Wiosną nie ma co liczyć na tak udane zbiory jak w szczycie sezonu czy znalezienie popularnych jesienią okazów takich jak kurki lub prawdziwki. Na swojej drodze możemy za to spotkać smardze, pieczarki łąkowe i czarki szkarłatne. Jednak ta wiosna jest jedyna w swoim rodzaju. Jeden z grzybiarzy pochwalił się zebraniem... maślaka.
Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
W ostatnich dniach media społecznościowe obiegają zdjęcia grzybiarzy, którzy wybrali się na pierwsze zbiory w tym roku. Jak się okazało, te były niezwykle udane. Miłośnicy grzybobrania przecierają oczy ze zdziwienia, a eksperci tłumaczą, z czego wynika ta hojność lasu.
Wiesław Kamiński, autor bloga nagrzyby.pl przyznał w rozmowie z serwisem o2.pl, że podobne okresy zdarzają się raz na cztery lub pięć lat. Fakt znalezienia w ostatnim czasie kojarzonego z jesienią maślaka jest wynikiem wyjątkowo wilgotnej wiosny. Połączenie mokrego podłoża z ciepłem sprawia, że te rosną bez znaczenia na porę roku.
Tego grzyba znalazł mój znajomy. To częste w lasach w Nowej Dębie. Na tych terenach obserwujemy tego typu anomalie, szczególnie gdy sprzyja pogoda i mikroklimat
- mówił Kamiński cytowany przez o2.pl.
W mediach społecznościowych królują m.in. zdjęcia słynnych smardzy. Jednak należy pamiętać, że grzyb ten podlega w Polsce częściowej ochronie. Oznacza to, że możemy go zbierać jedynie ze stanowisk sztucznych, czyli szkółek leśnych, prywatnych działek czy ogrodów. Wiesław Kamiński, który "smardzuje" na Słowacji, ma nadzieję, że wkrótce się to zmieni.
To paradoks. Wszędzie wokół naszego kraju zbieranie smardzów jest dozwolone. W Niemczech, gdzie też są pod ochroną, wolno zbierać je w ograniczonych ilościach "na użytek własny"
- tłumaczył.
Jednak nawet podczas wiosennych zbiorów należy zachować czujność. Smardze łudząco przypominają trującą piestrzenicę kasztanowatą, która może przyczynić się do groźnych zatruć. Pamiętajmy, że kapelusz niejadalnego okazu ma ciemniejszą barwę i jest bardziej pofałdowany, "jak mózg".