All inclusive to jedna z ulubionych wakacyjnych form wypoczynku Polaków. Od Macieja Szczechury, członka zarządu Rainbow Tours, dowiadujemy się, że w zeszłym roku 60 proc. wyjazdów z tego biura stanowiły wycieczki w formie all inclusive, pozostałe 40 proc. to wycieczki objazdowe oraz z innym typem wyżywienia.
O jeszcze większym odsetku może mówić ITAKA. Tam na wyjazd z opcją all inclusive zdecydowało się aż 80 proc. klientów biura. - To bardzo popularna formuła i zdecydowana większość hoteli z naszej oferty proponuje ją w różnej formie. Od najprostszej: z napojami do głównych posiłków oraz przekąskami i napojami w wyznaczonych godzinach, aż po rozbudowane All inclusive ultra z całodobowym serwisem, markowymi napojami, lodami, posiłkami w restauracjach a'la carte, a także np. wstępem do spa, lekcjami tenisa czy korzystaniem ze sportów wodnych - mówi nam Piotr Henicz, Wiceprezes Zarządu Biura Podróży ITAKA.
Pandemia wywróciła jednak turystykę do góry nogami i raczej nie oszczędzi też all inclusive. W takiej formie, w jakiej znaliśmy je do tej pory, może zniknąć na długi czas.
Szczegółowy plan dotyczący kształtu turystyki po pandemii zaprezentowała już Turcja. Nie zabrakło w nim miejsca dla all inclusive. Usługa ma zostać, ale wprowadzono szereg zmian.
Jedzenie będzie znajdować się w przezroczystych pojemnikach, np. szklanych, aby nie trzeba było dotykać metalowych pokryw. W pojemnikach będą otwory, przez które będzie nakładać się jedzenie. Goście powinni mieć do tego własne sztućce, jest też możliwość podawania potraw przez obsługę.
Przez personel wydawane będą także napoje, nie będzie ekspresów czy dystrybutorów, z których do tej pory można było korzystać samodzielnie. W tym sezonie niedostępne będą też hotelowe spa oraz centra fitness.
Serwis Fly4Free poinformował też o zmianach w przyjmowaniu turystów w Egipcie. Od 1 czerwca hotele mogą mieć maksymalnie 50-procentowe obłożenie. Znane nam otwarte bufety w dotychczasowej formie będą zakazane, a posiłki ma wydawać obsługa.
Turystów w najbliższych miesiącach chcą zacząć przyjmować też inne kraje, m.in. Grecja. Na razie nieznane są jeszcze konkretne wytyczne, szczegóły odmrażania turystyki mają zostać zaprezentowane 15 maja.
Zapytaliśmy przedstawicieli kilku biur podróży działających w Polsce, czy docierają już do nich pierwsze informacje o proponowanych zmianach w all inclusive. - Trudno dzisiaj przewidzieć, jak będzie wyglądać all inclusive w momencie, kiedy zostaną wznowione zagraniczne wyjazdy turystyczne. Nawet zakładając, że odbędzie się to w czasie, kiedy pandemia ustąpi i minie bezpośrednie zagrożenie zakażeniem, należy się spodziewać, że zostaną wprowadzone nowe regulacje w funkcjonowaniu hoteli i całej infrastruktury turystycznej przynajmniej na jakiś czas - twierdzi Piotr Henicz z ITAKI.
Jego zdaniem wiele zależy od wprowadzenia zasad dystansu społecznego, który wpłynie na pracę restauracji, barów i basenów hotelowych. - Być może będzie to więcej rotacji w restauracjach, aby ograniczyć liczbę osób przy posiłkach, wprowadzenie regulacji liczby osób przebywających jednocześnie w barach czy korzystających z atrakcji sportowych. Nie musi to powodować zmiany jakościowej świadczeń, ale będzie zmianą w sposobie spędzania wakacji, gdzie długie celebrowanie wspólnych posiłków czy wieczory w hotelowych barach są atrakcją samą w sobie - mówi.
O braku konkretów na ten moment mówi Maciej Szczechura z Rainbow Tours. - Grecja i Hiszpania zaczynają komunikować chęć odmrożenia turystyki, ale na razie bez szczegółów. Być może zostaną zaprezentowane w najbliższych tygodniach, bo kraje z południa Europy będą chciały przyjąć turystów - wyjaśnia.
Swoimi przewidywaniami dotyczącymi turystyki w formie all inclusive podzielił się z nami także prof. dr hab. Andrzej Kowalczyk z Katedry Geografii Turystyki i Rekreacji Wydziału Geografii i Studiów Regionalnych Uniwersytetu Warszawskiego.
Zwrócił uwagę, że model all inclusive to nie tylko sposób spędzania wakacji, lecz także sprzedaży oferty oraz organizacji formy pobytu turystów w wybranym przez nich miejscu. Formuła zwykle ściśle związana jest z konkretnymi krajami, np. śródziemnomorskimi, z wyspami na Oceanie Indyjskim, z Afryką Subsaharyjską czy z nadmorskimi terenami Azji Południowo-Wschodniej. W związku z tym, że miejsca te zwykle są znacznie oddalone od kraju pochodzenia turysty, konieczna jest podróż samolotem i to właśnie transport lotniczy jest kluczowy dla all inclusive (choć są oczywiście kraje, do których można dotrzeć w inny sposób).
- Istotą turystyki zgodnej z modelem all inclusive jest to, patrząc na problem z perspektywy turysty, iż przelot (zwykle liniami specjalizującymi się w czarterach), dojazd z lotniska oraz pobyt w wybranym ośrodku typu all inclusive jest kupowany w biurze turystycznym - wyjaśnia profesor.
All inclusive rośnie jednak silny konkurent. Coraz większą popularnością w wielu regionach cieszą się wyjazdy organizowane przez turystów samodzielnie, a częściowo nawiązujące do all inclusive. Jest to możliwe dzięki tanim liniom i serwisom rezerwacyjnym, które oferują duży wybór noclegów. Pośrednictwo biura turystycznego staje się wówczas niepotrzebne. - Po znalezieniu się w hotelu na Teneryfie, Krecie czy Majorce turysta może korzystać z wielu usług typowych dla modelu all inclusive. Turyści mają też większą swobodę w wybieraniu terminów przylotów i odlotów. Taki model może skutecznie konkurować z all inclusive - wyjaśnia prof. Kowalczyk. - Dlatego też, zastanawiając się nad formą wypoczynku all inclusive po ustąpieniu zagrożenia ze strony koronawirusa, trzeba wziąć pod uwagę co najmniej kilka czynników - dodaje.
Wymienia wśród nich:
- To dotyczy zewnętrznych uwarunkowań modelu wypoczynku all inclusive. Ale są również różnego rodzaju uwarunkowania wewnętrzne, to znaczy związane bezpośrednio ze sposobem oferowania tego rodzaju usług - mówi specjalista.
Dla wielu turystów all inclusive oznacza komfort - zarówno przy kupowaniu wyjazdu, jak i już na miejscu. Zmiany, które mogą zajść w sposobie oferowania tej usługi, być może sprawią, że turyści mniej chętnie będą się na all inclusive decydowali.
Turysta nie musi martwić się o jedzenie, inne formy spędzania wolnego czasu niż pobyt na plaży czy nad basenem, atrakcje kulturalne itd. Czy w warunkach zachowania obostrzeń sanitarnych po ustąpieniu pandemii wypoczynek będzie nadal komfortowy? Czy zniesienie zwyczaju oferowania w hotelach posiłków w postaci tzw. bufetu szwedzkiego i przywrócenie obsługi kelnerskiej będzie łatwe do przyjęcia i dla turystów (zwłaszcza z małymi dziećmi), i dla hoteli?
- zastanawia się prof. Andrzej Kowalczyk. Może się to, jego zdaniem, wiązać nie tylko z koniecznością zatrudnienia nowych osób, lecz także ze zmianą organizacji pracy w hotelowej kuchni.
Problemem dla turystów mogą być też limitowane wejścia na basen (czy do spa lub na siłownię) oraz konieczność zachowania odpowiedniego dystansu od innych gości, a także ograniczony dostęp do animacji czy dyskotek, co może znacznie obniżyć atrakcyjność all inclusive. - Czy będzie możliwa wieczorna pogawędka z barmanem i innymi klientami baru? Jeżeli to wszystko weźmie się pod uwagę, okaże się, że wypoczynek typu all inclusive staje się formą wypoczynku not all inclusive - zauważa profesor.
Turyści będą mogli mieć też trudności z zaspokojeniem pewnych potrzeb. Wynika to z tego, że wiele ośrodków, które stawiają na all inclusive, ulokowano na odludziu. Profesor Kowalczyk wskazuje, że dotyczy to m.in. części Riwiery Tureckiej, greckich wysp, Wysp Kanaryjskich czy Afryki Wschodniej lub Kuby. - Czy wspomniane ograniczenia w sposobie serwowania posiłków, dostępności do basenu (plaży), ograniczony program kulturalny itp. nie spowodują, że turysta owszem będzie miał gdzie spać, ale zaspokojenie innych potrzeb będzie utrudnione bądź wręcz niemożliwe? Np. z powodu braku w pobliżu hotelu lokali gastronomicznych (do upadku których często doprowadzał właśnie system all inclusive w hotelach), nocnych klubów, sklepów itd.? - zastanawia się.
Z jednej strony prof. Kowalczyk przewiduje więc, że jeżeli all inclusive zacznie wyglądać bardziej jak wspomniane not all inclusive, turyści chętniej zaczną samodzielnie organizować wyjazdy. O ile tanie linie lotnicze przetrwają kryzys i nie podniosą drastycznie cen biletów. - Turyści będą mogli nawet korzystać z tych samych hoteli co dotychczas, ale już bez pośrednictwa biura podróży. Oczywiście nie będzie już dotychczasowego sposobu funkcjonowania hotelu w formule all inclusive, ale miejsce do spania pozostanie, a posilać się będzie można w niedalekiej restauracji lub barze. O ile nie będą za daleko! Ta ostatnia dygresja oznacza, że niektóre tourist resorts będą nadal prosperować jako obiekty noclegowe, ale niektóre mogą mieć kłopoty.
Z drugiej strony ekspert upatruje szansy dla hotelarstwa typu all inclusive w miejscach, do których nie trzeba lecieć samolotem. - Mogą w nowej sytuacji mieć lepsze warunki do prowadzenia działalności - mówi i wymienia wśród nich Chorwację, Czarnogórę, południową Francję, kontynentalną część Hiszpanii, Grecję, Portugalię, Włochy czy Florydę (dla Amerykanów). - Ale to stwarza jednocześnie zagrożenie dla obiektów położonych np. na Wyspach Kanaryjskich, Jamajce czy Mauritiusie. Chyba, że światowy sektor lotniczy wyjdzie z kryzysu szybciej, niż nam się w tej chwili wydaje.