Douar Abbiad, La Palmeraie, Marrakech, tel. +212 524 319172, www.darsabra-marrakech.com
To chyba najbardziej intrygujący hotel w Marrakeszu. Właściwie to hotel-galeria. Ta futurystyczna budowla przypomina awangardową meksykańską hacjendę, która wskutek błędów w nawigacji wylądowała w gajach palmowych. Dotarliśmy tutaj ciemną nocą. O tej porze dało się dojrzeć tylko dwa olimpijskich rozmiarów baseny, zarysy kubistycznej budowli i ogromne kaktusy. Kiedy dostaliśmy się wreszcie do naszego apartamentu wielkości piłkarskiego boiska, z zadziwieniem skonstatowaliśmy, że przypomina on raczej supernowoczesny nowojorski loft niż coś w tradycyjnym marokańskim stylu. Była to jednolita otwarta przestrzeń z olbrzymim łóżkiem na podeście, wbudowanymi w ściany szafami i ogromną, seksownie ukrytą wanną. Do tego prywatny taras oddzielony od części mieszkalnej szklaną taflą, zza której zuchwale spoglądała na nas jakaś pani utrwalona na wykonanym z ceramicznych płytek portrecie na ścianie ogrodu przez islandzkiego artystę Erro. Kiedy skoro świt wyściubiliśmy nos z pokoju, to, co zobaczyliśmy w blasku promieni słońca, wprawiło nas w zachwyt. Turkus wody w basenie zlewał się z błękitem nieba, na tle którego fasada budynku prezentowała się jak prawdziwe dzieło sztuki. Jak pozbawiony konturów obraz ustawiony na zielonym dywanie idealnie przyciętej trawy. I tak to z nowojorskiego loftu przenieśliśmy się na bezkresne przestrzenie Arizony, żeby już po chwili znaleźć się w galerii sztuki współczesnej. Nie było to trudne, bo cały teren Dar Sabra naszpikowany jest rzeźbami, instalacjami, obrazami i graffiti oraz innymi przejawami twórczej aktywności. Wszystko to znalazło się tu za sprawą właścicielki, kolekcjonerki sztuki Françoise Chapoutat i jej kompana krytyka Gerarda Xuriguery. Tych, co nad sztukę przedkładają prozę życia, informujemy jeszcze rzeczowo, że Dar Sabra to 15 apartamentów, cztery baseny, siłownia, spa, kort tenisowy, restauracja, bar i ogromna przestrzeń w tzw. Beverly Hills Marrakeszu, czyli La Palmeraie.
***
This is perhaps the most intriguing hotel in all of Marrakech. In fact, it is a hotel-cum-gallery. Its futuristic building resembles an avant-garde Mexican hacienda which ended up in these palm orchards as a result of a GPS error. We arrived late at night, and saw two Olympic-size swimming pools, the outlines of a Cubist building and huge cacti. When we finally got to our suite - the size of a football pitch - we concluded that is resembles more of an ultra-modern New York loft than anything traditionally Moroccan. One big open space, it consisted of a giant bed on a platform, wall closets and a huge, sexy, hidden bath tub. Plus a private terrace, separated from the residential area by a glass wall. In the background, a mosaic on one of the garden walls - by the Icelandic artist Erro - depicted a lady who seemed to be eyeing us. When we poked our noses out of the room at dawn, we were amazed by what we saw in the bright sunshine. The turquoise water in the pool morphed with blue sky, and the building presented itself as a true work of art. It looked just like a borderless painting placed on the green carpet of perfectly trimmed grass. And thus, we move from our New York loft to the vast expanses of Arizona, only to end up in a contemporary art gallery. Our voyage was not as difficult as it seems, since Dar Sabra is packed with sculptures, installations, paintings, graffiti and other forms of artistic activity, all thanks to the owner and art collector Françoise Chapoutat and his friend, the critic Gerard Xuriguera. Those who value the prose of life more than art should know that the Dar Sabra consists of 15 suites, 4 swimming pools, a gym, spa, tennis court, restaurant, bar and a massive area dubbed the Beverly Hills of Marrakech - La Palmeraie.
Le Pavillon du Golf, La Palmeraie, Marrakech, tel. +212 524 3308 www.fabricevulin.com
Jeżeli chcielibyście zafundować sobie odrobinę luksusu i przy okazji dogodzić swojemu podniebieniu, to koniecznie powinniście wybrać się do Dar Ennassim. Właściciel i zdobywca dwóch gwiazdek Michelina, francuski chef Fabrice Vulin serwuje tutaj najlepsze dania, jakie pojawiają się na talerzach królestwa Maroka. To, co najwykwintniejsze we francuskiej kuchni, mistrz tak udanie łączy z marokańskimi przyprawami, że w efekcie lewitujemy ze szczęścia, błogosławiąc chwilę, kiedy przekroczyliśmy progi jego dość zaskakująco urządzonego lokalu. Siedziska, które wyglądają, jakby sprowadzono je właśnie z targów designu w Mediolanie, pokryto zwojami czerwonej wełny. Inne na tle białej boazerii prezentują się niczym tajemnicze kwiaty. Wszystko to razem wygląda zjawiskowo. A jest jeszcze kolonialna weranda z widokiem na pole golfowe... Jednym słowem moc wrażeń.
***
If you feel like pampering yourself - and your palate - with a dose of luxury, be sure to visit Dar Ennassim. The owner and two-Michelin-star chef, Frenchman Fabrice Vulin, serves the best dishes to ever grace a plate in the Kingdom of Morocco. He takes the most refined elements of French cuisine and masterfully combines them with Moroccan spices, all of which had us levitating with happiness and blessing the moment we entered this surprisingly decorated restaurant. Some of the chairs - which look as if brought straight from the Milan design fair - are covered with coils of red wool. Others present themselves like intriguing flowers, growing on the backdrop of the white woodwork. All in all, it looks incredible. Plus that colonial veranda overlooking the golf course... A feast for all the senses.