Niedawno głośno było o 16-latku, którego podczas kąpieli w zatoce Port Phillip w Australii pogryzły wszy morskie. Chłopak stał w wodzie i zobaczył, że jego nogi pokrywa coś podobnego do piasku. Nagle jego łydki zaczęły krwawić tak silnie, że sztab lekarzy miał problem z zatamowaniem krwotoku.
Specjaliści nie wiedzieli, co przytrafiło się nastolatkowi. Dopiero jego ojciec stwierdził, że rozwiązał zagadkę. Mężczyzna poszedł nad wodę i rzucił w miejsce zdarzenia kawałek surowego mięsa. Kiedy chwilę później go wyciągnął, siedziało na nim wiele małych skorupiaków.
O to, czym naprawdę są wszy morskie, czy to one pogryzły chłopca i czy Polacy powinni się ich obawiać, wyjeżdżając na wakacje, zapytaliśmy profesor Joannę Izdebską z Katedry Zoologii Bezkręgowców i Parazytologii Wydziału Biologii Uniwersytetu Gdańskiego.
Profesor wyjaśniła, że australijskie skorupiaki nie są tymi samymi, które można spotkać w Bałtyku. Ponadto gatunki żyjące w polskich wodach i uważane za pasożyty nie są niebezpieczne dla człowieka.
W Bałtyku znajduje się podwój bałtycki (wielki), który jest mięsożerny, ale żywi się m.in. padliną. Nie jest też pasożytem:
Jest niewielkim, liczącym kilka centymetrów zwierzęciem, niezbyt szybkim, często zagrzebanym w mule. W Morzu Bałtyckim stanowi typowy, naturalny element fauny; można powiedzieć, że jest tu ‘od zawsze’, uważany jest bowiem za relikt epoki lodowcowej. Bywa też hodowany w laboratoriach; oczywiście nie jest zwierzęciem agresywnym ani groźnym. Nigdy nie spotkałam doniesień o atakach czy choćby niewielkich szkodach wyrządzanych kąpiącym się ludziom przez podwoja bałtyckiego lub jakiekolwiek inne bałtyckie skorupiaki.
Turystom planującym zagraniczne wyjazdy, szczególnie w obszary o cieplejszym klimacie niż klimat Polski, profesor radzi zapoznać się z zagrożeniami typowymi dla okolic, w których będą wypoczywać:
Zagrożenia są bardzo różne i trudno tu podawać ogólne zalecenia. Problemem dla kąpiących się mogą być np. parzące meduzy krążkopławów czy tzw. osy morskie (tj. meduzy kubopławów), jadowite ślimaki, węże morskie, jeżowce, czy wreszcie niektóre ryby.
Według profesor nie można mieć pewności, czy to rzeczywiście "pchły morskie" (nie "wszy", które są innymi skorupiakami) pogryzły 16-latka, ponieważ "jest to przypadek odosobniony i dotychczas nie było podobnych obserwacji. Kwestia ta wymaga rozstrzygnięcia w oparciu o badania naukowe, a nie spekulacje i domysły".