Więcej informacji o Polsce i świecie przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Rozmówczyni, która posiada również rosyjskie obywatelstwo, nie ujawnia swojej prawdziwej tożsamości. Z jej relacji wynika, że Rosjanie, którzy wcześniej uciekli do Armenii, Gruzji i Turcji, wracają, ponieważ nie mogą znaleźć tam zatrudnienia.
Polka dodaje, że w niektórych miastach litera "Z" – symbol wojny w Ukrainie – umieszczana jest na oknach sklepów, w autobusach, na banerach czy rękawach zwykłych ludzi.
Kobieta informuje, że w Rosji półki nie świecą pustkami, asortyment wciąż jest, a Auchan i Leroy Merlin mimo bojkotu nie wycofały się z Federacji Rosyjskiej. Żeby jednak zrobić zakupy, trzeba odstać swoje w kolejkach i zapłacić o wiele więcej, bo wszystko bardzo podrożało.
"Te sklepy cieszą się dużą popularnością. W Auchan ze względu na niskie ceny są prawdziwe tłumy. Moi znajomi, którzy robią tam zakupy, narzekają na to, że muszą długo czekać w kolejce do kasy" – mówi i dodaje, że ceny mocno poszybowały w górę. "Wszystko jednak szybko drożeje. Na przykład, moja ulubiona herbata w styczniu kosztowała 86 rubli (ok. 6 zł), a obecnie 140 rubli (ok. 10 zł)".
Kobieta zauważyła, że choć ze sklepów zniknęło dużo produktów, to pojawiły się nowe pozycje. Na przykład kokosowe mleko z Tajlandii czy kasza kukurydziana ze Słowenii.
Mimo propagandy, Rosjanie też sprzeciwiają się agresji na Ukrainie. Nieoficjalnym symbolem sprzeciwu jest zielona wstążka. "Osoba, która nosi ją, może zostać aresztowana. Niedawno w mediach społecznościowych mówiło się o kobiecie, która została zatrzymana przez policję, bo podczas wycieczki po Moskwie, miała zieloną wstążkę na plecaku" – przyznała rozmówczyni Onetu.
Źródło: Podróże Onet.pl