Setki rosyjskich pilotów straciły pracę. To konsekwencja inwazji Rosji na Ukrainę i sankcji gospodarczych nałożonych na agresora. Piloci szukają więc pracy za granicą: w Turcji, Tajlandii, Wietnamie i Malezji. "The Moscow Times" informuje, że uniemożliwia im to własny kraj, piętrząc kłopoty i zasłaniając się kruczkami prawnymi.
Gdy potencjalni pracodawcy zamierzają potwierdzić szczegóły licencji i przebieg kariery danego pilota, zwykle spotykają się z odmową. Urzędnicy tłumaczą, że obowiązują ich przepisy ochrony danych osobowych i prywatności. Tym sposobem rosyjscy piloci nie mogą podjąć współpracy z zagranicznymi liniami lotniczymi.
"Kommiersant" podaje, że wcześniej Rosawiacja nie utrudniała procesu weryfikacji swoich pilotów. W tym roku piętrzy przeszkody. Szef rosyjskiego związku załóg lotniczych informuje, że w okresie od lutego do czerwca do Rosyjskiego Urzędu Lotnictwa Cywilnego wpłynęło około 600 wniosków o weryfikację uprawnień od zagranicznych przewoźników. Agencja rozpatrzyła pozytywnie tylko 17 proc. z nich.
Portal Rynek Lotniczy zauważa, że problem jest znacznie szerszy i już wkrótce Rosja może zmagać się z niedoborem pilotów. W Federacji Rosyjskiej zarejestrowanych jest niespełna 15 tys. pilotów. Co trzeci z nich w ciągu najbliższych kilku lat osiągnie wiek emerytalny. Pewnie dlatego władze robią wszystko, aby zatrzymać u siebie pracowników.
Źródło: "The Moscow Times", Rynek Lotniczy