Irlandia od kuchni. Tak smakuje Dublin

Tradycyjne wyobrażenie o kuchni Irlandii rzadko wychodzi poza bekon, kapustę i ziemniaki, popijane szklanicą guinnessa. W ostatnich latach nastąpiły jednak radykalne zmiany. Jedziemy na ucztę do Dublina!

Podstawowe, tradycyjne składniki wciąż oczywiście funkcjonują w kuchni Irlandii, dziś jednak dodaje się do nich sery, wino, migdały, czosnek i zioła, a papkowatą strawę, która kiedyś odstręczała turystów, zastąpiły półmiski pełne smakołyków. Standardy gotowania w restauracjach Dublina są z reguły bardzo wysokie. Niestety, ceny bywają jeszcze wyższe.

Irlandia, mająca ciągle w sercu coś z ducha radosnego poganina, wykwintne jedzenie "odkryła", gdy jej mieszkańcy poznali podczas wycieczek kuchnie Hiszpanii, Włoch i Grecji. Wówczas zaczęło się eksperymentowanie z gotowaniem. Irlandczycy zdali też sobie sprawę, że i ich rodzima kuchnia ma swoje plusy: znakomite świeże ryby i owoce morza z czystych wód, wspaniałą wołowinę i jagnięcinę, chrupiące warzywa i niezrównany nabiał. W istocie wszystkim, w czym Irlandia zależy od importu, są wina oraz cytrusy.

Irlandia Dublin. Kuchnia z rozmachem

Darina Allen, seniorka irlandzkiego gotowania, w swoich książkach i programach telewizyjnych podkreśla zalety prostoty i świeżości. Wraz ze swą nieugiętą teściową, Myrtle, przekształciły własna szkolę gotowania, usytuowaną w Shanagarry, w Cork, w najwspanialszą w Irlandii świątynię gastronomii. Jednak nie każdy irlandzki szef kuchni stawia ją na piedestale. Wielu, zwłaszcza tych z Dublina, zgodnie z filozofią Marca Pierre'a White'a, uważa posiłek za rodzaj spektaklu, przy czym teatralna oprawa ma odpowiednio wysoką cenę. Jeden z najsławniejszych kuchmistrzów, urodzony w hrabstwie Donegal Conrad Gallagher, najpierw szkolił się w Kalifornii, a dopiero po powrocie do Irlandii założył swą pierwszą restaurację, Peacock Alley, obecnie ulokowana w hotelu Fitzwilliam, przy St Stephen Green. Czasami udaje mu się zrobić z potrawami to, co Michał Anioł robił z marmurem, czasami jednak efekt wydaje się pretensjonalny i wymuszony, a w karcie win zdarzają się niewypały.

Irlandia Dublin. Jeśli ktoś jednak odważy się wyrazić krytykę, szybko się może przekonać, ze Gallagher nie uznaje zasady, ze klient zawsze ma rację. Kuchmistrz otworzył również brasserie, której użyczył własnego nazwiska (przy Merrion Street, niedaleko siedziby Parlamentu). Wśród czołowych restauratorów z Gallagherem rywalizuje Patrick Guilbaud, Bretończyk z charyzmą i najbardziej imponującą kartą drogich win w mieście (wiele z nich kosztuje setki euro; niektóre nawet po kilka tysięcy). Potrawy w Restaurant Patrick Guilbaud, przy Upper Merrion Street, sa wyśmienite i pozostają w zgodzie z najczystszą francuską tradycją. Nie są to, rzecz jasna, codzienne miejsca posiłków przeciętnego dublińczyka, który z upodobaniem narzeka na niebotyczne ceny stołowania się poza domem, a zarazem nie może sobie odmówić cotygodniowego wypadu do restauracji. Na tym poziomie do ulubionych lokali zalicza się Dobbins Bistro, przy Stephen's Lane, założone na początku lat 80. XX w. i od początku cieszące się dobrą renomą. Na lancz lubią tu wpadać politycy i dziennikarze.

W przeciwieństwie do Francuzów, Irlandczycy nie traktują jedzenia ze sztywnym ceremoniałem. Dlaczego przy posiłku nie mieliby swobodnie cieszyć się życiem? (Taka radość chwili nazywa się u nich craig). Jeśli czują ochotę, kto i dlaczego miałby im zabraniać zamówić czerwone wino do ryby?

Irlandia Dublin. Smakosze, szukający francuskiej kuchni mniej wyrafinowanej niż u Guilbauda, powinni się udać do Les Freres Jacques, przy Dame Street, gdzie jedzenie jest pożywne, a atmosfera wesoła. Klientom o konserwatywnych gustach zapewne spodoba się Le Coq Hardi, przy Pembroke Road, lokal z legendarna juz kartą win (jest nawet dyskretna sypialnia dla tych, którzy w analizę szlachetnych trunków zaangażowali się odrobinę zbyt głęboko). Miłośnicy sztuki przypuszczalnie dobrze się poczują w Ernie's, przy Mulberry Gardens, na południowo-wschodnim przedmieściu Donnybrook. Wystrój składa się z irlandzkich dzieł sztuki, zima buzuje ogień w kominku, latem czynny jest ogródek z fontanna. A kto kieruje się modą, powinien podążyć do The Tea Room - "herbaciarni" hotelu Clarence, przy Wellington Quay. Współwłaścicielami hotelu sa członkowie zespołu U2, a restauracja zarówno swym menu, jak i wystrojem wnętrza, zaspokoi najróżniejsze gusty.

Irlandia Dublin. Irlandczycy, jak na te szerokość geograficzną przystało, są w głównej mierze mięsożercami, toteż nieodmiennie wielką popularnością cieszą się w Irlandii steki. Bodaj najsmaczniejsze w Dublinie serwuje L'Ecrivain, przy Baggot Street - mała, przyjemna restauracja z ogródkiem na dachu, prowadzona przez utalentowanego szefa kuchni, Derry'ego Clarke'a.

Irlandia Dublin. Kuchnie etniczne

Dublin nie ma dzielnicy chińskiej, jak Londyn czy San Francisco. Kuchnia balti (pakistańska), która zrobiła wielka furorę w Wielkiej Brytanii, nie znalazła tu zbyt wielu fanów. W Dublinie jest co prawda Little Italy ("Małe Włochy") i Greek Street ("ulica Grecka"), ale brakuje naprawdę dobrej greckiej restauracji. Są jednak trzy restauracje indyjskie, serwujące nie tylko curry: Shalimar, na rogu George's Street i Wicklow Street, Rajdoot, przy Clarendon Street, i Chandni, usytuowana w pewnej odległości, w Ballsbridge. Szczególnie atrakcyjnie prezentuje się recepcja w Rajdoot, pełna mosiężnych mis i ciemnego drewna; podobnie spore wrażenie robi obsługa, ubrana w turbany i pantalony.

Prawdziwi znawcy kuchni indyjskiej w Dublinie mogą się jednak poczuć zawiedzeni mieszaniną potraw i smaków rodem z różnych regionów, bez specjalnych różnic między Pakistanem czy np. Kurdystanem. Dobrze w tym wszystkim odnajdują sie restauracje chińskie. Chyba najlepsza z nich jest Wong's, z oddziałami w Ranelagh i Clontarf (na oba przedmieścia można łatwo dostrzec autobusem lub taksówką). Właściciele poważnie podchodzą do swojej misji i wyraźnie odróżniają style różnych prowincji (kantoński, syczuański itd.). Co ciekawe, oddział w Clontarf serwuje pysznego okonia morskiego, a ponieważ w Dublinie z niewyjaśnionych powodów trudno o smaczną rybę, trzeba docenić tę, którą świetnie przyrządzają "Chińczycy". Jeżeli ktoś lubi ryby, koniecznie powinien zajrzeć do Lobster Pot, na południowo-wschodnim przedmieściu Dublina, Ballsbridge. Lokal jest jednak dość drogi, a potrawy wydaja sie cokolwiek ciężkostrawne. Irlandczycy świetnie sie dogadują z Włochami, toteż w Dublinie nietrudno o wyśmienitą pizzę i dania z makaronu w niewygórowanych cenach. Najznakomitszą pizzą w Dublinie szczyci się Da Pino, przy Parliament Street, z kolei Nico's przy Dame Street podaje cielęcinę i spaghetti w uroczystej, nieco melancholijnej atmosferze. W Dublinie nie znajdziemy kelnerów śpiewających opery ani innych elementów włoskiego teatrum; dobry nastrój lokalu w głównej mierze tworzą sami klienci.

Irlandia Dublin. Niedrogie knajpki

Kto szuka wieczorem nie tylko dobrego jedzenia, lecz także niezłej zabawy, powinien odwiedzić Mongolian Barbecue w Temple Bar. Tu każdy samodzielnie komponuje swój posiłek, wybierając kąski spośród składników i wręczając je kucharzom, którzy na oczach klientów przypiekają smakołyki na ogromnej blasze. Zanim potrawy będą gotowe, można do woli pogadać ze wszystkimi, którzy kręcą się dookoła. A ponieważ każdy sam nakłada sobie jedzenie na talerz, nikt nie będzie narzekać, że podano mu nie to, co zamówił. Bardzo wesoły, sprzyjający rozmowie nastrój panuje w Pizza Stop, tuż obok Balfe Street, w pobliżu hotelu Westbury. Pizzeria poleca typowe, lecz wyjątkowo smaczne pizzę i dania z makaronu; na stołach leżą obrusy w czerwono-białą kratę, ściany utrzymane sa w kolorze wina chianti, a piecze nad całością sprawuje właściciel - rodowity rzymianin. Do Mao, przy Chatham Street, naprzeciw College of Music, przychodzą tłumnie modni studenci; do smacznej chińszczyzny można zamówić rozmaite wschodnie piwa. Yamamori, przy George's Street, zaprasza na japońskie dania z makaronu oraz na pyszne teriyaki i inne przysmaki, a chetni mogą się skusić na sake. Stoły są tutaj wspólne, dlatego miejsce świetnie nadaje się na spotkania towarzyskie i dłuższe rozmowy. Tanimi, sprzyjającymi zawieraniu znajomości lokalami są także obie restauracje uniwersyteckie w Trinity College i UCD Belfield - niewielu turystów wie, ze obsługuje się tutaj również gości z zewnątrz. Nie należy się zrażać samoobsługą - jedzenie jest zdrowe i niedrogie, a otoczenie interesujące. Na lancz warto wstąpić do Kilkenny Centre, przy Nassau Street, albo do restauracji mieszczącej się w National Art Gallery (Narodowej Galerii Sztuki) przy Merrion Square.

Irlandia Dublin. Co zabrać do domu?

Poszukiwanie spożywczych "pamiątek" w Dublinie od dawna należy do ulubionych zajęć turystów, powtarzających "Gdzie mogę dostać ser Milleen's/pieczywo maślane/wędzonego łososia/ciasteczka ziemniaczane, żeby je zabrać do domu?". Sklepy z tego typu produktami zazwyczaj mieszczą się w dziwnych zakamarkach. Do najchętniej odwiedzanych należą: Magill's przy Clarendon Street, Caviston's w Sandycove (koło muzeum Jamesa Joyce'a), Epicurean Food Hall naprzeciw północnego krańca Ha'Penny Bridge oraz Douglas Ford Company na południowym przedmieściu Dublina, Donnybrook. We wszystkich znaleźć można szeroki wybór artykułów zarówno krajowych, jak i zagranicznych, wszędzie też fachową radą służą właściciele. W sobotnie poranki handluje się na targu spożywczym na Meeting House Square w Temple Bar. Zjeżdżają się wówczas wytwórcy z najodleglejszych zakątków Irlandii, by sprzedawać domowej roboty sery, kiełbasy, przetwory owocowe i warzywne itp. Targ nie jest duży, ale wesoły i zawsze znajdzie się cos nowego do skosztowania. Kto zamierza kupić dużo różnych artykułów, sporo się przy tym nachodzi, bo nie ma w Dublinie jednego ogromnego sklepu spożywczego. Po wyśmienity ciemny chleb trzeba się będzie udać do Bewley's przy Grafton Street, a po aromatyzowany olej, przetwory pomidorowe itd. - do Cooke's, na Castlemarket, koło Clarendon Street.

Irlandia Dublin. Jednak chyba najlepszą inwestycją okaże się jedna z książek kucharskich Dariny Allen: coś z serii Simply delicious ("Po prostu pyszne") czy wielki, bogato ilustrowany tom A Year At Ballymaloe Cookery School ("Rok w szkole gotowania Ballymaloe"). Siostra Daniela Day-Lewisa, Tamasin, która w dzieciństwie spędziła niejedno lato w Irlandii, również opublikowała ładnie wydana i ilustrowana ksiazke West of Ireland Summers ("Na zachód od irlandzkiego lata"), pełna przepisów na tajemnicze, apetyczne dania celtyckie.

Więcej na ten temat przeczytasz w przewodniku Miasta Marzeń Dublin. Do kupienia w Kulturalnym Sklepie .

embed
Więcej o: