Tbilisi jest piękne i jeszcze nie do końca odkryte przez masową turystykę, więc łatwo się tam zaszyć i zniknąć. Ale to przede wszystkim wspaniali ludzie, za którymi bardzo tęsknię, gdy jestem w Polsce.
miał miejsce w górach Adżarii w Gruzji, gdy nieznani nam (mnie i mojemu mężowi), pierwszy raz w życiu widziani mieszkańcy małej wioski, tylko dlatego, że przypadliśmy im do gustu, przygotowali dla nas suprę, gruzińską ucztę, pod wodospadem przy tureckiej granicy. Do późnych godzin nocnych śpiewali tradycyjne pieśni, tańczyliśmy na stromym zboczu góry i lały się ogromne ilości domowego wina.
Każde wakacje są tak samo wspaniałe i to jedyna rzecz, na jakiej nie warto oszczędzać. Czy to Sardynia, czy Sri Lanka, Maroko, Turcja, Mazury czy Bieszczady - spotkanie z inną kulturą nas wzbogaca i pozwala lepiej zrozumieć drugiego człowieka. Ale wyjątkowo czule wspominam wioskę na plaży Unawatuna na Sri Lance, zamieszkaną przez podstarzałych hippisów i licznych freaków, gdzie poczułam się zrelaksowana absolutnie. Jak nigdy dotąd i nigdy później.
morze, bo całe dzieciństwo spędziłam w górach, do których blisko z mego rodzinnego Śląska. Wyjazdy nad morze miały dla nas zawsze posmak wielkiej przygody. Odkąd mieszkam w Warszawie, bardzo lubię jeździć na Mazury, bo tam przebywam w miejscu, w którym nie ma nic i nikogo. Nie ma nawet zasięgu.
mężem. Mamy takie samo podróżnicze zacięcie, choć ja dużo wolniej chodzę.
to Buyuk Otel Londra w Istambule. Odkryłam go dzięki filmowi "Głową w mur", a potem "Życie jest muzyką" Fatiha Akina i postanowiłam, że muszę tam kiedyś przenocować. Nocowałam potem wiele razy. Teraz go odnowiono, ale ja wolałam, gdy był trochę brudny i odrapany.
setki razy. To jedna z najważniejszych rzeczy w podróży - zjeść to, co okolica ma najlepszego. Przez kuchnię poznaje się kulturę i obyczaje, więc nie waham się próbować dziwnych rzeczy. Choć nielegalnego sera z robakami na Sardynii nie odważyłam się zjeść...
dużo książek napisanych przez autorów pochodzących z miejsca, do którego jadę. To, co można wyczytać w literaturze, jest o wiele cenniejsze od pobieżnej wiedzy z przewodników. Ale przewodniki - te angielskojęzyczne - też pakuję do walizki.
do którego nie chciałabym wrócić. Może dotąd miałam szczęście w swoich podróżach.
RPA.
Australia. Napisałam o niej pracę magisterską i być może czas zobaczyć na własne oczy to, co znam tylko z książek.
Anna Dziewit-Meller jest autorką (razem z Agnieszką Drotkiewicz) książek "Głośniej! Rozmowy z pisarkami" i "Teoria trutnia i inne". Poleca dobre książki w Radiu Chilli ZET, w programie "Dzień Dobry TVN" oraz w magazynie "Pani". 18 maja ukazała się "Gaumardżos! Opowieści z Gruzji", której współautorem jest jej mąż Marcin Meller