Wokoło hulał wiatr. Nic nie zatrzymywało podmuchów sypiących piaskiem. Drzewa miały się tu pojawić dopiero za kilkanaście lat. Zapraszamy na artykuł Filipa Falińska ze stacjafilipa.pl.
Potem przyjechali obcy. Większość z nich miała długie brody, na głowach nosili czarne kapelusze i w ogóle ubierali się na czarno. Zaludnili plaster miodu, a następnie nazwali go "Polskie Wzgórza", na cześć miejsca, z którego przybyli budowniczowie.
Dziś osiedle, obrośnięte drzewami i włączone w tkankę rozpełzłego przez lata miasta, nie budzi już takiej sensacji. Turystyczna mapa Jerozolimy ogranicza się do ścisłego centrum, izraelskiego parlamentu, Knesetu i muzeum pamięci Jad Waszem. W sumie nic dziwnego - kto, mając do wyboru przepiękne stare miasto, a w jego obrębie najważniejsze zabytki kilku religijnych wyznań, chciałby oglądać zdegenerowane architektoniczne formy gdzieś na obrzeżach?
Ramot Polin w Jerozolimie fot. Filip Faliński, stacjafilipa.pl
Na Polskie Wzgórza, po hebrajsku zwane Ramot Polin, ciężko więc trafić. Większość miejscowych nigdy nie słyszała tej nazwy, a ci, którzy przypadkiem mieszkają w pobliżu, dziwią się: po co specjalnie tam jechać? Zapewne nigdy nie widzieli fotografii osiedla z lat siedemdziesiątych. Tych z pustynią i surrealistyczną "kolonią kosmitów" pośrodku niczego.
Żydzi przybyli tutaj parę lat po wygranej przez Izrael wojnie sześciodniowej. Młode państwo izraelskie borykało się wówczas z problemem braku mieszkań dla zwiększającej się populacji kraju, rozpoczęto więc budowę osiedli na terytorium Zachodniego Brzegu Jordanu. Bo, formalnie rzecz biorąc, Polskie Wzgórza leżą już poza terytorium Izraela. Po drodze z centrum miasta przejeżdża się teoretyczną, niewidoczną granicę. W rzeczywistości skomplikowana linia faktycznego podziału leży dalej, a jej przebieg ciężko od razu zrozumieć. Przecież za oknami nic się nie zmienia - mijane budynki zamieszkują Żydzi, linię autobusową obsługuje przewoźnik z żydowskiej części Jerozolimy, na szyldach sklepów migają napisy w języku hebrajskim.
Ramot Polin w Jerozolimie fot. Filip Faliński, stacjafilipa.pl
Nowa dzielnica, mająca zapewnić 720 nowych mieszkań, miała powstać kilka kilometrów na północny zachód od centrum Jerozolimy. Jej realizacji podjął się Cwi Hecker, architekt polskiego pochodzenia, którego ciężko jednak określić jako Polaka. Urodzony w 1931 roku w Krakowie Hecker przeżył wojnę, po której wyemigrował na ziemię Izraela. Tam żył i tworzył od dziewiętnastego roku życia, by na starość osiąść - o ironio - w Niemczech. Nigdy już nie powrócił do kraju swoich przodków.
Podobne historie często słyszy się na ulicach izraelskich miast. - Jesteś z Polski, jak miło - wita się starsza kobieta, czekająca wraz ze mną na poczcie w kolejce do okienka. - Mój ojciec był Polakiem, mieszkał w... Hru-biee-szo-wie - Żydówka sylabizuje trudną dla niej nazwę.
Zmieniają się tylko miasta, pokolenia. Nie Hrubieszów, a Kraków, Lublin, Włoszczowa. Tamci przeżyli Holocaust, inni nawet nie znają imion swojej najbliższej rodziny. Nie czują się Polakami, bo i Polacy nie przyjęli ich tak naprawdę do swojej społeczności. Kto dziś pamięta, że nawet Dawid Ben Gurion, ojciec-założyciel współczesnego Izraela, urodził się w Płońsku?
Cwi Hecker nie wrócił więc do Polski. Swoje eksperymentalne budynki stawia głównie w Izraelu oraz Niemczech, gdzie aktualnie mieszka. Najbardziej znanymi realizacjami w karierze architekta są spiralny dom w Ramat Gan, którego zewnętrzne klatki schodowe tworzą imponujące zawijasy na podobieństwo ślimaczej muszli, ratusz w Bat Yam, zbudowany w kształcie odwróconej piramidy schodkowej, oraz Żydowskie Centrum Kulturalne w Duisburgu.
Architektura Ramot Polin nie przetrwała próby czasu. Efektownie wyglądający "plaster miodu" okazał się niewygodny w codziennym użytkowaniu. Mieszkańcy zaczęli więc wykuwać dodatkowe okienka, rozbudowywać ciasne wnęki, niszczyć formę przyklejonymi do ścian klimatyzatorami i antenami satelitarnymi.
Ramot Polin w Jerozolimie fot. Filip Faliński, stacjafilipa.pl
Ramot Polin w Jerozolimie fot. Filip Faliński, stacjafilipa.pl
A potem porozklejali wezwanie do litościwych córek Izraela. Plakaty wiszą w całej okolicy, przypominając kobietom o zachowaniu godnym ortodoksyjnej Żydówki. "Litościwe córki", aby mogły być pobłogosławione, powinny ubierać się skromnie, nie nosić obcisłych ubrań, a wręcz spalić je w ogniu. Naprawdę najdzielniejsze kobiety powinny - według autorów odezwy - poświęcić się dla państwa i służyć w armii. Podpisano: "wielcy Izraela, rabinowie dzielnicy".
Dzięki wezwaniu do litościwych córek nie ma wątpliwości: osiedle zamieszkane jest przez społeczność ultraortodoksyjnych Żydów, haredim. To bardzo specyficzna i niejednorodna grupa wyznaniowa - część z nich sprzeciwia się nawet istnieniu państwa Izrael; inni z kolei, jak widać po plakatach rozwieszonych na Polskich Wzgórzach, zdecydowanie wspierają silny żydowski organizm państwowy. Wszystkich ortodoksów cechuje jednak niechęć do obcych i kulturowe zamknięcie w granicach swojej grupy. Chcę spytać któregoś z mieszkańców jak żyje się w futurystycznym plastrze miodu. Czy założenia, które cieszą oczy architektów i urbanistów, nadają się do długoletniego zamieszkania? Zaczepiam kilkoro przechodniów, jednak żaden z nich nie chce zamienić z przybyszem ani jednego zdania. Twierdzą, że nie mówią po angielsku, rosyjsku, polsku, po czym uciekają, unikając kontaktu wzrokowego.
Ramot Polin w Jerozolimie Autor: Filip Faliński, stacjafilipa.pl
W porównaniu do innych dzielnic ortodoksyjnych Żydów, ze słynną Mea She'arim na czele, Polskie Wzgórza emanują jednak spokojem. Nie wybuchają tu zamieszki religijnych fanatyków, a turyści są jedynie obchodzeni szerokim łukiem, nie zaś wypędzani z pomocą kamieni i hebrajskich wyzwisk.
Autobusem linii 73 powracam do centrum Jerozolimy. "Hatachana haba'a" - słychać z głośników rozmieszczonych w pojeździe - czyli "następny przystanek". Ekscentryczni mieszkańcy surrealistycznego osiedla porozumiewają się ze sobą dziwnym językiem, w zapisie i mowie nie przypominającym żadnego innego. Ciekawe, czy w mieszkaniach dałoby się jeszcze usłyszeć przykurzoną polszczyznę.
Ramot Polin w Jerozolimie fot. Filip Faliński, stacjafilipa.pl
Osiedle Ramot Polin, czyli Polskie Wzgórza w Jerozolimie Autor: Filip Faliński, stacjafilipa.pl