Greckie święto w cieniu pandemii. "Ludzie są szczęśliwsi i narzekają zdecydowanie mniej niż my, Polacy"

25 marca. Ten dzień w Grecji jest inny niż zwykle. Od 190 lat tego dnia było radośnie, tłoczno i gwarno w całym kraju. Głównymi arteriami miasta podążały parady celebrujące Święto Niepodległości. Oto po 400 latach niewoli odzyskano wolność. Dziś zamiast hucznego fetowania - skromna uroczystość z udziałem nowej prezydent Grecji Ekaterini Sakielaropulu. Ulice zioną pustką. Cisza zastąpiła radość.

Choć niepodległość Grecji uznano w 1830 r., to właśnie 25 marca 1821 r. arcybiskup Patras, Germanos, wezwał wszystkich Greków do walki o wyzwolenie narodowe. Powstanie antytureckie wybuchło kilka dni wcześniej, ale potrzebowało żaru, żeby je podtrzymać i zwyciężyć. Wezwanie arcybiskupa miało ten żar i siłę, które dodały Grekom odwagi na tyle, aby walczyć o swoją wolność.  

Niemal 190 lat później 22 marca głos zabiera premier Kyriakos Micotakis, który w wystąpieniu telewizyjnym oświadcza: "Nie możemy dojść do punktu, w którym będziemy musieli wybrać, kto będzie żył, a kto umrze. Być może jest to ostatni krok, który należy zrobić szybko, lecz nie na próżno". Współczesna zaraza sprawia, że jesteśmy na wojnie. Nie można jej zignorować, gdy na całym świecie ok. 500 tys. osób zostało zakażonych koronawirusem, a niemal 20 tys. osób umarło. W Grecji też wzrasta zachorowalność na COVID-19. Słowa premiera Micotakisa o tym, że "musimy chronić dobro wspólne, nasze zdrowie", nabierają mocy jak słowa arcybiskupa, który wzywał do walki z nieprzyjacielem.  

Zakaz wychodzenia z domu bez istotnego powodu 

Ten współczesny nieprzyjaciel wymaga innego zaangażowania. Zamiast aktywności - bierność i pozostanie w domu. Zamiast heroicznego bohaterstwa - często ciche poświęcenie medyków walczących o życie chorych. Zamiast brawury - dostosowanie się do poleceń i nakazów. To często trudne dla bardzo towarzyskich i lubiących swobodę Greków. Restrykcje, które wprowadził rząd, dotyczą bowiem ograniczenia w przemieszczaniu się osób. Z nielicznymi wyjątkami.  

- W niedzielę 23 marca premier Grecji ogłosił wprowadzenie zakazu wychodzenia z domu bez istotnego powodu. Można wyjść tylko do pracy, do sklepu, do apteki czy w ramach udzielenia pomocy osobie potrzebującej i to tylko za okazaniem specjalnego dokumentu, który każdy obywatel powinien przy sobie nosić. Zakaz będzie obowiązywał do 6 kwietnia - informuje Żaneta Barska, która prowadzi bloga Powiedz to po grecku.  

embed

Żaneta Barska, fot. Facebook / Powiedz to po grecku

- Z dnia na dzień w Grecji prawo jest zaostrzane. Zamknięte są wszystkie restauracje i kawiarnie. Dozwolone jest zamawianie dań na wynos z dowozem. Zamknięte są wszystkie sklepy poza supermarketami i sklepami z produktami dla zwierząt. Czynne są sklepy mięsne i piekarnie. Ograniczono działalność "laiki", czyli targu ze świeżymi owocami i warzywami, który odbywa się raz w tygodniu. Każdy sprzedawca musi być w odległości pięciu metrów od siebie - opowiada Konstancja Szutta, która od trzech lat mieszka w Atenach i prowadzi bloga Kochając Grecję.  

Polka wymienia więcej restrykcji, które wprowadzono w kraju, w którym mieszka. - Aż do 30 kwietnia zamknięto wszystkie hotele, również te całoroczne. Można również dostać mandat, gdy nie przestrzegamy zasady "wychodzimy z domu tylko, kiedy potrzebujemy". Pod groźbą grzywny 1000 euro nie można spotykać się w więcej niż 10 osób. 

Agnieszka Maury, autorka bloga Styk Kultur, dodaje, że zamknięto m.in. słynny Akropol. - A poza tym wszystkie szkoły, uczelnie, kawiarnie, kluby, restauracje, place zabaw. I największe atrakcje oraz stanowiska archeologiczne kraju. Grecki rząd podjął także decyzję o zamknięciu połączeń lądowych, morskich oraz lotniczych z Albanią i Macedonią Północną, jak również o zamknięciu granic dla obywateli spoza Unii Europejskiej. Władze kraju zdecydowały także o zawieszeniu działalności miejsc kultu religijnego, a greckie świątynie pozostają otwarte wyłącznie dla wiernych pragnących pomodlić się w samotności - relacjonuje blogerka.  

Zanim wybuchła zaraza 

Skoro Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła, że w przypadku koronawirusa mamy do czynienia z pandemią, Greków nie dziwi, że wszelkie uroczystości zostały odwołane. A jak było zwykle? Jak celebrowano to wielkie greckie święto? 

- W Atenach odbywała się uroczysta parada wojskowa, w trakcie której dumnie prezentowano m.in. czołgi, wozy opancerzone oraz jednostki sił powietrznych. Mieszkańcy stolicy kraju podziwiali ją wzdłuż głównej arterii Irodou Atikou, prowadzącej do słynnego placu Sindagma, zlokalizowanego pod greckim Parlamentem. Oprócz żołnierzy, policjantów oraz strażaków w obchodach istotną rolę odgrywali Ewzoni, czyli honorowa gwardia prezydencka, składająca się z najprzystojniejszych greckich żołnierzy, uchodzących w kraju za prawdziwą atrakcję turystyczną, za sprawą swojego charakterystycznego stroju oraz kroku wykonywanego podczas zmiany warty. Wśród rozentuzjazmowanego tłumu tego dnia zwykle nie brakowało również turystów, którzy z zaciekawieniem obserwowali defiladę - wspomina Agnieszka Maury, autorka bloga Styk Kultur. 

embed

Defilada żołnierzy, fot. De Visu / Shutterstock

- Również każda dzielnica miała swoją mniejszą paradę, w której uczestniczyły dzieci i młodzież – dodaje Konstancja Szutta.  

W tym roku Grecy będą musieli ograniczyć się do wywieszenia flagi, w której dziewięć biało-niebieskich pasów jest symbolem dziewięciu sylab z motta powstańczego "Wolność albo śmierć". I zdecydowanie muszą pozostać w domu. A hasło w czasach zarazy brzmi: "Życie albo śmierć".  

Jedno słowo, a wszystko zmienia 

A my, miłośnicy tego kraju, musimy na tę naszą miłość dmuchać, chuchać i przeczekać ten trudny czas. Przesadzam? Od lat Grecja pojawia się wysoko w rankingach, jako ulubiony kierunek Polaków. Zapytałam kilku podróżników, którzy swoje wrażenia z wojaży zapisują na blogach, dlaczego to właśnie Grecja skradła ich serce. 

- Za co kocham Grecję? Jest bardzo wiele powodów... Za to, że przez większość dni w roku budzę się i patrzę na piękne, błękitne, bezchmurne niebo. Za to, że prawie codziennie budzą mnie promienie słońca. Za to, że morze mam na wyciągnięcie ręki. Kocham ją za to, że tutaj życie toczy się wolniej i weselej. Ludzie są tu bardziej uśmiechnięci, szczęśliwsi i narzekają zdecydowanie mniej niż my, Polacy. Za słowo "kalos" - dobry, które słyszę tutaj co najmniej sto razy dziennie. Kiedy się witam, kiedy nadchodzi nowy miesiąc, nawet tydzień! Kiedy kończę lub zaczynam pracę. Jedno słowo, a potrafi naprawdę dużo zmienić w ciągu dnia. Kocham ją za jej historię i mitologię, którą uwielbiam czytać. Mogłabym jeszcze wiele wymieniać, ale to są chyba najważniejsze powody, dla których zakochałam się w tym kraju - słyszę od Konstancji Szutty, którą od liceum bardziej interesowała starożytna Grecja niż Rzym, ukończyła więc filologię klasyczną i kulturę śródziemnomorską, nauczyła się nowogreckiego i teraz mieszka w Atenach. 

embed

Ateny i Akropol fot. Songquan Deng/Shutterstock

- W mojej ocenie nikt tak jak Grecy nie potrafi pielęgnować więzi rodzinnych, delektować się pięknem otaczającej natury, a zarazem czerpać przyjemności z najmniejszych drobnostek! Wystarczy wziąć udział w jednej z typowych greckich imprez - stłuc kilka talerzy na szczęście i opanować kroki słynnego tańca sirtaki, by na dobre zakochać się w greckiej kulturze - śmieje się Agnieszka Maury.  

- Za prostotę, życzliwość ludzi, pyszną kuchnię i dobre wino - dodają Dorota i Jarek Kowalscy, prowadzący bloga Szalone walizki.  

I za to, że nie tracą ducha nawet w trakcie pandemii. Kocham Grecję za piękną pogodę niemal przez cały rok, za życie w trybie siga siga, za niepowtarzalny język, za wspaniałych ludzi, którzy bawią się, nie zważając na kryzys, za luz i spokój oraz za piękne wyspy - wtrąca Żaneta Barska. 

Rajskie miejsce na ziemi 

I tak można by wymieniać i wymieniać. Gdy pytam, czy podróżnicy wolą spędzać czas w Grecji kontynentalnej, czy na wyspach, często słyszę, że zimą wolą być na kontynencie, a latem wybierają wyspy. Każdy z moich rozmówców wskazał swoją "faworytkę". 

Jedną z nich jest Rodos. Położona na Morzu Egejskim, największa w archipelagu Dodekanezu, nazywana jest wyspą słońca i róż, ponieważ wiecznie kwitną tu oleandry i krzewy różane. Bywają tu Kinga Rusin, Ewa Minge, Jan i Nelli Rokitowie. Klimat tej wyspy docenili również filmowcy. Kręcono tu zdjęcia do komedii romantycznej "Pełnia sezonu", "Ucieczkę na Atenę" z Claudią Cardinale w roli głównej oraz niektóre plenery do oscarowego filmu "Działa Nawarony". Jedna z zatok na cześć Anthony’ego Quinna - odtwórcy tytułowego bohatera w filmie "Grek Zorba" - została nazwana jego imieniem. Ale tę wyspę można pokochać jeszcze z innego powodu. 

- Bogata historia wyspy uczyniła ją swoistym tyglem kulturowym, dlatego, oprócz rdzennych Greków i ich architektury, nie brakuje tu również m.in. muzułmańskich meczetów oraz przejawów tureckiej kultury, która jest mi również bardzo bliska. Rodos to także piaszczyste plaże, urokliwe i malownicze miasteczka, jak również niecodzienne architektoniczne perełki! Mało kto wie, że na wyspie znajdują m.in. się ruiny malowniczo zlokalizowanej ekskluzywnej willi, w której na emeryturze zamieszkać miał sam Mussolini - słyszę od Agnieszki, która prowadzi bloga Styk Kultur.  

- To właśnie tam odkryliśmy najciekawsze miejsca omijane przez turystów, którzy najczęściej siedzą skoszarowani w kurortach. Greckie wioseczki żyją niezmiennie swoim życiem od setek lat, panuje swoista hierarchia, szacunek dla starszych. A rodzinne knajpki to połączenie prostoty i wyrafinowania. To na Rodos jedliśmy najlepsze w Grecji owoce morza i ryby, najlepszą słynną grecką sałatkę z lokalną fetą a w prezencie od właściciela rewelacyjne, świeżo wypiekane racuchy polane miodem. Takie smaki zapamiętuje się na zawsze - zachwycają się Kowalscy, prowadzący bloga Szalone walizki. 

embed

fot. Paweł Kazmierczak / Shutterstock

Na Krecie lubi zaś spędzać czas Tomasz Zaród, który prowadzi bloga Greckie klimaty. - Kreta jest niezwykle różnorodna. Są tu wysokie góry (Psiloritis ma 2456 m n.p.m.), przepiękne plaże, zarówno te popularne typu Elafonisi czy Balos, jak i te mniej znane np. Kserokampos, dzikie góry Asterousia, piękne miasteczka typu Rethimno, które opisuje Prevelakis w "Kronice pewnego miasta", "zaginione" wioski w interiorze czy wąwozy prowadzące do morza. I najlepsza kuchnia na świecie. Zdecydowanie uwielbiam dania z jagnięciny, a najbardziej kleftiko (mięso z jagnięciny pieczone w pergaminie albo folii aluminiowej, z ziemniakami, ziołami, czasem pomidorami czy papryką) popijane zimną retsiną [greckie wino - przyp. red.] - opowiada bloger.

embed

Retimno fot. eFesenko/Shutterstock

Kreta to największa z greckich wysp. Zaletą tego miejsca jest świetnie rozwinięta infrastruktura hotelowa z obiektami o różnym profilu i standardzie. Urlopowicze chwalą plaże z różowym piaskiem przy lagunach Balos i Elafonisi. Miłośnicy zaś zwiedzania znajdą tu pałac w Knossos i wąwóz Samaria.  

Konstancja Szutta swój azyl znalazła na Paros. - Moją ulubioną wyspą jest jedna z Cyklad - Paros. Jest niewielka, a ma wiele do zaoferowania. Przepiękna cykladzka architektura, białe domki, niebieskie okienka, piaszczyste plaże i przepyszne jedzenie. Paros to wyspa, na której najczęściej spędzamy grecką Wielkanoc i wakacje. To taki mój mały raj na ziemi, gdzie zapominam dosłownie o wszystkim. Jeśli miałabym komuś polecić wakacje na Cykladach, to właśnie tutaj - zdradza Polka, która nie ukrywa, że wielką miłością darzy też miasto, w którym żyje, czyli Ateny. 

Zobacz wideo Jak spędzić czas w Atenach? Pomysł na weekend

Autorka bloga Kochając Grecję dodaje: Każda część tego pięknego kraju jest inna, każda ma swój urok. Grecja ma ok. 3 tys. wysp. Trudno jest je zwiedzić w ciągu jednego życia! Ja mieszkam w Atenach i uważam, że to jest miasto, które koniecznie trzeba zobaczyć. Sam region Attyka też ma wiele do zaoferowania, aczkolwiek bardzo polecam też półwysep Peloponez. Jeśli ktoś lubi zwiedzać, to zdecydowanie polecam Grecję kontynentalną. Jeśli jednak jesteśmy nastawieni bardziej na odpoczynek i relaks, to wyspy będą idealnym pomysłem - radzi Konstancja. 

Żaneta Barska zimą wybiera Grecję kontynentalną, a szczególnie ukochane Ateny, latem zaś spędza czas na nieco mniej obleganych turystycznie wyspach.  

- Mam kilka ulubionych. To Andros - przepiękna zielona wyspa położona niedaleko Aten, Koufonisia - mała cykladzka wyspa z wieloma bezludnymi plażami czy Skiros słynąca z wyśmienitej kuchni - wymienia autorka bloga Powiedz tak po grecku.  

Cyklady wybiera również Tomasz Zaród. Docenia ten archipelag za różnorodność. - Od lat jeżdżę na Cyklady. Wydaje mi się, że każda wyspa jest inna, to jak zwiedzanie za każdym razem innej krainy. Od bardzo turystycznych miejsc typu Mykonos, Santorini, po prawie puste wyspy typu Koufonisia na Małych Cykladach - opowiada autor bloga Greckie klimaty.  

embed

Mykonos fot. No Tracers / Shutterstock

Grecja ma tyle odsłon, że trudno jej nie kochać. Trzeba tę naszą miłość odroczyć w terminie. Przeczekać trudny czas. Wygrać wojnę z rozprzestrzeniającym się niewidocznym nieprzyjacielem i wrócić na plaże greckich wysp, gdy tylko będzie to możliwe.

Więcej o: