Środowisko morskie może odrodzić się z powodu pandemii. Sytuację porównuje się do czasów wojny

Blokady wprowadzone na całym świecie w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa nie pozostają bez wpływu na rybołówstwo. Połowy zostały wstrzymane, statki nie wypływają w morze. Naukowcy donoszą jednak, że może to mieć pozytywne skutki dla środowiska morskiego, które ma szansę odrodzić się dzięki mniejszej ingerencji człowieka.

Dziś Dzień Ziemi i nie ma lepszego dnia, by pokazać nasz nowy projekt. Listek na samej górze strony Gazeta.pl będzie już Wam i nam towarzyszył na stałe. Ostatnio staraliśmy się wiele zmienić w wydawaniu portalu, by przekazać Wam jak najwięcej informacji o środowisku, przyrodzie, bardzo szeroko pojętymi klimacie i ekologii. Teraz to wszystko w jednym, zielonym miejscu - zielona.gazeta.pl >>

***

Pandemia choroby COVID-19 wpłynęła na wszystkie gałęzie gospodarki. Jak podaje amerykański Bloomberg, spadek popytu na ryby i owoce morza, spowodowany m.in. zamknięciem hoteli oraz restauracji, które są ich głównymi nabywcami, sprawił, że wiele statków na całym świecie nie wypływa z portów. Nie bez znaczenia są też trudności z utrzymaniem na łodziach odpowiedniego dystansu społecznego, który gwarantowałby bezpieczeństwo załogom.

Zwierzęta pojawiają się tam, gdzie wcześniej ich nie było

Naukowcy nie przeszli obok tego obojętnie i rozpoczęli badania nad tym, jak zastopowanie połowów wpłynie na środowisko morskie. Carlos Duarte z Red Sea Research Center w Arabii Saudyjskiej, który uczestniczy w badaniach, porównał sytuację do tej z czasów I i II wojny światowej. - Przeprowadzone wówczas badania pokazały spektakularną regenerację życia morskiego - powiedział cytowany przez Bloomberga. Dodał, że naukowcy mają nadzieję, że ten niezamierzony zastój między lutym a czerwcem-lipcem tego roku przyspieszy odbudowę zasobów rybnych i pozwoli szybciej osiągnąć cele związane z ochroną środowiska.

Zobacz wideo Zmieniamy klimat, a zwierzęta pod wodą nie mają dokąd uciec

Badacz podkreśla, że choć nie ma jeszcze konkretnych dowodów na odradzanie się morskiej fauny i flory, już można zaobserwować np. orki, delfiny czy foki w miejscach, w których nie były widziane od wielu dekad. Zdaniem Carlosa Duarte jest to możliwe dzięki mniejszej aktywności na morzu, a co za tym idzie - zmniejszonemu hałasowi.

Na efekty przyjdzie nam poczekać

Naukowiec twierdzi, że przymusowe zatrzymanie statków w portach może mieć szczególny wpływ na gatunki, które żyją w rejonie Morza Śródziemnego i Atlantyku. Pierwszych efektów powinniśmy spodziewać się za około rok czy dwa. - Prawdopodobnie nie będą jednak aż tak wyraźne jak po zakończeniu obu wojen światowych, kiedy floty wstrzymały połowy na trzy do pięciu lat w zależności od regionu - przekonuje.

Inny badacz, Nick Graham z Lancaster University w Wielkiej Brytanii, który zajmuje się analizą populacji ryb w rafach koralowych 41 krajów twierdzi, że proces odbudowy środowiska morskiego jest długi i żmudny, a dotychczasowe doświadczenia pokazały, że może potrwać nawet 20 lat.

Nieoczekiwane skutki pandemii

Odrodzenie się morskiej fauny i flory nie jest jedynym "skutkiem ubocznym" pandemii COVID-19. Wielokrotnie informowaliśmy o zjawiskach, do których przyczynił się ogólnoświatowy lockdown i izolacja. Na początku marca pisaliśmy o zdjęciach NASA i ESA, które pokazały spadek zanieczyszczenia powietrza w Chinach

W wielu miejscach wstrzymano wówczas pracę fabryk, jednocześnie ludzie w obawie o zdrowie nie wychodzili z domów, co przełożyło się na spadek stężenia dwutlenku azotu (NO2), szkodliwego gazu, który emitują pojazdy, elektrownie czy chińskie zakłady lub wytwórnie. Porównania zdjęć satelitarnych robią wrażenie, a możecie zobaczyć je tutaj:

Podobny efekt lockdownu zaobserwowano w Indiach. Tam zanieczyszczenie powietrza spadło tak, że mieszkańcy wielu miast w stanie Pendżab mogli zobaczyć z dachów swoich domów góry oddalone o ok. 200 km. Niektórzy zetknęli się z tym widokiem pierwszy raz w życiu. 

Z kolei w pobliżu dwóch indyjskich miast, które zwykle tłumnie odwiedzają pielgrzymi - Rishikesh oraz Haridwar (stan Uttarakhand), znacznie poprawiła się jakość wody w rzece Ganges. Specjaliści twierdzą nawet, że znów nadaje się do rytualnego picia. Do tej pory poziom zanieczyszczenia rzeki był ogromny, m.in. z powodu spływających do niej ścieków i odpadów. Jednak w czasie pandemii do Gangesu trafia mniej zanieczyszczeń, nie tylko przemysłowych, lecz także z hoteli. Nie korzystają z niej również mieszkańcy oraz pielgrzymi.

Więcej o: