Więcej informacji o Polsce i świecie przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Pasażerowie lecący tanimi liniami lotniczymi Pobeda, które należą do narodowego przewoźnika Aerofłot, zamiast zwykłego komunikatu powitalnego, usłyszeli z ust kapitana protest antywojenny.
"Mówi kapitan. To moje prywatne zdanie, nie linii lotniczych, w których pracuję. Uważam, że wojna z Ukrainą jest zbrodnią. Myślę, że każdy zdrowy na umyśle obywatel wesprze mnie i zrobi wszystko, aby jej zapobiec. Nie potrzebujemy tej wojny. Musimy ją natychmiast zakończyć" - powiedział pilot.
Podróżni nagrodzili go brawami, a wszystko uwieczniono na nagraniu. Wideo zyskało ogromną popularność i stało się viralem. Obejrzano je tysiące razy. Co stanie się teraz z mężczyzną? Zgodnie z najnowszą ustawą osoby, które rozpowszechniają "fałszywe informacje" o wojnie rosyjsko-ukraińskiej, mogą zostać skazane nawet na 15 lat. A za "dyskredytowanie" sił zbrojnych, w tym wzywanie do złożenia broni lub wycofania się, można zostać ukaranym grzywną w wysokości 50 tys. rubli (ok. 1700 zł) lub karą pozbawienia wolności do lat trzech.
O tym, czy mężczyznę spotkały już jakieś konsekwencje, media milczą. Wiadomo już natomiast, że Marina Owsiannikowa została zatrzymana. To dziennikarka, która pojawiła się w głównej rosyjskiej stacji na nagraniu za prezenterką wiadomości, trzymając kartkę z napisem: "Stop wojnie. Nie wierzcie propagandzie. Okłamują Was. Rosjanie przeciw wojnie". Według najnowszych informacji, po 10 godzinach od incydentu, z aktywistką wciąż nie ma kontaktu. Prawnicy organizacji OVD-Info, walczącej o prawa człowieka, nie są w stanie zlokalizować Owsiannikowej od momentu jej aresztowania.
Źródło: Twitter / Radio ZET