Pustynia Błędowska oraz niezwykle malownicze zakątki Załęczańskiego Parku Krajobrazowego.

Hitem nizinnym jest Szlak Konny Pojezierza Drawskiego (168 kilometrów). Chwała za jego wytyczenie przypada Stowarzyszeniu Gmin i Powiatów Pojezierza Drawskiego, nadleśnictwom z regionu oraz Urzędowi Marszałkowskiemu Województwa Zachodniopomorskiego. Klimatem konkuruje z nim Szlak Puszczy Augustowskiej prowadzący przez parki: Biebrzański i Wigierski.

Miłośnikom zakątków rzadko penetrowanych przez turystów można polecić Poleski Szlak Konny. Wiedzie przez parki krajobrazowe: Chełmski i Sobiborski oraz przez Poleski Park Narodowy. Łącznie: 300 kilometrów.

Wakacje w siodle w stylu western. Polska Wakacje w siodle w stylu western. Polska Wakacje w siodle w stylu western. Polska / fot. Shutterstock

Wakacje w siodle, w taborach i za lisem

W końskim interesie turystycznym dzieje się bardzo dużo. Tym bardziej że kalendarze imprez wzbogacają się o festiwale z końmi w tle. Chyba największy ma miejsce w Bieszczadach. Powojenne Targi Końskie - zawsze w lipcu, zawsze w Lutowiskach - nawiązują do tradycji wielkich targów, na których do II wojny światowej handlowano bydłem. Dwudniowa impreza połączona jest z pokazami jazdy na koniach huculskich oraz aukcją koni. Otwiera ją parada wierzchowców z okolicznych stadnin i gospodarstw agroturystycznych.

Chociaż jazda konna jest możliwa przez cały rok, oferta letnia znacząco przeważa nad zimową, zwłaszcza w zakresie trekkingów, obozów i rajdów. Ośrodki jeździeckie i gospodarstwa agroturystyczne ilość czasu spędzanego w siodle pozostawiają zazwyczaj decyzji gości. Ceny za pobyt (noclegi i wyżywienie) oraz za godziny jazdy konnej podawane są osobno. Zakwaterowanie podczas tygodniowych konnych wczasów można znaleźć - w zależności od standardu - już od 600?700 złotych. Godzina jazdy w terenie kosztuje 30?40 złotych. Ile ostatecznie wydamy na konne przyjemności, a w konsekwencji jak bardzo się oddalimy i jak trudne odbędziemy przejażdżki, zależy jedynie od naszej woli i zasobności portfela.

Najczęściej poza terminem organizator określa także minimalną liczbę osób uczestniczących w obozie czy rajdzie, przy której odbędzie się impreza. Cena zawiera zawsze towarzystwo przewodnika. Udział w weekendowym rajdzie konnym w Bieszczadach to wydatek 200-300 złotych. Dwutygodniowy rajd po Beskidach kosztuje dziesięciokrotnie drożej. Do ceny należy doliczyć dojazd, czasami również wyżywienie kalkulowane jest odrębnie.

Niektóre ośrodki oferują konie na wynajem. Zależnie od pory roku - po 120-150 złotych za dobę. Natomiast ceny zimowe są na razie bardzo atrakcyjne. Nierzadko nawet o połowę niższe - widać prawdziwych traperów nie ma jeszcze zbyt wielu. I trudno się dziwić. Noclegi na trasie zapewniane są na ogół w stowarzyszonych stadninach, ale mogą być "na sianie", "pod namiotami", a nawet "pod chmurką". Jest więc romantycznie, a może być rzeczywiście westernowo.

Ciekawa oferta dotyczy rodzin, zwłaszcza tych, w których nie wszyscy jeżdżą. Dla nich, oprócz propozycji lekcji, organizowane są podróże wozami taborowymi. Oczywiście taką ofertę mają jedynie większe stadniny z rozbudowanym zapleczem i liczną kadrą. Z kolei kluby jeździeckie i stadniny organizują dla członków i przyjaciół doroczne imprezy spod znaku świętego Huberta. Hubertusy odbywają się jesienią i są przeznaczone raczej dla doświadczonych jeźdźców.

Własna stadnina konna? Czemu nie! Ale pamiętajmy - koń kosztuje. Własna stadnina konna? Czemu nie! Ale pamiętajmy - koń kosztuje. Shutterstock

Koń własny czy wynajmowany?

Jeśli łykniemy jeździeckiego bakcyla, uczestnicząc w rajdach czy obozach, możemy stanąć przed poważnym dylematem - kupić czy nie kupić konia. Koszty zakupu i utrzymania własnego wierzchowca rozkładają się nieco inaczej niż zakupu i eksploatacji samochodu, choć bilans może być podobny. Niezłego konia możemy kupić już za 10-15 tysięcy złotych. Nie musimy go samodzielnie ujeżdżać, ale - zwłaszcza na początku - powinniśmy poświęcać mu sporo czasu, wykazać się systematycznością i cierpliwością. Poza tym obdarzyć zwierzę uczuciami i zaufaniem, nie zapominając jednak o tym, kto ma rządzić. Trzeba okazać zdecydowanie, ale szczodrze i sprawiedliwie nagradzać spełnianie wymagań.

Jeśli nie mamy własnego gospodarstwa, musimy zapewnić stajnię, opiekę weterynaryjną (ta najczęściej jest już w ofercie stajni), wikt (wartościowy pokarm, witaminy i leki w razie choroby) oraz środki pielęgnacyjne. Za to wszystko można oczywiście zapłacić, wyszukując stajnię, w której ofercie jest nie tylko boks, lecz także wszelkie usługi związane z codzienną opieką nad koniem. Jednak nie od dziś wiadomo, że pańskie oko konia tuczy - przysłowie to ma w tym przypadku dosłowne zastosowanie. Pielęgnację można zlecić, ale odbije się to niekorzystnie na relacji z koniem. Okres poznawania wydłuży się, a więzi ze zwierzęciem będą słabsze.

Wydatki na konia (nie licząc kontuzji czy chorób) to 1000-1500 złotych miesięcznie. A jeszcze trzeba wziąć pod uwagę dystans dzielący nas od stajni i doliczyć koszty dojazdów - najlepiej codziennych. Nie tylko po to, by konia uczesać, ale również żeby na nim pojeździć. Ostatni wymóg jest na szczęście kwintesencją posiadania konia, bo przecież po to go kupujemy, żeby na nim jeździć.

Koszty jazdy na wynajmowanym koniu są nieco niższe. Z reguły jazda pod okiem instruktora trwa od 30 do 55 minut. Kosztuje od 25 do 40-50 złotych. Czas spędzony w siodle jest wypadkową naszych możliwości oraz obłożenia koni w stajni. Jako stali klienci możemy wykupić karnet na większą liczbę jazd. Opłata będzie wtedy niższa, no i zapewnimy sobie regularny kontakt z wybranym koniem.

Z jazdą konną jest jak z każdym innym hobby. Wciąga. Przecież poza jazdą na padoku czy w plenerze jest więcej możliwości. Można się ścigać, skakać przez przeszkody, powozić zaprzęgami, przedzierzgnąwszy się w rycerza brać udział w historycznych inscenizacjach, grać w polo... Tyle że to już zdecydowanie wyższa szkoła jazdy.

Jazda konna - wyposażenie jeźdźca Jazda konna - wyposażenie jeźdźca Jazda konna - wyposażenie jeźdźca / fot. Shutterstock

Jazda konna - wyposażenie jeźdźca

Dla początkującego jeźdźca wystarczą spodnie od dresu. Obuwie - lepsze wyższe, do kostki, z długimi i grubymi skarpetkami, żeby ochronić łydki. Niezłe są kalosze. Dobrze bowiem, żeby podeszwa była sztywna, a obuwie pozbawione języka, który zaczepia się o strzemię, i sznurowadeł, które mogą się o coś zaplątać. Kurtka nie powinna szeleścić, bo taki odgłos płoszy konia. Najlepiej sprawdzają się dresowe, zapinane na suwak. Dobrze jest założyć rękawiczki, byle z pięcioma palcami. Na głowie musi znaleźć się toczek. Jeśli jeździmy regularnie, dres zastąpimy bryczesami, kalosze - oficerkami lub niższymi butami - sztybletami (ale ze sztylpami), a bluzę dresową - żakietem lub marynarką. Zadbamy także o bieliznę, bowiem pobyt w stajni i kontakty z koniem wiążą się ze specyficznym zapachem, jakim przesiąka całe ubranie. Kompletny strój jeźdźca to wydatek minimum 1000-1500 złotych na sezon. Tylko rozsądek uchroni nas przed wydaniem fortuny! Gdy zapał do jazdy okaże się szczery, warto zainwestować w siodło. Dobrze dobrane wystarczy na wiele sezonów. Musi być dopasowane do postury, temperamentu i upodobań jeżdżącego. Najpopularniejsze są siodła wszechstronne. Nadają się do rekreacji i jazdy na wyższym poziomie zaawansowania, również w terenie. Cena: 500-1500 złotych. Konkurencyjnym rodzajem jest siodło westernowe o szerszym, wygodnym siedzisku (1300-3000 złotych). Oczywiście pod siodło zawsze zakładamy czaprak, potnik, ewentualnie pad!

Jazda konna. Jazda konna. Shutterstock

Odznaka "Jeżdżę konno"

Odznace "Jeżdżę konno" patronuje Polski Związek Jeździecki (PZJ), organizacja założona w 1928 roku. Odznakę nadają licencjonowani szkoleniowcy PZJ oraz instruktorzy z certyfikatem instruktora szkolenia podstawowego, oceniając osobiście umiejętności praktyczne (prawidłowe podejście do konia, odczytywanie i interpretacja reakcji zwierzęcia, prowadzenie w ręce i wiązanie, siodłanie i kiełznanie, umiejętność jazdy) oraz wiedzę teoretyczną (interpretacja zachowania konia, podstawy pielęgnacji, znajomość anatomii zwierzęcia, odmian maści i ras). Poddanie się ocenie kosztuje 30 złotych. Wraz z odznaką wydana zostaje karta "Jeżdżę konno - jadę na olimpiadę". Jej posiadacze biorą udział w losowaniu i mogą wygrać wyjazd na igrzyska olimpijskie. Odznakę jeździecką przyznaje również PTTK. Występuje ona w dwóch wariantach: Jeździecka Odznaka Turystyki Górskiej i Jeździecka Odznaka Turystyki Nizinnej.

Źródło: www.witajwpodrozy.pl

Więcej o: