Początkowo hotele (z kilkoma wyjątkami) oraz stoki narciarskie miały być zamknięte do 17 stycznia. W poniedziałek rząd poinformował jednak, że obostrzenia zostają przedłużone do końca miesiąca.
Od 18 stycznia zdecydowaliśmy się na utrzymanie wszystkich dotychczasowych obostrzeń, oprócz uruchomienia nauczania stacjonarnego w klasach 1-3
- poinformował szef resortu zdrowia. Oznacza to, że nadal nie będzie można korzystać ze stoków narciarskich, a turyści nie będą mogli zatrzymać się w hotelach. Te otwarte są jedynie w kilku przypadkach, m.in. dla medyków czy ekip pracowniczych.
Wielu przedstawicieli zamrożonych branż nie jest zadowolonych z poczynań rządu. Wyrazem ich sprzeciwu jest chociażby akcja "Góralskie veto", w którą zaangażowani są przedsiębiorcy z rejonów górskich. Uczestnicy akcji zapowiadają, że po 17 stycznia otworzą swoje biznesy.
Inicjatorem "Góralskiego veta" jest Sebastian Pitoń, architekt z Kościeliska. "Jeśli ograniczenia nie zostaną szybko zniesione, to z rynku znikną małe i średnie firmy - zostanie państwo i wielkie korporacje" - mówił w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Pomysłodawca akcji ma nadzieję, że przedsiębiorcy chętnie przyłączą się do jego inicjatywy. "Chciałbym, aby Polska była jednym z tych państw, tych narodów, które się przeciwstawią destrukcji spowodowanej pandemią. Przedsiębiorcy boją się nie wirusa, lecz zniszczenia podstaw swojej materialnej egzystencji" - stwierdził w jednym z opublikowanych nagrań.