Grecja. Kalymnos - na wyspie poławiaczy gąbek

Kiedy zbliżamy się do niej o zmroku, już z daleka obiecuje spokojny postój po trudach morskiej żeglugi.

Kiedy zbliżamy się do niej o zmroku, już z daleka obiecuje spokojny postój po trudach morskiej żeglugi. Widząc światła ulic i domów Pothii, rozłożone amfiteatralnie i wspinające się wysoko, oczekujemy, że otaczające zatokę góry zapewnią nam zaciszne schronienie. I rzeczywiście - ostry, zachodni wiatr ustaje, gdy wpływamy do basenu portowego. Cumujemy tuż przy nadbrzeżnym bulwarze, gdzie mimo późnej pory ruch i gwar trwają w najlepsze. Przy kawiarnianych stolikach okupujących chodniki nie widać wolnych miejsc, przechodnie tłumnie spacerują po jezdni, między nimi przemykają skutery, zewsząd dobiegają głośne rozmowy i dźwięki muzyki.

Pothia - stolica wyspy Kalymnos

Pothia , stolica Kalymnosu, czwartej pod względem wielkości (111 km kw., 11 tys. mieszkańców) wyspy Dodekanezu, słynie z pięknych plaż, architektonicznych zabytków, ale przede wszystkim z poławiaczy gąbek. Nazajutrz pierwsze kroki kierujemy więc do Muzeum Morskiego tuż przy porcie, gdzie oglądamy m.in. ekspozycje poświęcone gąbkom i historii ich pozyskiwania. Już w starożytności Kalymnianie słynęli jako świetni poławiacze gąbek, w czym byli znacznie lepsi od mieszkańców sąsiednich wysp. Aż do czasów nowożytnych był to bardzo niebezpieczny zawód. Dopóki nie wynaleziono skafandrów i sposobów dostarczenia powietrza nurkom, jedynym ułatwieniem ich pracy było obciążenie się kamieniem przyspieszającym zejście na dno morza. Wielu traciło życie w głębinach lub na skutek choroby kesonowej, powstającej w następstwie zbyt szybkiego wynurzania się z dużej głębokości. Oglądamy skafandry, hełmy i narzędzia używane niegdyś przez nurków oraz ich nowocześniejsze wyposażenie, zachwycamy się wydobytymi przez nich pięknymi okazami (bilet 3 euro).

Przez stulecia wokół Kalymnos gąbek było w bród, dopiero w naszych czasach z powodu biologicznej degradacji wody zaczęło ich brakować. Wielu mieszkańców sąsiednich wysp zrezygnowało z uprawiania tradycyjnego zawodu. Tylko Kalymnianie pozostali przy nim, ale wyprawiają się na łowiska u brzegów Libii i Tunezji. Każda wyprawa, w której bierze udział 40-50 kutrów, zaczyna się dwudniowym Festiwalem Gąbki - Ipogros. Cała wyspa żegna poławiaczy tańcami, śpiewem i ucztowaniem. Z muzeum idziemy do wytwórni gąbek, żeby zobaczyć, w jaki sposób wydobyta z dna morskiego surowa gąbka staje się tą, która służy nam podczas kąpieli. Kupujemy po kilka egzemplarzy na prezenty dla przyjaciół (i do własnej łazienki), a przy okazji dowiadujemy się, że w Pothii jest jedyna w Grecji państwowa szkoła poławiaczy gąbek.

Bulwar, w pobliżu którego zacumowaliśmy jacht, to najbardziej reprezentacyjne miejsce w stolicy Kalymnosu. Oprócz kafejek, restauracji i sklepów stoi tu Pałac Gubernatora zbudowany przez Włochów podczas ich 33-letniej okupacji (1912-45) - obecnie ratusz, hala targowa i katedralna cerkiew Chrystusa Zbawiciela, pokryta srebrną kopułą z XIX w. Ikonostas wykonał słynny w Grecji Giannoulis Halepas z wyspy Tinos, a zdobiące go ikony Sakellaris Maglis (najznamienitszy malarz Kalymnosu, XIX-wieczny przedstawiciel szkoły monachijskiej) oraz Michalis Alachouzos i Georgios Economou. Najbardziej znany spośród plejady miejscowych rzeźbiarzy jest Michail Kokkinos - jego spiżowe dzieła: skrzydlatą "Viktorię", "Syrenę", "Nurka" i "Neptuna" podziwialiśmy na bulwarze.

Wysoko ponad miastem, od strony południowo-zachodniej wznosi się klasztor św. Savasa, patrona Pothii. Wspinając się tam, dochodzimy do stylowego budyneczku o nazwie Tradycyjny Dom. Jest to prywatne muzeum etnograficzne małżeństwa Micke i Phaneromeni Skotta. Dzięki prezentowanym w nim strojom, przedmiotom codziennego użytku, meblom i narzędziom pracy możemy zobaczyć, jak wyglądało życie przeciętnych Kalymnian sto lat temu (i dawniej), czym się zajmowali, jakie były ich zwyczaje i tradycje (bilet 1,5 euro). Inne prywatne muzeum oglądamy po minięciu klasztoru św. Savasa i zejściu po południowym stoku góry do miejscowości Vlihadia. Tutaj Stavros Valsamides wybudował na własnym gruncie Muzeum Morskich Znalezisk Braci Valsamides. Eksponuje w nim najbogatsze w Grecji prywatne zbiory znalezionych na dnie morza antycznych naczyń, muszli, koralowców, gąbek, rozgwiazd. Są też odpowiednio spreparowane egzemplarze miecznika, rekina, rai i żółwia Caretta karetta - jedynego gatunku żółwia morskiego rozmnażającego się w Morzu Śródziemnym (bilet 1,5 euro).

Trzecie prywatne muzeum znajduje się w centrum Pothii, w pobliżu cerkwi św. Trójcy - Muzeum Folklorystyczno-Archeologiczne w willi Katarzyny Vouvalis, żony bogatego kupca-hurtownika, dobroczyńcy wyspy. Do najcenniejszych eksponatów należą prace rzeźbiarza Skopasa z wyspy Paros (IV w. p.n.e.) - granitowy posąg Izydy, głowy Hygieny i Afrodyty Pothijskiej, marmurowy tors Apollina z okresu hellenistycznego. Na piętrze willi mieści się living room rodziny Vouvalisów. Wygodne meble, trochę porcelany i ceramiki, na ścianach dwie kopie dzieł Rafaela i trzy obrazy namalowane przez właścicielkę (bilet 2 euro).

Chorio, dawna stolica wyspy Kalymnos

Taksówką jedziemy do Chorio, dawnej stolicy wyspy (3 km od centrum Pothii). Niewielkie dzisiaj miasteczko jest zabudowane białymi, ukwieconymi willami. Poza katedralną cerkwią Panagia Kecharitomeni (1805 r.), chlubiącą się wyrzeźbionym w drewnie ikonostasem, w mieście nie ma nic do zwiedzania. Ale 300 m ponad nim piętrzą się ruiny bizantyjskiej twierdzy. Wznoszenie Pera Kastro rozpoczęto w początkach XI w., by chronić Kalymnian przed piratami. Kiedy w połowie XVIII w. na Morzu Egejskim zrobiło się bezpiecznie, mieszkańcy opuścili twierdzę i zaczęli budować u jej podnóża miasto Chorio.

Moi towarzysze podróży stwierdzili, że są żeglarzami, a nie alpejczykami, więc samotnie pnę się po kamiennych schodach ku murom obronnym. Kiedy docieram do solidnej bramy, nie ma przy niej nikogo, kasa zamknięta (jest poniedziałek), ale przeciskam się przez nieco uchylone wrota i zagłębiam między ruiny. Były to kamienne domki z cysternami do zbierania deszczówki. W obrębie twierdzy znajdowało się dziewięć cerkiewek z XV i XVI w. - wszystkie w ostatnich latach zrekonstruowano. Mogę obejrzeć wnętrza, gdyż drzwi są zamknięte tylko na zewnętrzny haczyk. Udekorowane są bardzo skromnie. Prosty ikonostas z dwoma lub czterema ikonami przesłania maleńką przestrzeń ołtarzową, w której na środkowej ścianie wisi współczesna kopia jakiejś ikony. W kilku cerkwiach wydobyto spod tynku fragmenty starych fresków, bardzo zniszczonych, prawie nieczytelnych. Wędruję po ruinach już ponad dwie godziny i nie spotykam żywego ducha. Tylko sowa (taka sama widnieje obok węża na fladze Kalymnosu) przygląda mi się z zaciekawieniem z kamiennego murku. W pewnym momencie uświadamiam sobie, że gdyby ktoś zamknął bramę, nie wydostałbym się z twierdzy, gdyż otaczające ją wysokie, gładkie mury są nie do pokonania bez lin. W pośpiechu kończę wędrówkę po umarłym mieście.

Wracając pieszo do Pothii, w połowie drogi zbaczam do Chrysocherii, twierdzy joanitów, którzy przypłynęli na wyspę z Rodos w 1314 r., a wypędził ich w 1522 r. Sulejman Wspaniały. Chrysocherię zbudowali w połowie XV w. na niezbyt wysokim wzgórzu. Asfaltowa ulica wkrótce przechodzi w szutrową drogę biegnącą obok trzech okrągłych, murowanych, bezskrzydłych wiatraków, by dojść do spiralnie wijących się schodów o 55 stopniach. Kończą się przy bramie przebijającej mury twierdzy w jej północno-wschodnim skrzydle. A za murami nie ma już zamku rycerzy św. Jana, jest dobrze zachowany kościół Panagia Chrysochera - Matki Bożej ze złotymi rękami - znajdowała się w nim ikona Maryi Dziewicy z rękoma pokrytymi złotymi płatkami. Podobno przed wielu laty pod podłogą odkryto przebogaty skarb w postaci złotych monet. Obecnie bogactwem kościoła są bizantyjskie freski na ścianach, dzieło mistrzów, którzy zdobili cerkiewki Pera Kastro.

Ciekawe miejsca na wyspie Kalymnos

Do portu wracam pod wieczór. Jutro skoro świt opuszczamy Pothię, a czeka nas jeszcze kilka wysp Morza Egejskiego. Szkoda, bo Kalymnos ma wiele ciekawych miejsc, których nie da się obejrzeć w ciągu jednego dnia. We wsi Pigadia (kilka kilometrów na zachód od Chorio) zachowały się ruiny bazyliki Chrystusa z Jeruzalem, wzniesionej prawdopodobnie na przełomie IV i V w. przez bizantyjskiego cesarza Arkadiusza z elementów zrujnowanej świątyni Apollina. Obok są pozostałości wczesnochrześcijańskiej świątyni św. Zofii, z wielobarwnymi mozaikami podłogowymi. Równie piękne mozaiki można zobaczyć na stoku wzgórza Vigles, gdzie odkopano ruiny trzynawowej bazyliki św. Jana z V w. W Argos (z Pothii 5,5 km) znajduje się XII-wieczna cerkiew Świętych Apostołów oraz znacznie późniejszy klasztor Evangelistria (Zwiastowania NMP), a w pobliskiej Kantouni - cerkiew Matki Bożej, do której budowy użyto doryckich kolumn z istniejącej w tym miejscu świątyni antycznej. Tuż za Masouri (z Pothii 11 km) wznoszą się mury bizantyjskiej twierdzy Kastelli, natomiast na przeciwległym krańcu wyspy, koło Emporios, przetrwały fragmenty megalitycznego fortu z neolitu.

Niemal w każdej miejscowości jest budowla licząca tysiące lat. Oprócz tego wyspa ma jeszcze dzieła przyrody, jak zieloną dolinę Vathi nad wąską niczym fiord zatoką o niezwykle błękitnej wodzie czy jaskinię Sikati ze 120-metrowymi ścianami, pełną stalaktytów i rzeźb naciekowych. Trzeba będzie jeszcze raz tu przypłynąć...

Artykuł pochodzi z Gazeta Turystyka - sobotniego dodatku do Gazety Wyborczej

Więcej o: