Choć Bieszczady zajmują jedynie skrawek Polski, to niewątpliwie skradły serca milionom turystów. Zielone tereny, łagodne podejścia i zachwycające widoki to tylko kilka zalet tego pasma górskiego. Innym plusem, który kusi aktywnych urlopowiczów, jest mnogość niecodziennych atrakcji. Jedną z nich są ruiny Zamku Sobień położone we wsi nad Sanem. O zachodzie słońca można tam uchwycić malownicze kadry, których nie zobaczymy nigdzie indziej. Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Ruiny Zamku Sobień znajdują się w iście malowniczej okolicy. Znajdziemy je w pobliżu bieszczadzkiej wsi Manasterzec pod Sanokiem. Kiedyś była to potężna warownia, dziś podziwiać można wyłącznie kilka murów i oczywiście rozciągający się widok na rzekę San, oraz całą dolinę. Zamek wybudowany został na przełomie XIII i XIV wieku, a jako pierwszy zapisany właściciel na kartach historii zapisał się Jan Kmita z rycerskiego rodu. Posiadłość podarował mu zaś sam Władysław Jagiełło.
Ruiny leżą na niewielkim wzgórzu, do którego podejście jest bardzo łagodne i poradzi z nim sobie zdecydowana większość turystów. Od podnóży do szczytu góry i ruin trasa zajmuje maksymalnie 10 minut idąc spokojnym tempem. Po drodze zaś czekają nas niesamowite widoki. Wielu fotografów przychodzi tu, by robić niepowtarzalne zdjęcia, w szczególności o zachodzie słońca. Średniowiecznie ruiny na tle rzeki i zielonych terenów prezentują się niczym żywy obraz.
Nie tylko widoki przyciągają do Zamku Sobień wczasowiczów. Istnieje wiele lokalnych legend, które przekazywane są z pokolenia na pokolenie jako ciekawostka dotycząca zabytkowych ruin. Ponoć spotkać można na miejscu Czarną Damę. Kim dokładnie była? O jej postaci można nie tylko usłyszeć od mieszkańców, ale również przeczytać w dziele "Legendy zamków karpackich" autorstwa Bartłomieja Grzegorza Sali.
Otóz kiedy Jan Kmita, pierwszy oficjalny właściciel warowni, musiał opuścić mury zamku w ważnej sprawie, na dworze została jego ukochana żona Anna. Niestety, to właśnie pod jego nieobecność Zamek Sobień stał się celem wrogich Węgrów. Mury i dwór stanęły w płomieniach, zaś Anna zginęła godząc się ze swoim losem. Gdy Kmita wrócił na miejsce, obiecał nigdy się nie zakochać i odbudować mury. Tak jak powiedział, tak też zrobił. Nigdy nie poślubił innej kobiety, nie miał również dziecka. Legenda opowiada jednak, że Czarna Dama, czyli duch Anny, pojawiał się, gdy śmierć zbliżała się do kogoś z członków rodziny Kmitów. Według niektórych, można ją spotkać w Zamku Sobień do dziś, przechadzającą się samotnie po pozostałościach i pobliskim lesie.