W środę miasto Fort Lauderdale na Florydzie nawiedziła rekordowa ulewa. W przeciągu doby spadło tyle deszczu, że zalane zostały budynki, drogi, a nawet lokalne lotnisko, które musiało zostać tymczasowo zamknięte.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Z powodu gwałtownych i obfitych opadów deszczu, które nawiedziły hrabstwo Broward na Florydzie, gubernator Ron DeSantis ogłosił tam stan wyjątkowy. Według obliczeń Narodowych Służb Pogodowych z Miami w rejonie spadło ponad 300 mm deszczu. W najgorszej sytuacji znalazło się miasteczko położone w południowo-wschodniej części stanu. W Fort Lauderdale opady sięgały nawet 660 mm.
- Taka ilość deszczu w ciągu 24 godzin w południowej Florydzie jest niebywale rzadka — przyznała meteorolog Ana Torres-Vazquez cytowana przez cnn.com. Specjalistka dodała także, że podobne sytuacje zdarzają się raz na tysiąc lat lub rzadziej, a prawdopodobieństwo wystąpienia ich w danym roku wynosi zaledwie 0,1 proc. W ciągu godziny w mieście spadło więcej deszczu, niż zazwyczaj spada w miesiąc. Co więcej, po raz pierwszy od 25 lat miesięczne opady przekroczyły 500 mm. CNN zaznacza, że tak ekstremalne warunki pogodowe spowodowane są ociepleniem klimatu i mogą zdarzać się coraz częściej.
Deszczu było tak dużo, że zalane zostało nawet lotnisko Fort Lauderdale/Hollywood. W mediach społecznościowych krążą nagrania, w których widać, jak na pasach startowych tworzą się fale. Jak podaje rmf24.pl, z tego powodu zostało ono tymczasowo zamknięte, a otwarcie planowane jest na dziś (ok. godz. 15 czasu polskiego).
Z powodu gwałtownych opadów Straż Pożarna otrzymała niema 9 tysięcy zgłoszeń, a 600 osób musiało zostać ewakuowanych, gdyż ich domy były kompletnie zalane. Na szczęście nie ma żadnych informacji o ofiarach śmiertelnych. W środę hrabstwo nawiedziły także dwa tornada. Były jednak stosunkowo słabe i trwały krótko, dzięki czemu nie dokonały żadnych zniszczeń.