W rozmowie z Reutersem dyrektor tamtejszej organizacji turystycznej (Tourism Authority of Thailand) Yuthasak Supasorn powiedział, że turyści będą musieli przylecieć do Tajlandii co najmniej na 30 dni, z czego pierwsze 14 spędzą na kwarantannie w hotelu. Początkowo dostępna dla turystów ma być tylko wyspa Phuket.
Na tym jednak nie koniec ograniczeń. Minister Turystyki i Sportu Phiphat Ratchakitprakarn wyjaśnił, że zanim przyjezdni skończą kwarantannę i będą mogli podróżować po całej wyspie, przejdą dwa testy na obecność koronawirusa.
Jeżeli ktoś planuje zwiedzanie innych regionów, będzie musiał przejść jeszcze jeden test i pozostać na wyspie kolejny tydzień. Biorąc więc pod uwagę liczbę planowanych przez władze Tajlandii obostrzeń, nic dziwnego, że wprowadzono limit co najmniej 30 dni.
Tajlandia dobrze radzi sobie z epidemią. Do tej pory w kraju odnotowano 3397 potwierdzonych zachorowań. W ostatnich tygodniach notowano pojedyncze przypadki - przykładowo 23 sierpnia pięć, 20 sierpnia siedem, a 18 sierpnia trzy. Jak informuje Reuters, rząd Tajlandii przedłużył stan wyjątkowy o kolejny miesiąc, czyli do końca września, aby opanować epidemię.