To miejsce to prawdziwa perełka Mazowsza. Budynek znów zachwyca, choć nie brakuje głosów krytyki [FOTO]

Jedną z perełek Mazowsza jest niewątpliwie Otwock, czyli dawne uzdrowisko i kraina domków charakterystycznym stylu, czyli tzw. świdermajerów. Do tego typu budowli należy m.in. wyjątkowy pensjonat Abrama Gurewicza, za którym kryje się ciekawa i dość burzliwa historia.

Świdermajer to określenie na specyficzny styl architektury stworzonego Michała Elwiro Andriolliego na przełomie XIX i XX wieku. W tym czasie w letniskach położonych na południowy wschód od Warszawy zaczęły powstawać charakterystyczne drewniane domy z bogato zdobionymi werandami i gankami oraz szpiczastymi zwieńczeniami dachów. To właśnie tak wygląda jedna z architektonicznych cudów Otwocka.

Zobacz wideo Opuszczony cmentarz w Otwocku. Przyjeżdżają tu Żydzi z całego świata

Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Pensjonat Abrama Gurewicza, czyli punkt obowiązkowy w Otwocku

Przy zbiegu ulic Filipowicza i Armii Krajowej w Otwocku wnosi się wyjątkowy budynek. Jego historia sięga już 1906 roku, kiedy to Abram Gurewicz postanowił wybudować tu "Willę Gurewiczankę". Jednak nie tak od razu, bo pensjonat powstał etapami przez aż 15 lat. 

Na początku, w czasach jego świetności mieścił się tam zakład leczniczo-dietetyczny. Choć nie miał on statusu szpitala ani sanatorium, to nazywano go "uzdrowiskiem dla rekonwalescentów i osób poszukujących wypoczynku". Mogło w nim przebywać 80 pacjentów, jednak nie każdy mógł się do niego zgłosić. Z kwitkiem odprawiano obłożnie chorych oraz cierpiących na gruźlicę. 

Robert Lewandowskiego i jego zegarki Zachcianki milionera. Lewandowski nosi prawdziwe cacka. Ceny zwalają z nóg

Dalsze losy otwockiego pensjonatu 

Kiedy nadeszła wojna, w posiadłości zaczęła funkcjonować komendantura, a następnie szpital dla niemieckich żołnierzy. Później członkowie rodziny Gurewiczów postanowili sprzedać budynek Warszawskiemu Zarządowi Samorządowemu. W kolejnych latach działał tu także Centralny Szpital Lotniczy, a nawet liceum medyczne.

W końcu budynek trafił w ręce Polskiej Fundacji Alzheimerowskiej, która, jak się okazało, nie potrafiła się nim odpowiednio zająć. W wyniku decyzji sądu przejęło go Starostwo Powiatowe. Również ta decyzja nie pomogła w powrocie do świetności obiektu. Brak chęci, pomysłów i oczywiście pieniędzy doprowadził do znacznego zaniedbania. Według ekspertyz koszt uratowania pensjonatu wynosił 10 mln euro.

Rymanów-Zdrój to wyjątkowe uzdrowisko na mapie Podkarpacia. Polskie uzdrowisko z nietypowym klimatem. Kuracjusze je uwielbiają

Pojawiła się nadzieja

Ostatecznie pensjonat Gurewicza został wystawiony na sprzedaż, a w 2014 roku ofertą zainteresowała się spółka Carolina Car Company. Nowy właściciel postanowił wynająć grupę architektów i przeprowadzić rewitalizację budynku. Zadecydował także o utrzymaniu jego pierwotnego, leczniczego charakteru. W budynku działa klinika ortopedyczna i medycyny estetycznej, hotel i restauracja.

Chociaż obecnie budynek budzi zachwyt, to nie zabrakło również głosów sprzeciwu. Zdaniem niektórych nowy inwestor zbyt mocno zaingerował w pensjonat. Krytykowali fakt naruszenia struktury szkieletowej i zniszczenia dawnego charakteru budynku. Inni z kolei chwalą prace architektów i właścicieli, przyznając, że dokonali niemożliwego. 

Więcej o: