Korsyka, Tybet, Szwajcaria - podróże życia

Opowiada Piotr Karpiński, sinolog, politolog, pilot wycieczek, twórca portalu www.twojechiny.pl

Serce zostało... na Korsyce. Zachwycił mnie każdy zakątek tej wciąż dzikiej wyspy - od pięknego Bonifacio ujrzanego od strony morza po dumne i niedzisiejsze Corte Śródziemnomorskie słońce i przyroda oraz charakter mieszkańców sprawiają, że pięć lat po tamtej wizycie z radością wróciłbym na Korsykę. Osobom o słabych nerwach odradzam jednak samodzielne podróżowanie samochodem tamże.

Sporo jeżdżę po Europie i Azji, a dobrze poznałem zwłaszcza Chiny - ich przyrodę, wspaniałe zabytki i liczącą tysiące lat kulturę. Chiny wywarły wpływ na znaczną część Azji. Powinny być punktem odniesienia dla wszystkich, którzy interesują się tą częścią świata. Zawsze z radością tam powracam.

Niezapomniany dzień miał miejsce, gdy...

po wyczerpującej podróży dotarłem do Parku Narodowego Jiuzhaigou w zachodnich Chinach. Na miejscu okazało się, że z powodu histerii wywołanej epidemią SARS władze zamknęły go dla cudzoziemców podejrzewanych o rozprzestrzenianie choroby. Musiałem zmienić plany i udać się na północ, ku buddyjskiemu klasztorowi Labrang w prowincji Gansu. To była wspaniała podróż i moje pierwsze spotkanie z historycznym Tybetem.

Do tej pory nie udało mi się wrócić do Jiuzhaigou. Pamiętam tamten niedosyt, ale też cieszę się, że gospodarze nie zakłócili naszej wyprawy wcześniej. Po niemal dwutygodniowej podróży po prawie bezludnych rejonach północnego Sichuanu, Gansu i Ningxia, w Pekinie czekała na nas kwarantanna.

Dojechałem do...

Jiuzhaigou z czeskim przyjacielem, półleżąc na ostatnich miejscach rozklekotanego i pachnącego różami autobusu. Cały tył pojazdu zajmowały kwiaty wiezione na targ. Nie mogliśmy siedzieć - wyciągnięte nogi trzymaliśmy na półmetrowych pakunkach z kwiatami.

Najlepsze wakacje spędziłem w...

W Azji na ogół pracuję, więc najlepsze, bo rodzinne wakacje spędziłem w 2008 r. w Szwajcarii. Dzięki Swiss Pass w dziesięć dni dotarliśmy niezawodnymi kolejami do wielu pięknych miejsc. Niesamowite krajobrazy sprawiły, że sama jazda była największą atrakcją. Uroda górskich przełęczy i kotlin, czysta tafla Jeziora Genewskiego w pobliżu Montreux (koniecznie w czasie lipcowego festiwalu jazzowego!) pozostawiły piękne wspomnienia.

W Polsce lubię...

Najjaśniejszą gwiazdą jest Kraków wraz z Małopolską. Ale to w Warszawie, z jej chaosem i dynamiką, historią i dniem dzisiejszym, odnajduję siebie. Nie rozumiem powszechnej niechęci do mojego miasta.

Jako przewodnik warszawski wprowadzam chińskich gości w naszą historię i kulturę. Lubię obserwować, jak odkrywają Polskę. Przyznają, że jest znacznie ciekawsza, niż wynikałoby to z ilości miejsca, jaką poświęcają jej przewodniki po Europie Środkowej.

Niebo w gębie poczułem w...

restauracji eleganckiego hotelu Raffles w Singapurze. To były kulinarne Himalaje - kilkanaście autorskich kreacji stworzonych częściowo na moich oczach. Singapur słynie z kuchni łączącej najlepsze składniki i tradycje kulinarne Malajów, Chińczyków, Hindusów i Europejczyków. Tamten posiłek był dla mnie najczystszą przyjemnością. Nigdy też nie zapomnę słonecznej słodyczy winogron i arbuzów Azji Centralnej.

Nigdy więcej nie powrócę do...

Każde miejsce się zmienia, nie warto więc przywiązywać się do słów "zawsze" i "nigdy".

Wkrótce będę w drodze do...

szczególnie mi bliskiej Bułgarii, gdzie urodziła się moja żona. Ten piękny kraj ma do zaoferowania o wiele więcej niż tylko zabetonowane wybrzeże. Choćby wspaniałą przyrodę i trackie zabytki.

Wymarzony cel podróży:

Niezwykle ciekawa i barwna prowincja Yunnan w Chinach oraz pogranicze birmańskie. Chciałbym kiedyś dotrzeć na Kamczatkę, a poza Azją marzy mi się Etiopia, Madagaskar i Namibia w Afryce.

Więcej o: