Co roku w Świnoujściu koniec lata zwiastuje najdobitniej jeden sygnał - setki meduz dogorywających na piasku. Te parzydełkowce w większości składają się z wody, która wyparowuje na słońcu, przez co szybko umierają. Wrzucanie ich z powrotem do morza nie ma więc sensu, bo przeważnie i tak są już martwe.
Jak donosi portal iswinoujscie.pl, pierwsze z nich zaczęły się pojawiać w wodzie już z początkiem sierpnia. Ich obecny wysyp na plażach to efekt dwóch czynników - intensywnego rozmnażania się latem i silnych wiatrów od strony morza, które "pchają" je do brzegu.
Te, które można obserwować w Świnoujściu to chełbie modre (aurelia aurita), które nie są groźne dla człowieka - ani żywe, ani martwe. Jedynym wyjątkiem jest sytuacja, kiedy ktoś ma uczulenie na ich jad. Wtedy należy sięgnąć po leki antyhistaminowe, a samo miejsce oparzenia posmarować maścią z hydrokortyzonem.
Zobacz też: