142-144 Rue de Bab Doukkala, Medina, Marrakech, tel. +212 524 385240, codziennie 9-20 daily 9am-8pm
Kiedy zupełnie jak w bajce o Ali Babie, stojąc przed pozbawionymi szyldu i numeru drzwiami, użyliśmy czarodziejskiego hasła: "Sezamie, otwórz się", naszym oczom ukazał się olbrzymi skład wypełniony skarbami. Skrzynie załadowane świecznikami, sterty antycznych i współczesnych ręcznie tkanych dywanów, sufit oblepiony najróżniejszymi lampionami, meble, miedziane naczynia, materiały, bogato zdobione zasłony... Ceny tych wszystkich kosztowności miały okazać się bardzo umiarkowane. I to już przed wstępnymi negocjacjami! W związku z tym proponujemy ten adres wszystkim tym, którzy chcieliby zrobić poważne zakupy i przy okazji nie przepłacić. Przyznamy, że i nasza ekipa nie wyszła stąd z pustymi rękami. Wręcz przeciwnie. Trzeba było nawet zorganizować specjalny transport do hotelu...
***
Standing in front of a door with no name or number, we uttered the well-known magic spell, "Open Sesame!" and - just like in the tale of Ali Baba - a treasure trove appeared before our very eyes. Boxes packed with chandeliers, piles of antique and contemporary hand-woven carpets, a ceiling sprawling with lamps, plus furniture, copper tableware, fabrics, ornate curtains... The prices turned out to be rather decent, and that was even before the haggling started! As such, we recommend this address to all those who feel like shopping and not getting ripped off. We must admit that we did not go home empty handed. On the contrary, we even had to arrange special transport back to the hotel.
3 Derb Mesfioui, Znikat Rahba, Marrakech
Zapewne każdy z was zna historię latającego dywanu. W rzeczywistości tych dywanów było kilka. Jeden należał do perskiego księcia Husajna. Drugi to dywan Salomona, który z prędkością światła przemieszczał się ze śniadania w Damaszku na obiad w Iranie. Trzecim podróżowali Asterix i Obelix w znanym komiksie. A czwarty i piąty pojawiały się w "Harrym Potterze" i książkach o Panu Kleksie. Coś nam się zdaje, że wszyscy chcielibyśmy być posiadaczami takiego dywanu, tym bardziej że nie znamy nikogo, kto wyjechałby z Marrakeszu żywy bez tego zakupu. Tym, którzy mają go dopiero w planie, polecamy wyjątkowy, położony z dala od popularnych straganów, na jednej z małych uliczek Medyny XVII-wieczny riad. Może nie wszystkie dywany są tu latające, ale za to wszystkie robione są ręcznie, czemu zawdzięczają swój niepowtarzalny charakter. Produkuje je pięć rodzin, wśród których występuje równy podział obowiązków, tzn. kobiety tkają, a mężczyźni sprzedają. I to się nazywa zgodna współegzystencja płci!
***
All of you surely know the tale of the flying carpet. In fact, there were at least several such carpets. One belonged to a Persian prince, Hussein. The second was that of Solomon, who used it to travel with the speed of light, taking his breakfast in Damascus and dinner in Iran. The third one was flown by Asterix and Obelix in the well-known comic book. The fourth and fifth, respectively, starred in "Harry Potter" and the Mr. Kleks books. Something tells us that everyone would like to get a hold of this carpet, because we do not know of anyone who has left Marrakech without making a purchase. Those who plan on buying one should visit this unique 17th century riad, located along one of the small streets of the Medina, away from the vibrant market centre. Maybe not all of the carpets can fly, but all are hand-woven, a factor to which they owe their special character. They are produced by five families, which have worked out a system of equal responsibilities, i.e. the women do the weaving, and themen do the selling. Now that's what you call the compatible coexistence of the sexes!