Więcej ważnych tematów znajdziecie na stronie głównej Gazeta.pl.
Brytyjski dziennik Daily Mail opisuje nowy trend: "Według luksusowych biur podróży, statystyki samodzielnych podróży podwoiły się po pandemii koronawirusa, a to dlatego, że coraz więcej kobiet decyduje się na podróż solo". Anglicy nazywają takie wyprawy "Shirley Valentine trips" – nazwa pochodzi od bohaterki sztuki teatralnej (w Polsce grała ją Krystyna Janda) i kultowego filmu z 1989, którego bohaterka, marzycielka zagoniona przez męża do kuchni i sprzątania nagle rzuca wszystko i jedzie do Grecji - sama.
Daily Mail donosi, że część z samodzielnych podróży kobiet to konsekwencja rozwodów i zerwań (również tych pandemicznych), ale również tego, że podczas lockdownów kobiety zdały sobie sprawę z tego, że same ze sobą czują się całkiem nieźle.
Za ponad 70% podróży na całym świecie odpowiadają kobiety, a zwłaszcza kobiety po 40- stce. fot. Shutterstock/ ping
- Od koleżanek często słyszę, że po prostu boją się ruszyć samotnie w podróż, bo ich otoczenie powtarza im jak mantrę, że na pewno w takiej podróży będą narażone na niebezpieczeństwo - mówi mi Kasia Walczak – PR managerka, kochająca podróże w nieznane, która odwiedziła ponad 50 krajów, w tym Belize, Chiny, Ekwador, Kambodżę, Liban, Meksyk, Peru czy Wietnam, a aktualnie chce zachęcać dziewczyny do samodzielnego podróżowania i marzy o tym, by kiedyś organizować dziewczyńskie wyprawy w najdalsze zakątki świata.
- Pamiętam, jak wyjeżdżałam z przyjaciółką do Iranu, w którym kilka dni miałam spędzić sama. Moi bliscy dosłownie wariowali ze stresu i robili wszystko, by odwieść mnie od tego pomysłu. Tymczasem podróż ta okazała się jedną z najbardziej fascynujących w moim życiu, a fakt, że byłam tam też sama, otworzył mnie na ciekawych, zabawnych i bardzo pomocnych ludzi. Drugą kwestią jest to, że dziewczyny, które są w stałych związkach, często słyszą, że nie wypada im jeździć samym lub z koleżankami na wakacje, bo przecież mają męża lub chłopaka – wspomina Walczak.
Wtóruje jej Joanna Kozera, kuratorka, artystka, badaczka społeczna, a do tego organizatorka podróży i mikrowypraw oraz współzałożycielka (z podróżniczką i badaczką Anią Kluczyk) inicjatywy dla kobiet Solo Jolo. - Myślę, że wielu osobom towarzyszy lęk przed tym, że jest się zdanym tylko na siebie. "Co jeśli coś się stanie i będę musiała poradzić sobie ze wszystkim sama?".
Tymczasem solo podróżniczkom świat sprzyja. Rzadko jest się samą, bo zazwyczaj jest pełno ludzi wokół, którzy są chętni do pomocy - mówi Joanna.
- Inna sprawa, że jeśli zawsze jeździłyśmy z kimś to możemy poczuć się samotnie - że coś się "nie udało". Jestem sama bo nikt nie chciał ze mną pojechać. Trzeba pamiętać że jeśli podejmujemy decyzje o wyjeździe solo obalamy mity, a jeśli się pojawiają to zazwyczaj są cudze - i wtedy nie warto się nimi zajmować.
Swoje mity dodaje Olga Potempa - podróżniczka, liderka wypraw w Klubie Podróżników Soliści, Licencjonowana Przewodniczka po Krakowie, na co dzień związana z krakowską branżą turystyczną i kulturalną, pasjonatka aktywnego trybu życia, miłośniczka wędrówek pieszych po Tatrach, nart skiturowych i gór wysokich. Potempa na koncie ma prawie 50 odwiedzonych krajów, a w najbliższym czasie na tapecie Kazbek w Gruzji i trekking do Base Campu pod Annapurną w Nepalu. - Wyliczanka jest długa. "Czy nie boisz się chodzić wieczorami po ulicach?", "Sama taszczysz tak ciężki bagaż?", "A co się stanie, jeśli zachorujesz?", "Dasz sobie rade, skoro nie znasz języka?". Pamiętam dokładnie moment, kiedy obwieściłam znajomym i rodzinie, że wyjeżdżam do Kolumbii. Większości z nas ten kraj kojarzy się z białym proszkiem, Pablo Escobarem i kartelami narkotykowymi. Pytania: "Po co tam jedziesz?", "Przecież to takie niebezpieczne, nie możesz wybrać innego miejsca?" - były na porządku dziennym. Ten wyjazd okazał się jedną z najlepszych podróży mojego życia! - wspomina Potempa.
- Ktoś mnie kiedyś zapytał czy podróżowanie w pojedynkę to wstyd. Ten temat jest coraz bardziej zauważalny, coś się zmieniło w naszej świadomości na poziomie wartości i możliwości dokonywania tego rodzaju wyboru. Kobiety, które podróżują nie robią przypadkowych wyborów.
To często realizacja konkretnych planów np. zdobycia najwyższego szczytu w Maroku: Jebel Toubkal na wysokości 4167 m. czy zobaczenie zwierząt w ich naturalnym środowisku na Safari w Tanzanii - komentuje przewodniczka.
Za ponad 70% podróży na całym świecie odpowiadają kobiety, a zwłaszcza kobiety po 40- stce. fot. Shutterstock/ping
Pytam jeszcze podróżniczki czy są takie destynacje, do których kobiety solo podróżują najczęściej - np. kultowe niegdyś po książce i filmie "Jedz, módl się, kochaj" - Bali.
Walczak odpowiada "ile kobiet, tyle wymarzonych destynacji". - Z pewnością najłatwiej podróżuje się po Europie i wiele dziewczyn właśnie od tego kierunku zaczyna swoją przygodę z samodzielnymi wyprawami. Nie jest trudno porozumieć się z innymi, są dobre połączenia i baza noclegowa o bardzo zróżnicowanym standardzie, czyli na każdą kieszeń. Sporo kobiet lata też z plecakiem do Azji, zwłaszcza w rejony Tajlandii, Kambodży i Wietnamu. To kolejny dość bezpieczny kierunek z przyjazną podróżnikom infrastrukturą. Moim zdaniem to też świetny pomysł na rozpoczęcie dalszego podróżowania w ogóle, nie tylko solo. Ludzie zazwyczaj są tam bardzo mili, jest dość tanio i relatywnie łatwo można przemieszczać się z miejsca na miejsce. A do tego wspaniała przyroda i pyszne jedzenie - opowiada Kasia Walczak.
- Pewnie najtrudniej zdecydować się kobietom na samodzielny wyjazd na Bliski Wschód i do Afryki, ale znam dziewczyny, które i z takich podróży wróciły bardzo zadowolone. Ja sama podróżowałam po Iranie i uważam to za jedno z najbardziej otwierających głowę doświadczeń mojego życia - mówi Kasia Walczak.
Jej słowa potwierdza Joanna Kozera. - Dużą popularnością cieszą się zazwyczaj Azja południowo-wschodnia - czyli Tajlandia, Wietnam, Malezja, Indonezja - jako kierunek odległy, "egzotyczny", niedrogi i bezpieczny. Łatwiej jest też sobie zapewnić bezpieczeństwo wtedy, gdy na więcej nas stać. Hotel, taksówka nie są problemem. Na pierwsze wyprawy sporo dziewczyn wybiera … Polskę - z oczywistych względów - oraz destynacje europejskie jako świat znany i lubiany.
Zachęcam do stopniowania. Jeśli nie wiemy czy podróże solo są dla nas warto zacząć od Polski a potem ruszyć dalej – mówi Kozera.
Potempa dzieli się refleksją. - Może się wydawać, że wybór miejsca wyjazdu zależy od finansów i odwagi. Moim zdaniem - to kwestia naszych własnych preferencji, ale przede wszystkim dobrego przygotowania przed wyjazdem i rozsądku w trakcie wyprawy.
Są destynacje, w których kobiety pojawiają się rzadko, bo w powszechnym mniemaniu nie są najbardziej bezpiecznymi miejscami dla samotnej kobiety – mam na myśli Bliski Wschód, Iran, Irak, Kirgistan, Turkmenistan.
Jednymi z najczęściej wybieranych kierunków są Włochy - naprawdę idealne na pierwszą samotna podróż. Wrodzona gościnność Włochów, mnogość możliwości i łatwa logistyka, stawiają Włochy na podium podróży solo.
Indonezja, Tajlandia, Wietnam - to kraje stosunkowo bezpieczne, mieszkańcy pomocni i przyjaźnie nastawieni, a ceny zakwaterowania, noclegów i wyżywienia bardzo atrakcyjne. W Azji Południowo -Wschodniej nikogo nie dziwią samotnie podróżujący. Islandia - bezpieczna i magiczna. Natura zniewala zarówno latem jak i zimą. Mieszkańcy są szalenie pomocni i otwarci, łatwo się porozumieć nawet w języku polskim bo ponad 10% mieszkańców stolicy to Polacy - wylicza podróżniczka. I dodaje radę: jeśli nie jesteśmy pewne czy podróżowanie solo jest dla nas - warto zacząć od weekendowego city break’a w Europie - szybko może się okazać, że w takim stylu podróżowania świetnie się odnajdujemy, a wtedy kolejnym krokiem są dalsze destynacje.
A jakie są zasady bezpieczeństwa dla samodzielnie podróżującej kobiety? - Myślę, że zasady nie różnią się znacząco od tych panujących podczas podróżowania z innymi - podkreśla Kasia Walczak. - Trzeba po prostu zachować zdrowy rozsądek, czyli nie chodzić po zmroku szemranymi ulicami, nie trzymać całej kasy w jednym miejscu i nie obnosić się z drogimi gadżetami.
Poza tym warto mieć na mailu skan ważnych dokumentów i poinformować znajomych, dokąd jedziemy i gdzie się zatrzymamy. Warto też przejrzeć fora podróżnicze i poczytać o tym, co może nas spotkać na miejscu i na co musimy się przygotować. Może się okazać, że trzeba zabrać ze sobą coś, o czym nie pomyślałyśmy albo ktoś poleci sprawdzonego przewodnika, który pomoże nam odwiedzić bardziej niebezpieczne miejsca, gdzie lepiej nie jechać samodzielnie.
Trzeba mieć też mapę offline’ową i translator, jeśli nie mówimy w lokalnym języku. I najważniejsze – koniecznie trzeba wykupić dobre ubezpieczenie. Kiedyś uważałam, że to przereklamowane, ale gdy utknęłam w Bogocie z koronawirusem i nie mogłam wrócić do domu, całkowicie zmieniłam zdanie – podsumowuje badaczka. Wtóruje jej Kozera. - Wykupić ubezpieczenie, przewidzieć różne sytuacje przed wyjazdem, zabrać apteczkę, dobrze się przygotować - trasa, mapa, język, zwyczaje, gotówka, karta kredytowa, power bank.
Im mniej nas zaskoczy, tym czujemy się bezpieczniej. Nie róbmy nic, co wydaje nam się podejrzane, słuchajmy swojego ciała, ono zazwyczaj dobrze podpowiada. Jeśli czujemy się gdzieś źle, niepewnie, niebezpiecznie, to prawdopodobnie tak właśnie jest - mówi podróżniczka.
- Warto zarejestrować się w systemie Odyseusz, portalu MSZ, gdzie podaje się dane osobowe, kontaktowe, nazwę hotelu itd. To formalny ślad, gdzie się udajemy i gdzie planujemy przebywać. Żeby uniknąć kradzieży warto nie epatować najnowszym iPhone’m, ale wziąć ze sobą nieco gorszy telefon. Drogie gadżety, biżuteria, drogie ciuchy - zostawmy je w domu - dorzuca Potempa.
Kobiece wyjazdy solo są bez wątpienia obarczone ryzykiem, które jest zdecydowanie mniejsze w przypadku męskich podróży, a wynika to z norm kulturowych. - Przykładem są kraje arabskie, gdzie Europejka w letnim stroju jest postrzegana jako wyzywająca i prowokująca, a to może skończyć się utarczką słowną, wymianą silnych spojrzeń, a w najgorszym wypadku napaścią - mówi przewodniczka. - Są kraje mocno zlaicyzowane jak Maroko, Jordania - gdzie widok kobiety w krótkim rękawku nikogo już nie dziwi, zwłaszcza w dużych miastach. Są tez kraje ortodoksyjne - Iran, Emiraty, gdzie towarzystwo mężczyzny jest konieczne. W Ameryce Środkowej i Południowej nie chodzi się wieczorami samotnie po mieście, a są dzielnice, które należy omijać szerokim łukiem. Dobrym nawykiem jest nie wychodzenie przed szereg, wtapianie się w społeczność - zwłaszcza jeśli chodzi o ubiór. Nie warto przyciągać niepotrzebnej uwagi.
Ja zawsze mam ze sobą długą spódnicę i chustę, zwłaszcza w krajach gdzie kobieta w spodniach z rozpuszczonymi włosami nie jest zjawiskiem pożądanym.
W przypadku stroju - nie chodzi tylko o nasze uprzedzania czy bezpieczeństwo, ale o szacunek dla lokalnych społeczności ich religii i kultury. Nie chcemy być przecież ignorantami korzystającymi z zasobów turystycznych, ale świadomymi podróżnikami. Znajomość kontekstu historycznego, politycznego, kultury, religii, lokalnych zwyczajów - przed wyjazdem solo to lekcja, którą koniecznie musimy odrobić.
- Dziewczyny, z którymi rozmawiałam o samodzielnych podróżach, często podkreślają, że boją się, że coś im się stanie. Oczywiście rozumiem tę obawę, sama niejednokrotnie odczuwałam lekki stres przed wyprawą w nieznane. W podróży zawsze może się coś wydarzyć, ale warto pamiętać, że to możliwe zarówno, gdy podróżuje się solo, jak i w grupie - podkreśla Kasia Walczak. - Czasami boimy się też, że sobie nie poradzimy, bo np. nie znamy języka. Fakt, to może generować pewne problemy, ale zawsze znajdzie się ktoś chętny do pomocy.
Pamiętam jak kiedyś podróżowałam ze znajomą po Chinach i przez nieznajomość chińskiego nasza wycieczka zostawiła nas na wyspie i po prostu odpłynęła. Uratował nas przypadkowo spotkany chłopak - i takie sytuacje są potem najlepszymi anegdotami!
Pojawia się też obawa o to, że będzie nudno lub nie będzie z kim porozmawiać. Moim zdaniem te obawy są akurat bardzo nieuzasadnione. Kiedy wyjeżdżamy gdzieś sami, stajemy się bardziej otwarci i chętniej wchodzimy w interakcje z innymi ludźmi. Poza tym to też szansa na wsłuchanie się w siebie i zastanowienie się nad swoim życiem. Ten samotny czas może być więc bardzo cenny - komentuje badaczka. - Boimy się, że sobie nie poradzimy, że taki styl podróżowania jest trudny, zarezerwowany dla kogoś o większym doświadczeniu, że to coś na co nie jesteśmy gotowe - wylicza Potempa. - Tymczasem, okazuje się, że kobiety świetnie radzą sobie same - są zaradne, przewidujące i dobrze przygotowane. Wychodzenie ze strefy komfortu - to również nie jest łatwa rzecz. Mam na myśli niedogodności noclegowe, przemieszczanie się, ale także … wchodzenie w interakcje z nowo poznanymi osobami! A jednocześnie boimy się samotności! – uśmiecha się przewodniczka.
- Podróż solo to mierzenie się ze swoimi lękami - dodają dziewczyny z Solo Jolo. - Warto zaczynać stopniowo: krok po kroku. To jak z nauka pływania, jeśli na pierwszej lekcji ktoś wrzuci nas do głębokiej wody, nie tylko nie będzie przyjemnie, ale zostanie nam trauma do końca życia. Sprawdzajcie, jak się czujecie podczas solo wycieczki do lasu, potem podczas weekendu za miastem, potem próbujcie dalej. Solo podróże nie są dla każdego.
Walczak: - Główny zachwyt to „dałam radę". Poradzenie sobie samej w obcym kraju jest osiągnięciem i nie ma co tego umniejszać. Taka podróż potrafi zbudować poczucie własnej wartości i dodać wiatru w żagle.
Podróżowanie solo pozwala też bardziej otworzyć się na innych i poznać nowych ludzi. Często wychodzą z tego wyjątkowe znajomości. I co chyba najważniejsze - taka podróż dużo uczy nas o tym, kim jesteśmy. Odkrywamy to, jak reagujemy w sytuacjach ekstremalnych, ale też, co nas cieszy, interesuje, bawi
- podkreśla PR - managerka. - Jedyny argument „na nie", który regularnie przewija się w rozmowach to fakt, że nie było możliwości, aby podzielić się czymś wyjątkowym z drugą osobą. I to oczywiście jest prawda, natomiast myślę, że jest tak dużo plusów z podróżowania solo lub przyjaciółką, że warto tego spróbować przynajmniej raz w życiu - zachęca współzałożycielka Walczak.
- Zachwyca wolność, brak negocjacji, robienie tego na co mamy ochotę, zmienianie decyzji w ostatniej chwili, swoboda. Poznawanie ludzi w drodze - innych podróżników oraz lokalsów. Zachwyca cisza, to że nie zagadujemy wszystkiego rozmowa z towarzyszem/ką podroży. To jest czas na chłonięcie tego, co wokół - mówi Joanna Kozera, ale od razu równoważy. - Minusem często są koszty: pokój w hotelu, taksówka, nie zawsze da się tym kosztem podzielić z kimś. No i ponownie - to nie jest dla wszystkich. Jeśli krótsze i bliższe podróże nie sprawiają nam przyjemności, prawdopodobnie te dalsze będą równie lub bardziej stresujące - urealnia podróżniczka.
O wolności mówi też Potempa. - To ty wybierasz, dokąd chcesz jechać, co chcesz robić i jak długo będziesz jeść kolację w klimatycznej toskańskiej knajpce.
Jonathan Raban francuski podróżnik, napisał kiedyś: „Kiedy podróżujesz z kimś, nigdy nie jesteś wystarczająco samotny. Nikogo nie poznasz, nic nie zobaczysz i nie usłyszysz. To samotność sprawia, że dzieją się rzeczy".
I podpisuję się pod tym obiema rękami. Kiedy podróżujemy solo znika bariera, która automatycznie tworzy się w grupie lub z partnerem. Kiedy jesteśmy same zaczyna dziać się magia. Otwieramy się na ludzi, nawiązujemy nowe znajomości, doświadczamy więcej i mocniej. Samotne wyprawy paradoksalnie pokazują, że człowiek tak naprawdę nigdzie i nigdy nie jest zupełnie sam. W podróży w pojedynkę stajemy się bardziej otwarci na świat, a jednocześnie spotykamy się z większą otwartością ze strony innych - mówi przewodniczka, ale też zgłasza zastrzeżenia. - Gdy jeździmy w grupie koszty transportu, noclegu rozkładają się na więcej osób, a to ważny czynnik w planowaniu wyjazdów. Będąc samemu w podróży jesteśmy też na ciągłym stand by, musimy być czujne, planować, rozwiązywać sprawy na bieżąco. To duża lekcja odporności, która buduje w nas pewność siebie, ale może być też obciążająca psychicznie.
- Rośnie zapotrzebowanie na takie wyjazdy, bo zmienia się rzeczywistość, w której funkcjonujemy - mówi Potempa, korzystając z danych o branży turystycznej i swoich obserwacji.
- Kiedy decydujesz o wyjeździe, zazwyczaj zaczynasz od poszukiwania towarzyszy, potem wybieracie kierunek, termin, ustalacie wstępny program. Ale co w przypadku kiedy wasze oczekiwania się rozmijają? Kiedy nie dostało się urlopu w tym samym terminie? Kiedy macie inny budżet i inne oczekiwania i plany?
Powodów może być mnóstwo. Czy wtedy rezygnować z marzenia czy szukać innej opcji? - pyta podróżniczka.
Ostatnio w branży turystycznej coraz częściej mówi się o tym fenomenie: za ponad 70 procent podróży na całym świecie odpowiadają kobiety, a zwłaszcza kobiety po 40-stce. To bardzo ciekawy trend - okazuje się, że to właśnie kobiety są siłą światowego przemysłu turystycznego i co więcej - coraz częściej wybierają podróże solo.
Zawsze pada pytanie „Dlaczego?" - mówi Potempa. - Bo mogą i chcą! Podróżniczkami są jednak głównie kobiety świadome swoich potrzeb, niezależne finansowo, wykształcone i poszukujące. Podróżowanie jest dla tych którzy chcą więcej. Andrzej Stasiuk powiedział kiedyś, że "podróżować znaczy żyć. A w każdym razie żyć podwójnie, potrójnie, wielokrotnie". Kobiety widocznie wiedzą, jak korzystać z życia…