"Nie ma tu nikogo poza nami". Tak wygląda miasto, w którym żyją tylko cztery osoby

Tilt Cove to najmniejsze miasto Kanady. Choć mieszkają tu tylko dwa małżeństwa, w miejscowości działa poczta, a nawet... muzeum.

Położone w Nowej Fundlandii i Labradorze miasteczko Tilt Cove niegdyś tętniło życiem. Po tym, jak zabrakło tu możliwości pracy, jego mieszkańcy zaczęli wyjeżdżać. Znaleźli się jednak tacy, którzy nie wyobrażali sobie życia nigdzie indziej i mieszkają w kanadyjskim miasteczku do dzisiaj. To dwa małżeństwa - Margaret Collins z mężem i burmistrzem, Donem, oraz jej brat z żoną.

Margaret CollinsMargaret Collins BBC News/Youtube.com

Rodzina Margaret zamieszkiwała w Tilt Cove już od 1813 roku.

Dwie latarnie i muzeum

Co ciekawe miasteczko o tak małej populacji funkcjonuje zaskakująco sprawnie. W Tilt Cove działają poczta, wywóz śmieci i ośrodek konserwacji dróg. Jedynym miejskim oświetleniem są dwie uliczne latarnie. 

Miasteczko może również poszczycić się własnym, maleńkim muzeum. Placówka została wybudowana przez Dona i była prezentem dla Margaret na jej czterdzieste urodziny. Eksponatami są listy mieszkańców, zdjęcia Tilt Cove z czasów jego świetności oraz przedmioty codziennego użytku. 

Tilt CoveTilt Cove BBC News/Youtube.com

Niegdyś miasteczko liczyło dwa tysiące osób. Dobrze prosperujące kopalnie miedzi dawały ludziom zatrudnienie i poczucie finansowego bezpieczeństwa. W 1967 roku kopalnie zawaliły się z niewiadomego powodu, pozostawiając górników bez pracy. Tilt Cove nie dawało żadnych innych możliwości zarobku, więc ludzie zaczęli je opuszczać. 

Pochłaniane przez naturę

Collinsowie nieraz wspominają czasy, w których miejscowość tętniła życiem. Patrząc na rozpadające się budynki powoli pochłaniane przez naturę, trudno uwierzyć, że dawniejsi mieszkańcy wychodzili wieczorami do kina, kręgielni czy nocnych klubów.

Margaret nie przeszkadza jednak wszechobecna pustka. - Nie ma tu nikogo poza nami i jesteśmy z tego powodu szczęśliwi - twierdzi.

Wszystko, czego potrzeba

Mieszkańcy zdają sobie sprawę, że pozostanie w Tilt Cove do końca życia może być problematyczne. Nie są pewni, czy poradzą sobie sami na starość. W takich chwilach przypominają sobie jednak zmarłą w 2015 roku matkę Dona. Choć kobieta była już bardzo chora i dostała propozycję przeniesienia się do Grand-Falls Windsor, gdzie miałaby zapewnione leczenie, stanowczo odmówiła:

- Co dobrego w tym, że poszłabym i umarła tam daleko, ze złamanym sercem. Równie dobrze mogę zostać tu, gdzie moje miejsce.

Don mówi, że chętnie zostałby w Tilt Cove na starość, o ile znalazłaby się osoba, która byłaby w stanie przeprowadzić się tu i pielęgnować jego oraz jego żonę.

- Mamy wodę i kanalizację. Mamy lampy uliczne, wywóz śmieci. Przez pięć dni w tygodniu działa poczta. To wszystko, czego potrzebujemy. Dzięki temu żyjemy komfortowo i w spokoju - podsumowuje Don.

Tilt Cove nie jest jedynym tak nietypowym miastem. Ten kurort kryje tajemnicę, o której wiedzą nieliczni. Więcej dowiesz się z naszego wideo:

Zobacz wideo

To też może cię zainteresować:

Po obejrzeniu tych zdjęć zapragniesz pojechać pod namiot. Takich widoków nie zobaczysz z okien hotelu

30 zł za nocleg w najbardziej radioaktywnym miejscu świata. Otwarto pierwszy hostel w Czarnobylu

Więcej o: