Koronawirus. Lockdown w Polsce potrwa dłużej? Nieoficjalne doniesienia

Niedawno minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował, że obowiązujące obostrzenia zostają przedłużone do końca stycznia. Tymczasem okazuje się, że lockdown może potrwać znacznie dłużej. Mówił o tym jeden z przedsiębiorców, powołując się na rozmowę z wiceminister Olgą Semeniuk.

Wiele miejsc od kilku miesięcy jest zamkniętych. Nie działają restauracje, hotele, siłownie, część sklepów w galeriach handlowych. Hotele są dostępne tylko dla określonych grup (to np. medycy), z kolei lokale gastronomiczne mogą wydawać jedzenie tylko na wynos. Po początkowym otwarciu w reżimie sanitarnym, pod koniec grudnia zamknięte zostały również stoki narciarskie.

Początkowo obostrzenia miały potrwać do 17 stycznia, czyli do zakończenia ferii zimowych. W poniedziałek 11 stycznia rząd poinformował, że przedłuża je do końca miesiąca, choć ze zmianami - dzieci z klas 1-3 po feriach wrócą do szkół. Starsze nadal będą uczyć się zdalnie.

Zobacz wideo Czy dojdzie do trzeciej fali epidemii? "Spodziewamy się wzrostu liczby zakażeń"

Z nieoficjalnych doniesień wynika, że restrykcje mogą potrwać nawet do kwietnia. Mówił o tym w money.pl prezes sieci Green Caffe Nero Adam Ringer. Poinformował o toczących się rozmowach z rządem, z których wynika, że odmrażanie poszczególnych branż planowane jest dopiero wiosną. Takie zapowiedzi przedsiębiorcy mieli usłyszeć od wiceminister w resorcie rozwoju, pracy i technologii - Olgi Semeniuk.

Dlatego Ringer przyznaje, że nie zaskoczyła go informacja o przedłużeniu obostrzeń do 31 stycznia.

Nie byłem tym zaskoczony, bo już byliśmy informowani na rozmowach z wiceminister Semeniuk, że raczej przed marcem, czy nawet przed końcem marca wielkiego odmrożenia nie będzie. To nie było nawet "raczej", tylko na zasadzie, że nie ma na co liczyć, że "raczej nie oczekujcie"

- powiedział w programie "Money. To się liczy".

Koronawirus. Przedsiębiorcy mają dość

Wielu przedstawicieli zamrożonych branż nie jest zadowolonych z poczynań rządu. Wyrazem ich sprzeciwu jest chociażby akcja "Góralskie veto", w którą zaangażowani są przedsiębiorcy z rejonów górskich. Uczestnicy akcji zapowiadają, że po 17 stycznia otworzą swoje biznesy.

Powstaje też wirtualna mapa tych, którzy mimo ograniczeń deklarują, że wznowią działalność. Przeciwnicy obostrzeń tworzą "interaktywną mapę wolnego biznesu". Ich celem jest "wyjść z podziemia i ogłosić działalność na pełnych obrotach". W tej chwili w wykazie znalazło się kilkadziesiąt lokali z całej Polski. Są wśród nich przede wszystkim restauracje, ale też kluby, siłownie, kawiarnie.

Więcej o: