Koroner zajmie się moim rachunkiem i upewni się, że wszystkie moje ubrania są spakowane. Mam pięć dolarów, które dostanie dziś wieczorem. Czy to jakoś pomoże? Moja wypłata miała przyjść dziesiątego, ale tak się nie stało
- pisała Leone Jensen w liście do managera hotelu San Carlos. Napisała jeszcze dwie notatki - jedną ze szczegółowymi prośbami dotyczącymi pogrzebu i drugą, w której pożegnała się ze swoimi przyjaciółmi.
Pochowajcie mnie w mojej jasnobrązowej sukience i jasnobrązowych pantoflach na wysokim obcasie. Muzyka organowa przede wszystkim. I czy moglibyście zaaranżować, żeby dwie dziewczyny zaśpiewały, bo nigdy nie kochałam harmonii, "Bliżej do Ciebie mój Boże". Do widzenia i powodzenia. Pomyśl o mnie życzliwie.
Leone była młodą, dwudziestokilkuletnią dziewczyną, gdy odebrała sobie życie skacząc z siódmego piętra hotelu. Jej ciało zostało znalezione 7 maja 1928 roku na Monroe Street przez policjantów, którzy usłyszeli krzyk i łomot o 2:45 nad ranem.
Na temat śmierci młodej kobiety powstało wiele teorii - niektórzy twierdzą, że była nieszczęśliwie zakochana w pracowniku sąsiedniego hotelu, który odrzucił ją i pobił, a ona z rozpaczy miała ubrać suknię wieczorową i rzucić się w niej na śmierć. Wiadomo jednak, że ta ostatnia informacja jest nieprawdziwa - w gazecie z 1928 roku napisano, że Leone miała na sobie różową sukienkę "z dobrego materiału", lekkie buty i pończochy oraz jasnobrązowy letni płaszcz. Jeżeli spotykała się z kimś przed śmiercią, nie wspominała o tym w listach. Wyznała natomiast, że boryka się z problemami zdrowotnymi, osłabieniem i trudnościami w oddychaniu. Wspomina również o załamaniu nerwowym.
Duch Leone pojawia się jako delikatna biała zjawa na schodach siódmego piętra, jakby wciąż zmierzała do miejsca, skąd skoczyła. Goście hotelu widywali ją również na korytarzach trzeciego piętra, gdzie wynajmowała pokój, a nawet stojącą w nogach ich łóżka, wpatrującą się w nich, gdy śpią.
Leone nie była jedyną osobą, która targnęła się na swoje życie w hotelu San Carlos. W 1948 r. inna młoda kobieta próbowała tam popełnić samobójstwo, jednak uratowała ją rama otwartego okna. W 2004 roku mężczyzna zabił się skacząc z dachu.
Goście hotelu widują również zjawy dzieci, które grają w piłkę i hałasują na hotelowych korytarzach. Niektórzy twierdzą, że duchy te związane są ze szkołą, która stała w tym miejscu przed powstaniem hotelu, inni jednak wierzą, że są to ofiary pandemii hiszpanki z 1918 roku.
Niektórzy łączą dziwne zdarzenia w hotelu z położeniem - ziemia, na której się znajduje była pierwotnie miejscem kultu rdzennych Amerykanów, gdzie modlili się do swoich bogów. Stąd wyniknęła teoria, że miejsce to zostało przeklęte.
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.