Wciąż nie widać końca epidemii COVID-19. Na początku sierpnia w Polsce odnotowany został rekord zakażeń - 1 sierpnia Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 658 potwierdzonych przypadkach. Ale nie tylko nasz kraj zmaga się ze wzrostem zachorowań. Sytuacja pogorszyła się m.in. w Hiszpanii, gdzie od połowy lipca rośnie liczba zakażeń - w ostatnich dniach kraj z Półwyspu Iberyjskiego notuje około 2000 przypadków dziennie. W związku z tym Wielka Brytania zdecydowała się wprowadzić obowiązkową kwarantannę dla osób powracających z Hiszpanii, a brytyjski oddział biura podróży TUI zawiesił wycieczki do tego kraju.
Wzrost zachorowań zauważalny jest też w Belgii. Na początku lipca dziennie notowano ok. 60-100 zachorowań. W ostatnich dniach liczna znacznie wzrosła: 30 lipca były 673 przypadki, 31 lipca 671, 1 sierpnia 745, dzień później 651, a 3 sierpnia 447.
W Bułgarii również rośnie liczba zakażonych. W ostatnich dniach odnotowuje się ok. 120-280 przypadków dziennie. Łącznie zachorowało tam ponad 12 tysięcy osób.
Rosnąca liczba zakażeń w innych krajach spowodowała, że również polskie władze zaczęły rozważać przywrócenie kwarantanny dla wracających z zagranicy. Choć, póki co, żadne wiążące decyzje nie zapadły.
W rozmowie z serwisem money.pl Łukasz Szumowski opowiedział o innym możliwym scenariuszu. Zamiast kwarantanny u wracających osób mogłyby być przeprowadzane obowiązkowe testy na obecność koronawirusa. "Analizujemy w tej chwili możliwość robienia badań po powrocie do kraju" - wyjaśnia.
Turyści nie musieliby martwić się o koszty. Według ministra testy mógłby finansować Narodowy Fundusz Zdrowia. "Ale za wcześnie jeszcze na decyzję" - podkreśla.
Szumowski apeluje też do turystów, aby sprawdzali kraje, do których planują podróżować. "Ministerstwo Spraw Zagranicznych rekomenduje, aby nie wyjeżdżać do krajów, gdzie jest dużo zakażeń. Chorwacja, Serbia, Czarnogóra, Hiszpania - to są miejsca, gdzie mamy wysoki odsetek chorych" - mówi serwisowi money.pl.