Od katastrofy jądrowej, której skutki były odczuwalne w całej Europie, minęło ponad ćwierć wieku. Turyści z całego świata zjeżdżają się na jej miejsce. Po co? By na własne oczy zobaczyć, co zostało po eksplozji reaktora w czarnobylskiej elektrowni.
Dotąd bazą wypadową dla tych, którzy nie obawiają się promieniowania radioaktywnego, był głównie Kijów. Tamtejsze biura podróży oferują wycieczki do Czarnobyla i pomagają w załatwieniu formalności - żeby móc wejść na teren tzw. Zony potrzebna jest specjalna przepustka.
Ten obowiązek dotyczy też gości hostelu "Polissya", czyli "Polesie", który mieści się w dawnym budynku mieszkalnym przy ul. Kirowej. Już wkrótce blok ma być rozbudowany tak, by pomieścić ponad 100 osób.
Zainteresowanych zwiedzaniem wymarłego miasta nie brakuje. Większość miejsc w hostelu została zarezerwowana już w ciągu pierwszych kilku dni od jego otwarcia. Szczególnie chętnie Czarnobyl odwiedzają Amerykanie, ale też turyści z Japonii, Danii czy Nowej Zelandii.
- Przyjeżdżają ludzie z całego świata. Chcą zrozumieć, czym naprawdę jest Czarnobyl. Nie mamy prawie żadnych wolnych miejsc - potwierdza w rozmowie z serwisem Rt.com administratorka "Polesia", Swietłana Griszenko.
Zachętą na pewno jest cena - noc w hostelu kosztuje niewiele, bo 198 hrywien lub 7,60 dolarów, czyli niecałe 30 zł. W okolicy wciąż obowiązują normy dotyczące maksymalnego czasu przebywania w Zonie. Przeważnie jest to cztery dni. Nie jest to kosztowna wycieczka - przynajmniej pod względem noclegu.
Zobacz też:
Turystyka ekstremalna, cmentarna, medyczna i inne - ciekawe trendy w turystyce